Skarbnica tekstów duchowych
Zdobywaj wiedzę o ukrytej w Tobie boskości za pośrednictwem naszych bezpłatnych programów internetowych.
WYZWANIA NARODZIN, ŻYCIA I ŚMIERCI
Esej 4 – Poszerzanie świadomości
Poszerzanie świadomości – podcast
Szkoła duchowa nie wymaga ślepej wiary, lecz jasnej i pozytywnej wiedzy; nie w sensie gromadzenia faktów, dogmatów, tez, stwierdzeń, hipotez itd., które ostatecznie pozostawiają człowieka z pustymi rękami, ale wiedzy w sensie wglądu, rozróżniania, wewnętrznego posiadania, które jest nieodparte i absolutne.
Kiedy relacja pomiędzy Szkołą Różokrzyża a zainteresowanym rozwija się na tej podstawie, nie ma mowy o autorytecie czy bezmyślnym posłuszeństwie. Istnieje wewnętrzne rozpoznanie, świadome podążanie ścieżką, uwierzytelnione w samym sobie. W takim uczniu powinny przebudzić się trzy nowe moce: nowa wola, nowa mądrość, nowe działanie. […]
Nowa wola rozwijana jest w uczniu przez Szkołę Duchową za pomocą prawa duchowego, nowa mądrość za pomocą filozofii prawa duchowego, a nowe działanie poprzez zastosowanie prawa duchowego.”
Jan van Rijckenborgh „Elementarna Filozofia Nowoczesnego Różokrzyża”, rozdział 2
Co w Tobie zachęca Cię do przeczytania tej Refleksji? Co w Tobie sprawia, że rozpoznajesz starannie ukształtowane malutkie plamki tuszu drukarskiego umieszczone na tej stronie jako litery i słowa, i rozumiesz, co chcieli przekazać autorzy? Co w Tobie zauważa, że podczas czytania zapisanych tu zdań przychodzą Ci do głowy myśli? Co w Tobie może sprawić, że wdrożysz w życie coś z tego, co przeczytałeś w tej książce? Na wszystkie te pytania możesz odpowiedzieć: moja świadomość! W pewnym sensie jest to prawda, ponieważ rzeczywiście chodzi tu o świadomość, określenie, które jest w rzeczywistości bardziej czasownikiem niż rzeczownikiem, bo odnosi się do bycia świadomym!
Jednakże pytanie brzmi, czy faktycznie chodzi tu o Twoją świadomość. Jako osobowości mamy naturalną skłonność do przywłaszczania sobie wszystkiego, czego doświadczamy, do identyfikowania się z myślami, uczuciami i aktami woli, które w nas powstają. Świadomość manifestuje się w osobowości i poprzez nią, i determinuje jej stan, lecz jest czymś więcej niż osobowość.
Prawidłowe rozumienie świadomości jest niezbędne, jeśli chcemy podążać ścieżką duchową. Autentyczna duchowość jest w szczególności ukierunkowana na poszerzanie świadomości jednostek i całej ludzkości. Wiele problemów, z którymi zmagamy się na Ziemi, wynika z braku świadomości. Niezaprzeczalne jest, że w Planie Boga nasza najgłębsza istota wzrasta w świadomości, aż do nieskończoności!
Ale czym właściwie jest świadomość? Encyklopedia internetowa „Wikipedia” definiuje ją następująco: „Świadomość to podstawowy i fundamentalny stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz ze zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie (somatycznie lub autonomicznie).”
Aby poszerzyć nasze rozumienie świadomości, zamieszczamy wypowiedzi siedmiu nauczycieli duchowych i badaczy:
• Świadomość jest najbardziej podstawowym aspektem, który istnieje. Wszechświat i wszystko, co w nim się znajduje, jest tworzone przez energię i ruch świadomości. Mikrokosmos i makrokosmos to nic więcej niż świadomość, która sama się organizuje. (Sri Aurobindo)
• Wszystko we wszechświecie, we wszystkich jego sferach, jest świadome. Jest wyposażone we właściwą sobie świadomość i właściwy sobie rodzaj percepcji. (Helena P. Blavatsky)
• Kiedy przestajemy ciągle myśleć o sobie i zachowaniu samego siebie, przechodzimy prawdziwie heroiczną transformację świadomości. (Joseph Campbell)
• Wraz ze wzrostem świadomości, pojawi się w nas więcej współczucia i miłości, a wtedy granice pomiędzy narodami i religiami zanikną. O tak, musimy przezwyciężyć oddzielenie. (Ram Dass)
• To, czego sobie nie uświadomimy, przychodzi do nas jako los. (Carl Gustav Jung)
• Każda próba medytacji jest jej zaprzeczeniem. Tylko świadomość tego, co myślisz i robisz – nic innego – jest medytacją […] Medytacja oznacza pozbawienie świadomości jej treści. (Jiddu Krishnamurti)
• Po prostu puść. Puść swoje myśli o tym, jak myślisz, że powinno wyglądać twoje życie, i powitaj życie, które próbuje objawić się w twojej świadomości (Caroline Myss).
Stan świadomości jest stanem życia
Wszystkie te stwierdzenia są zgodne z wizją, którą Jan van Rijckenborgh przekazuje w swoich książkach. W pierwszym rozdziale swojej książki „Gnoza w aktualnym objawieniu” pisze między innymi:
„Stosowanie teorii nigdy nie jest i nie będzie praktyką w sensie Gnozy. W naszym zwykłym świecie praktyka jest zawsze stosowaniem teorii. Człowiek uczy się czegoś, a kiedy się nauczy, wykorzystuje to w praktyce. W naszym polu życia człowiek przechodzi od stadium teoretycznego do stadium praktycznego. W sensie Gnozy natomiast praktyka jest zawsze skutkiem stanu świadomości. Stan świadomości niesie ze sobą zawsze pewne konsekwencje. Stan świadomości to rzeczywistość, z której usiłuje się żyć. Stan życia, który w ten sposób powstaje, na podstawie którego się działa i dąży do czegoś, jest zatem równie rzeczywisty, jak stan świadomości i nie ma nic wspólnego ze stosowaniem teorii. Jeżeli bowiem wasza świadomość skieruje waszą uwagę na określony cel i uznacie go za odpowiedni, to może się zdarzyć, że wszyscy teoretycy powiedzą wam: „Tylko nie idźcie w tym kierunku!” Ale wasza świadomość stawia was wobec tego celu i w ten sposób przetwarzacie waszą świadomość w stan życia. Dlatego mówimy do was: stan świadomości jest stanem życia! Jedna rzeczywistość musi się odzwierciedlać w drugiej rzeczywistości i wyrażać poprzez nią. Wówczas panuje równowaga. Jeżeli tej równowagi nie będzie, człowiek będzie się czuł zawsze nieszczęśliwy, niezado- wolony i bardzo zaniepokojony. Takie jest prawo natury. Stan świadomości jest więc jednocześnie stanem krwi.”
Jan van Rijckenborgh „Gnoza w Aktualnym Objawieniu”, rozdział 1.
Klasyczni różokrzyżowcy z początku XVII wieku żyli w czasach, gdy dokonywano wielu nowych odkryć naukowych i ustanawiano nowe wyznania. Starali się rozwijać wiedzę o nauce, religii i człowieku na podstawie nowej świadomości, aby zjednoczyć ludzi. Doświadczyli bowiem, że takie odnowienie było bardzo potrzebne, ponieważ wielu ludzi trzymało się przestarzałych koncepcji, co rodziło wiele konfliktów.
W manifeście „Fama Fraternitatis R.C.” z 1614 roku człowiek został nazwany mikrokosmosem. W dziele tym wymienione są również trzy symboliczne księgi: Księga M (która odnosi się Mundi, czyli: świata lub kosmosu), Księga T (która odnosi się do Theos, Boga) i Księga H (która odnosi się do Homo – człowieka).
Klasyczni różokrzyżowcy wyprowadzili tę ideę z filozofii hermetycznej, w której centralną rolę odgrywa relacja między pomiędzy kosmosem, Bogiem i człowiekiem (cosmos, Theos i athropos). Pod koniec XX wieku idea ta została rozwinięta przez hiszpańskiego teologa Raimona Panikkara (1918-2010). Był on wielkim zwolennikiem dialogu międzyreligijnego i uważał tzw. intuicję kosmoteandryczną za właściwy punkt wyjścia. Pannikkar opierał się na klasycznej idei, że niepodzielna świadomość całości charakteryzuje się wymiarem kosmicznym, boskim i ludzkim.
Ten kosmoteandryczny światopogląd zakłada zatem, że żyjemy w jednej dynamicznej rzeczywistości, w której aspekt boski, kosmiczny i ludzki są ze sobą powiązane i przynależą do siebie. U ludzi te trzy wymiary są znane odpowiednio jako: umysł, dusza i ciało. Nie można ich rozpatrywać oddzielnie, lecz muszą być doświadczane tylko ze świadomością ich koherencji przez ludzi z uaktywnioną percepcją duchową.
Jan Amos Komeński (1592-1670) włącza związek między kosmosem, Bogiem i człowiekiem do swojej pansofii, którą opisuje jako „powszechną”. Pod tym terminem rozumie wiedzę o wszystkich istniejących rzeczach, o celu i sposobie ich istnienia oraz o ich zastosowaniu. Komeniusz pisze o tym w swoim dziele „Via Lucis” z 1641 roku:
„Zgodnie z zamierzeniami Stwórcy, świat nie jest niczym więcej niż przedsionkiem wieczności; jest jakby szkołą podstawową, do której jesteśmy posyłani, zanim staniemy się gotowi, aby wstąpić do niebiańskiej uczelni. Stwórca wyposażył tę szkołę w swoje książki, ponieważ naszym zadaniem jest nauka, a nauka nie jest możliwa bez książek lub informacji przekazanych ustnie. Uczy nas więc za pomocą swoich ksiąg, ponieważ te ostatnie są zarezerwowane dla wieczności.
Podarował nam trzy księgi, z których wszystkie są kopiami Jego wieczności, oryginału, którym jest On sam. Pierwszą i najwspanialszą księgą Boga jest objawiony świat, napisany tyloma literami, ile jest istnień bożych. Drugą księgą jest sam człowiek, stworzony na obraz Boga, natchniony tchnieniem boskiego życia (rozumnym duchem), uczyniony według miary wszech rzeczy”.
Jednakże Bóg dał człowiekowi trzecią księgę, aby służyła za objaśnienie zewnętrznej księgi, jaką jest świat, i za przewodnik po wewnętrznej księdze, jaką jest sumienie. Ową trzecią księgą jest Pismo Święte, w którym Bóg rzuca światło na pewne bardziej ukryte aspekty dwóch pozostałych ksiąg oraz uczy prawdziwego celu i zastosowania wszystkich rzeczy. W tej potrójnej księdze Boga zawarte jest wszystko, co my, ludzie, powinniśmy lub nie powinniśmy wiedzieć, i zostało to wyłożone jasno dla powszechnego dobra.”
Materia i duch
Połączenie religii i nauki, którego pragnęli klasyczni różokrzyżowcy i J.A.Komeński, nigdy nie nastąpiło. Przeciwnie! Od XVII wieku te dwie dziedziny zaczęły coraz bardziej oddalać się od siebie, ponieważ ducha i materię postrzegano jako dwie przeciwstawne zasady. Za inicjatora tego dualizmu uchodzi często francuski filozof René Descartes (1596-1650), który przez dwadzieścia lat mieszkał w Holandii. Jego słynne stwierdzenie to „Cogito ergo sum”, czyli „Myślę, więc jestem”.
Kartezjusz wywodził więc swoją tożsamość z myślenia, z którym najwyraźniej się identyfikował. Był zdeklarowanym chrześcijaninem, spod pióra którego wyszedł m.in. rękopis, w którym wyjawił, że napisze dzieło dedykowane wszystkim uczonym świata, a w szczególności braciom Różokrzyża.
René Descartes poszukiwał stałego punktu we wciąż zmieniającym się świecie i paradoksalnie pewność tę odnalazł w swoim wątpieniu. Argumentował: „Wątpię, więc myślę, więc jestem”. Swoją postawą zdawał się opierać i oddzielać od obiektywnej rzeczywistości, postrzeganej zmysłami wzroku, słuchu, węchu, smaku, dotyku, i która jest przedmiotem naszego poznania intelektualnego. Ideę tę włączył do swojego systemu filozoficznego, za pośrednictwem którego położył podwaliny pod nurt racjonalizmu.
Po części dzięki kartezjańskiej wizji i metodzie w badaniach naukowych, nauki przyrodnicze i technologia mogły wspiąć się na wyżyny rozwoju. Jednakże zapłaciliśmy za to wysoką cenę: jest nią postęp, który socjolog Max Weber (1864-1920) określił jako „odczarowanie świata”.
Moglibyśmy nazwać go również profanacją tajemnic życia. W naukach przyrodniczych bowiem nie uznaje się istnienia boskich sił i zakłada się, że wszystko można zrozumieć i wyjaśnić racjonalnie, jeśli przeprowadzi się odpowiednie badania naukowe.
Gdy postrzegamy człowieka jedynie jako gatunek zwierzęcia, który wyłonił się się w toku długotrwałej i w dużej mierze przypadkowej ewolucji, posiadającego pewną świadomość, której podstawę stanowią procesy fizyczno-chemiczne i biologiczne zachodzące w mózgu, to jaki jest sens życia? Jeśli nie istnieje wymiar pionowy, z którym jako osobowość mógłbyś nawiązać kontakt, jeśli nie ma Boskiego Planu, jeśli nie ma wielkiej perspektywy dla ludzkości, jeśli wiemy, że za sto lat już nas tu nie będzie i że zakończy się całe ludzkie życie na Ziemi, to czy coś może nas jeszcze zainspirować?
Według Maxa Webera współczesna nauka nie jest w stanie rozwiązać żadnych ważnych problemów, a jedynie rodzić je i wzmacniać. Dochodzi do wniosku, że nie ma odwrotu i współczesnemu człowiekowi nie pozostało nic innego, jak tylko bez złudzeń przyjąć ten tragiczny los; spróbować bohatersko trwać w bezsensie istnienia, nie uciekając się do utopijnych marzeń i obietnic.
Czy nauka naprawdę nie może zaoferować nam perspektyw, na podstawie których moglibyśmy nadać sens naszemu istnieniu? Francuski paleontolog i filozof Pierre Teilhard de Chardin (1881-1955) był absolutnie przekonany, że nauka i religia mogą współpracować i że jako istoty ludzkie tworzymy potężną całość, która bezustannie ewoluuje. Teilhard był jezuitą i księdzem katolickim, autorem książek, w których próbował pogodzić wiarę chrześcijańską z teorią ewolucji opartą na dziełach Karola Darwina (1809-1982). Jego zwolennicy widzieli w nim genialnego wizjonera, jego zakon i kościół, do którego należał, uznał jego teorie za nieprawomyślne i zakazał mu publikacji tekstów o treści religijnej. Przychyliło się do tego rownież wielu naukowców, według których poglądy de Chardina były niezgodne z paradygmatami naukowymi.
Teilhard de Chardin zakładał, że natura może się uwewnętrznić, gdyż materia posiada „wnętrze”, które nazwał „psychizmem”. Wszystkie jej przejawy zawierają ten psychiczny element, lecz w różnym stopniu i natężeniu. Zgodnie z tym poglądem, znanym jako panenteizm – nie mylić z panteizmem – Bóg jest immanentny w całym wszechświecie, wszechświat jest częścią Boga, a Bóg jest siłą napędową wszechświata. Ten monistyczny pogląd znajdujemy także w hermetyzmie, w niektórych ruchach judaizmu, w większości ruchów hinduizmu, u ojca kościoła, Orygenesa (185-254) i u filozofa Spinozy (1632-1677). Suficki mistyk Rumi (1207-1273) sformułował tę zasadę w następujący, poetycki sposób: „Bóg śpi w skale, śni w roślinie, porusza się w zwierzęciu i budzi się w człowieku”.
Kosmogeneza, biogeneza, antropogeneza, chrystogeneza
Według Teilharda internalizująca się energia jest siłą napędową ewolucji, która prowadzi do trzech procesów: kosmogenezy (pochodzenia wszechświata), biogenezy (przeskoku mutacji z materii nieożywionej do ożywionej) i noogenezy (zmiany samoświadomości ). W ten sposób można wyróżnić dla Ziemi trzy sfery, z których jedna ewoluuje po drugiej: najpierw geosferę z materią naszej planety, następnie biosferę ze wszystkimi organizmami ziemskimi, a następnie noosferę związana ze świadomością człowieka i wyrażającą się w społeczeństwie. Witamy w antropocenie, który obejmuje: noosferę, technosferę, biosferę, geosferę, do których z kolei należą królestwa: minerałów, roślin, zwierząt i ludzi, a także królestwo ludzkich urządzeń technicznych, ułatwiających życie, produkcję, konsumpcję, komunikację itp.
Współcześnie często wyróżnia się czwartą sferę, która dotyczy obiektów technicznych stworzonych przez człowieka, takich jak grunty rolne i ogrodnicze, domy, fabryki, infrastruktura, pojazdy, urządzenia i komputery. Działalność człowieka ma ogromny wpływ na przyrodę i środowisko. Tak silne, że Ziemia została zmieniona przez człowieka, anthropos, do tego stopnia, że kilku uczonych mówi już o nowej epoce geologicznej: antropocenie (patrz rys. 3).
Wraz z noogenezą, rozwojem samoświadomości, powstaje gatunek biologiczny znany jako homo sapiens, rozumna istota ludzka charakteryzująca się samoświadomością, która może dalej się rozwijać. Teilhard twierdzi, że człowiek wzniósł się ponad poziom zwierzęcy dzięki sile internalizacji i że dzięki swojej zdolności do refleksji jest w stanie przekroczyć kosmos i samego siebie.
Rudolf Steiner wyróżnił trzy sfery życia społecznego (zwane przez niego trójartykulacją społeczną|), w których wyraża się świadomość ludzka.Startuje ona przede wszystkim od życia gospodarczego z jego produkcją, dystrybucją i konsumpcją. Po drugie, istnieje życie sądowe ze swoimi ustawami, przepisami wykonawczymi i porozumieniami, które mają na celu poprowadzić wszystko we właściwym kierunku. Zasada równości jest w tej dziedzinie niezbędna. I po trzecie, istnieje życie kulturalne obejmujące między innymi: naukę, religię, sztukę i edukację, które należy postrzegać w świetle wolności.
Na przestrzeni dziejów w tych trzech społecznych sferach życia nastąpił radykalny rozwój. W życiu gospodarczym produktywność poszybowała do przodu. W społeczeństwach prymitywnych ludzie zajmują się myślistwem i zbieractwem, aby zapewnić sobie środki do życia. Wraz z rozwojem rolnictwa jedna tylko osoba jest w stanie wyprodukować 50 razy więcej żywności niż jeden myśliwy i zbieracz. Wraz z rozwojem przemysłu wykorzystującego maszyny, produktywność wzrosła o kolejne 50 razy.
Przedsiębiorstwa, które korzystają z dobrodziejstw obecnej ery informacji, mogą być pięćdziesiąt razy bardziej produktywne niż porównywalne przedsiębiorstwa przemysłowe. Zatem w życiu gospodarczym świadomość człowieka zaczyna odgrywać coraz większą rolę. Kilku współczesnych myślicieli jest zdania, że w naszym życiu pojawiło się wiele urządzeń, które umożliwiają nam rozwój jako istotom ludzkim. Zasadnicze pytanie dotyczy tego, dokąd prowadzą wspomniane procesy biologiczne.
Według Pierre’a Teilharda de Chardina rozwój ten doprowadzi ostatecznie do powstania czegoś, co nazywa on „punktem omega”, wywodzącym się z Objawienia Jana. Teilhard widzi ten punkt jako stan ludzkości odkupionej przez Chrystusa, która następnie uwewnętrzniła się do tego stopnia, że stała się mistycznym ciałem Chrystusa. Jest to możliwe, ponieważ Stwórca wkracza w proces ewolucyjny, stając się człowiekiem, przyjmując postać Jezusa Chrystusa w ramach rozwoju, który Teilhard nazywa „chrystogenezą”, genezą Chrystusa.
W wizji Teilharda Chrystus, obecny od początku stworzenia – Wielkiego Wybuchu – rozwija się w formie świadomości we wszechświecie i osiąga wyraźną świadomość w osobie Jezusa. Ten moment w historii można postrzegać jako nowy wielki wybuch, rozpoczynający rozwój, w którym ludzie wzrastają i osiągają pełnię miłości w punkcie omega. W swojej książce „Fenomen człowieka” Teilhard de Chardin pisze:
„O sukcesie ewolucji ludzkości nie będzie decydować „przetrwanie najsilniejszych”, ale nasza własna zdolność do połączenia się i zjednoczenia”.
Wzrastanie w świadomości
Jako istoty ludzkie jesteśmy wzywani do wzrastania w świadomości. A wraz ze wzrostem świadomości, zwiększa się również nasza odpowiedzialność. W Biblii nie ma wzmianki o świadomości jako takiej, lecz w kilku miejscach możemy przeczytać o wzrastaniu w wiedzy, mądrości i łasce, co oznacza to samo. Proces rozwoju świadomości prowadzi do automatycznego porzucenia starych idei, ponieważ przestają nam służyć, a nawet utrudniają dalszy rozwój. W wyniku wzrostu świadomości zanikają przestarzałe paradygmaty i zmienia się nasz sposób postrzegania. Paweł porównuje wzrost świadomości do bycia dorosłym:
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. (1 Kor 13:11-12).
Z innego punktu widzenia poszerzamy swoją świadomość, stając się jak dzieci, które otwarcie i bez uprzedzeń, z zachwytem przyjmują wszystkich i wszystko, i które nadal – w znacznie większym stopniu niż osoby starsze – mają kontakt z wymiarem wertykalnym. Dlatego Jezus powiedział:
„Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Baczcie, abyście nie pogardzili żadnym z tych najmniejszych; bo powiadam wam, że w niebie ich aniołowie zawsze wpatrują się w oblicze mojego Ojca, który jest w niebie” (Mateusz 18:3-10).
Dorastanie i jednoczesne stawanie się dzieckiem jest więc tylko pozorną sprzecznością, paradoksem. Paradoksalne przypowieści duchowe są często odbierane jako dezorientujące i groźne dla niższej świadomości, skoncentrowanej na tym, co zewnętrzne. Taka świadomość bowiem potrzebuje przejrzystości i rozumuje w kategoriach przeciwieństw, takich jak dobro – zło, biblijne – niebiblijne, chrześcijańskie – pogańskie, my – oni itp.
Dla wyższej świadomości, która jest skupiona na łączeniu i przekraczaniu przeciwieństw, paradoksalne maksymy duchowe są niezwykle cenne, ponieważ wyraźnie rozróżniają poziom zewnętrzny od wewnętrznego. Nowy Testament jest pełen paradoksów:
• Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (Mt 10:39)
• Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi. (Mt 19:30)
• Niechaj się nikt nie łudzi! Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. (1Kor 3:18)
• Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny. (2 Kor 12:10)
• Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. (Flp 3:7)
Wszechobecność
Jeśli podążysz ścieżką misteriów chrześcijańskich, twoja świadomość się zmieni. Na początku zauważysz u siebie najprawdopodobniej szybki wzrost świadomości. Istnieje jednak duża szansa, że po kilku latach wzrost ten się zatrzyma. Jeśli nie ulegniesz wówczas pokusie porzucenia swojej ścieżki i będziesz dalej nią kroczył, w twoim systemie będzie miał miejsce rozwój, którego nigdy nie doświadczyłeś. W pewnym momencie nastąpi spotkanie twojej oczyszczonej duszy z Duchem. Nowy stan świadomości, który będzie owocem tych alchemicznych zaślubin jest nie do opisania. Jan van Rijckenborgh nazywa jego najbardziej charakterystyczną właściwość „wszechobecnością”. Wszechobecność oznacza doświadczanie i posiadanie wszystkich wymiarów istnienia: kosmicznego, boskiego i ludzkiego. Możemy o tym przeczytać w jego książce „Dei gloria intacta”:
Uczeń nie widzi już żadnej przestrzeni, żadnego Logosu, żadnego ładu, żadnego rozumu i żadnego planu, żadnego stworzenia i żadnego objawienia. Tylko Światło, w którym w szczęściu wznosi się; tylko Siła, z którą stanowi jedność, wzniosłe, wszechobecne Nic, z którym związany jest bez więzów.
Jest to jednak pierwsze przeżycie, moment, w którym nowa świadomość nas pokonała. Jest to preludium, błogosławiony wjazd niebiańskiego człowieka do nowej Jerozolimy. Jest to poruszenie Miłością, w którym uczeń roztapia się w swoim „niebycie”.
I wtedy, wtedy otwiera się oko Śiwy, oko Dangmy, trzecie oko z mitologii, wtedy otwierają się niebiańskie bramy, o których mówi Apokalipsa.
„Oko Śiwy” zdecydowanie nie jest szyszynką, która wchodzi w ognisto-świetlny związek z czynną przysadką dialektycznej cielesności, jest natomiast połączeniem niebiańskiej zdolności myślenia ze zmienioną w dziewicę dialektyczną zdolnością myślenia.
Oko Śiwy, brama do niebios, do statyki Boskiego porządku, do Nieruchomego Królestwa, o którym wspomina Paweł, staje się coraz bardziej jaśniejące, otwiera się coraz szerzej w miarę jak udaje się uczniowi burzyć starą świątynię i odbudowywać ją w ciągu trzech dni. Kto może to zrozumieć, niech zrozumie.!
Skoro tylko oko Śiwy jasno i wyraźnie spogląda na nowy świat, po zmartwychwstaniu w trzecim dniu, które jest jak wspinanie się na górę, ów wszechobecny przestaje już być odurzonym marzycielem o Świetle w mistycznym niebycie, lecz wtedy jest, wtedy staje się wraz z tym, który dźwiga niebo i światy, wykonawcą, współdziedzicem, wspólbudownicznym planu Boga dla świata i ludzkości. Wtedy jest żywym, świadomym ogniwem Ciała Chrystusa, Boskiej Hierarchii, Świątyni zbudowanej bez uderzeń młota.
Nowa świadomość sprawia, ze uczeń może mieć udział w potężnym procesie tworzenia i oczyszczenia, który w imię Boga zaczął dla wszystkich stworzeń i jest w trakcie realizacji.