Za pomocą prostego porównania można także udowodnić, że ludzkie „ja”, Jądro bytu, jest w swej najgłębszej istocie zawsze nieszczęśliwe. Zawsze staje przed nieosiągalnym, stale brakuje mu tego najważniejszego, jest fundamentalnie dysharmonijne. Dlatego człowiek jest z natury wojownikiem. Z powodu swego stanu jest wciąż niespokojny i nerwowy. Dlatego dla osiągnięcia celu często stosuje się przemoc. Zasadniczo całe postępowanie człowieka jest ze swej natury niezwykle gwałtowne. Jeden używa siły. To jest męskie! Inny posługuje się słowami. To jest żeńskie! Trzeci co prawda milczy, jednakże dla osiągnięcia celu ucieka się do bardzo wyrafinowanych metod. Dlatego wszędzie w świecie toczy się walka: walka w świecie, w naszych sercach, w naszym myśleniu, woli i odczuwaniu. Jest to sygnatura ludzkości.
Dlatego można zdecydowanie stwierdzić, że wszystko, co w swoim „ja” podejmujecie w imię Ducha, aby Duchowi służyć, stale wywołuje walkę i zamieszanie, stale powoduje stany zapalne i nigdy nie może doprowadzić do duchowego sukcesu. Zawsze brakuje tej ostatniej, decydującej fazy! Dążenie na podstawie „ja” przypomina domek z kart, który rozpada się przy najmniejszym podmuchu wiatru. Pewne jest ponadto, że wszystko, co czynicie swoim „ja” w imię Gnozy wzmacnia dialektyczne pole magnetyczne. W służbie Gnozy służycie wtedy w rzeczywistości Bogu tego świata.
Jan van Rijckenborgh „Gnostyczne Misteria Pistis Sophii”