Za każdym razem, gdy zdarzają się katastrofy, ludzie zadają klasyczne pytanie: „Dlaczego Bóg na to pozwolił?” albo: „Jak Bóg mógł zgodzić się, by coś takiego nastąpiło?” Ateista gorzko skwituje: „Co to za Bóg, który pozwala na takie rzeczy!” Fanatyk wykrzyknie: „Oto sąd boży!”
Podobne pytania i uwagi rozbrzmiewają wszędzie w świecie, zabarwione daną kulturą. W wielu krajach zmniejszyła się liczba uczęszczających do kościoła. W Holandii budynki kościelne zamieniono na mieszkania i sklepy, ponieważ wierni nie mogą ich dłużej utrzymywać… i ponieważ kościół już tak wiele dla nich nie znaczy. Inni, jednakże, pamiętają wiarę ojców i próbują tchnąć nowe życie w zapomniane wzorce i wartości. Tak więc koło obraca się i podczas gdy z jednej strony tworzą się swobodne, osobliwe obyczaje, z drugiej rozprzestrzenia się fanatyczny fundamentalizm, by przeciwdziałać upadkowi społeczeństwa.
Moglibyśmy też postawić pytanie, dlaczego Bóg zezwala ludzkości na wykorzystywanie broni nuklearnej i biologicznej skoro może to położyć kres życiu na ziemi. Dlaczego ludzie zabijają bliźnich z tak niewyobrażalnym okrucieństwem, zarówno fizycznym jak i psychicznym? Kim jest człowiek, że może sobie na coś takiego pozwolić? Cóż to za Bóg, który daje mu wolną rękę? Stwórca mógł przecież ustanowić inne prawa i wyznaczyć inne granice, by na przykład uniemożliwić produkcję broni nuklearnej. Wtedy próby nuklearne i katastrofy reaktorów atomowych nie byłyby możliwe.
Wszystkie te pytania wychodzą z założenia, że musi istnieć Boska wszechmoc, Bóg, który rządzi wszystkim i wszystkimi. Pytanie, czy i dlaczego stworzył on tak niedoskonały świat wydaje się być fundamentalne. Jednak stanowi ono dowód, że ci, którzy je zadają, sprzeciwiają się biegowi rzeczy.
Wszystkie ta pytania zakładają, że coś lub ktoś zaprojektował świat, w którym przyszło żyć ludzkości. Czy jest to dzieło wszechmocnego Boga? A może przeciwstawne sobie dobro i zło zostały stworzone w ludzkim umyśle i przez ludzki umysł? Czy możemy powiedzieć, że to Bóg zmusza nas do prac nad bronią nuklearną, do zabijania siebie nawzajem w najohydniejszych wojnach, do kalania swego własnego gniazda? Może musimy sięgnąć głębiej i zapytać, kim On właściwie jest? Czy jest On osobistym lub kolektywnym Bogiem dbającym o indywidualne lub grupowe interesy? Bogiem narodu lub rasy? Czy jest On stworzonym przez ludzi ideałem, na którym człowiek może się oprzeć? Bogiem, który błogosławi broń obu stronom, tak jak to miało miejsce podczas drugiej wojny światowej?
Wszechmocny, to znaczy siła przewyższająca wszystkie siły i moce, obdarzył swoje stworzenie wolnością poszukiwania własnej drogi w Jego Stworzeniu – wolnością zbierania doświadczeń, starania się o dobro, popełniania błędów, czyli wykorzystywania Stworzenia do pewnej określonej granicy. Religie tej natury rozwinęły się w następstwie niewłaściwego wykorzystania tej wolności. Płomiennymi słowami opisują, co stanie się z tymi, którzy zejdą na drogę do piekieł. Chrześcijanie, buddyści, hindusi, muzułmanie – by wymienić tylko niektórych – wszyscy mają własne teorie, zabarwione jednak narodowymi i lokalnymi okolicznościami.
Czy Boski wytwór może być niedoskonały? Dlaczego ludzie wychodzą z takiego założenia? Przez swoją własną niedoskonałość nie potrafią objąć Boskiego zamysłu. Kosmos, którego częścią jest planeta Ziemia, jest perfekcyjną ćwiczebną szkołą dla ludzkości. Wewnątrz tego świata ludzkość stworzyła swój własny świat. Świat, jakiego doświadczamy, nie został zamierzony przez Stwórcę, ale skonstruowany przez zbłąkanych ludzi, którzy zapomnieli o Bogu. Dlatego nie możemy nazywać człowieka w całej jego miliardowej różnorodności Manasem, jak to było zamierzone przez Boga. Człowiek jest raczej rodzajem zwierzęcia, w którym – w najlepszym razie – wyraża się subtelna zasada Królestwa Niebios. Pierwotny człowiek był czystym, nie splamionym mikrokosmosem. Dzisiejszy człowiek zamieszkuje uszkodzony i skażony mikrokosmos.
Z pierwotnego człowieka pozostało jedynie Boskie nasienie. Ale nasienie to uwięzione jest w materii, a zatem pierwotny człowiek nie może własną siłą przywrócić się do dawnego stanu. Dlatego wezwanie i wyzwalające promieniowanie wypływa z Boskiego źródła, aby wskazać drogę do punktu wyjścia. Rezultat tej ludzkiej tułaczki wyryty został w obrazie współczesnej ludzkości. Ludzkość posiadała część swych Boskich zdolności jeszcze przez jakiś czas po upadku w materię. Używała ich do zbudowania świata, w którym musiała zamieszkać. Ale im bardziej ludzkość zbaczała z drogi, tym bardziej traciła owe dary. Zostały one zastąpione przez zdolności całkowicie zharmonizowane z czterema elementami tego pola życiowego. I to z nich został zbudowany świat, jakim go znamy. Tak więc świat nie został ukształtowany przez Boga. Jednakże to ludzie – we wzajemnym oddziaływaniu – uformowali świat, który znamy. Z tego właśnie powodu gnostycy mówią o dwóch ładach natury: ładzie pierwotnym oraz ładzie czasu i przestrzeni.
Pytanie zadane na początku powinno raczej brzmieć: Co sprawiło, że ludzkość zbłądziła? Wiele religijnych i humanitarnych organizacji próbuje naprawić rezultaty tego błądzenia. Ale okazuje się to niewystarczające. Także działania niosące pomoc zawsze wywołują komentarze w rodzaju: „To jest rezultatem tego czy tamtego. Musimy wyrwać zło z korzeniami”. Ale gdzie są te korzenie? Czy to wszystko nie zaczęło się od zapomnienia Boga i uczynienia króla z ego? Oczywiście, że tak, dlatego korzenie zła pogrzebane są głęboko w ludzkim sercu. To, co dzieje się na zewnątrz, jest tylko odzwierciedleniem wnętrza. Dlatego boskie jądro woła z każdym uderzeniem serca: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem.” U wielu ludzi to wołanie z serca zostaje zagłuszone przez wydarzenia światowe. Inni reagują gwałtownie, odwracając się od swego Stwórcy i obwiniają go, podczas gdy ważne byłoby ich natychmiastowe zaangażowanie. Pytanie i narzekanie w niczym nie pomogą, potrzebna jest wszelka możliwa pomoc. Wtedy brama serca otwiera się i można usłyszeć boskie wołanie. I to z każdym uderzeniem serca!
Nasza postawa życiowa jest decydująca: natychmiast i bezpośrednio usłuchać wewnętrznego boskiego wołania i postępować zgodnie z nim. Samo rozmyślanie i filozofowanie na temat Upadku nie posuwa człowieka naprzód. Przez to wikła się on jeszcze bardziej w niedoskonałość świata, w którym żyje. Gautama Budda porównał człowieka zatrutego grzechem do człowieka ugodzonego strzałą. Gorączkowo próbuje on dowiedzieć się, kto mógł mu to zrobić, skąd pochodzi strzała, jaką zawiera truciznę. I kiedy to czyni, umiera. Gdyby natychmiast wyciągnął strzałę z rany, przeżyłby.
Pentagram nr 54 (1/2004)
1. W poszukiwaniu doskonałości
2. Nowe myślenie obejmuje wszechświat
3. Dlaczego Bóg na to pozwala?
4. Makrokosmos i mikrokosmos mają to samo jądro
5. Kto ukształtował pustą przestrzeń?
6. Czym jest grzech?
7. Alchemia zachodnich misteriów
8. Skąd wywodzi się pojęcie alchemii?
9. Gwiazda z Betlejem
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/product&path=49&product_id=146&limit=100
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/category&path=49&limit=100