Gdy człowiek decyduje się na oddanie siebie i swojego życia w służbę swego wzniosłego, boskiego powołania, i w pokorze zbliża się do prowadzącej do tego ścieżki, to wtedy porusza go pole promieniowania Powszechnej Gnozy. Jest to wzniosłe pole promieniowania kosmicznego, w którym boskie nasienie, ów relikt, może się rozprzestrzeniać i rozwijać.
Owo nieprzemijalne nasienie nie może wykiełkować w polu wynaturzonej dialektyki. Człowiek, który pozostaje w tym polu, wyłącznie nim się zajmuje i wyłącznie jemu poświęca swoją uwagę, umiera, idzie drogą tego, co cielesne. Człowiek taki nigdy nie może się nazywać różokrzyżowcem, nigdy nie stanie się, razem z C.R.C., bratem Czerwonego Różokrzyża.
Wszystkim, którzy chcą postępować ścieżką wyzwolenia, niezbędnie potrzebne jest światło gnostycznego Słońca; słoneczna siła promieniująca z serca naszej planety. Ale przecież człowiek, który musi nieść boskie nasienie do Światła, pochodzi według swojej osobowości z natury dialektycznej. Jest więc człowiekiem, którego dotyczą słowa: „Ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Bożego”. Nie może więc także wejść do niego. Jest człowiekiem, który musi rozpocząć wielkie dzieło i ukończyć je.
JAN VAN RIJCKENBORGH -„ALCHEMICZNE GODY CHRYSTIANA RÓŻOKRZYŻA” – część 2
Zdjęcie Pixabay