Artysta magii albo prawdziwy jogin


Niebywale rozległy proces oczyszczenia i odtworzenia rozgrywa się nawet w najdalszych zakątkach nieskończonego kosmosu. Joga jest ulubionym sposobem odpoczynku pogrążonego w pośpiechu człowieka Zachodu. Poprzez oddychanie i ćwiczenia związane z ruchem ludzie próbują kontrolować stres. Postępują jak artysta magii, który poprzez naturę kontroluje cierpienie w naturze i w ten sposób ponownie łączy się z życiem w ziemskiej naturze w magiczny sposób. Prawdziwy jogin przekracza cierpienie przez połączenie z boskim polem wibracji. Jest osobą, która magicznie ponownie łączy się z pierwotnym, boskim życiem i przez swoje czyny staje się błogosławieństwem dla innych.

(Jan van Rijckenborgh)

Wiele osób odwiedzających Orient widziało fakirów i ich zadziwiające, magiczne praktyki. Dlatego właśnie byli i są przedmiotem różnego rodzaju spekulacji i opowieści, a ruchy okultystyczne w krajach Zachodu nieustannie starają się ich naśladować. Określenia «indyjscy fakirzy» nie należy traktować zbyt dosłownie. Owi magiczni «artyści» pojawiają się w większości krajów Orientu, chociaż ich kolebką są Indie. Stamtąd rozproszyli się i szczególnie w krajach arabskich dawali udane pokazy. Na podstawie naszego wglądu nie powinno się nadawać tym ludziom miana «joginów», ponieważ nie mają nic wspólnego z prawdziwą, pierwotną jogą i bez żadnego problemu możemy mówić o nich zatem jako o «artystach magii». Właściwie nie można ich w żaden sposób odróżnić od czytających w myśli i hipnotyzerów, którzy pojawiają się u nas w teatrach czy też artystów którzy nadużywają imienia Jezusa Chrystusa by zamaskować swoje praktyki.

Wiemy, że aby osiągnąć i utrzymać jakąkolwiek artystyczną umiejętność potrzeba wiele ćwiczeń i lat codziennego starania. Artyści magii nie są wyjątkiem od tej reguły. By osiągnąć swój cel codziennie wykonują różnego rodzaju ćwiczenia oddechu i układają ciała w specjalnych pozycjach, wystawiając nawet części ciała na niekiedy bolesne działania poddając się różnym formom hipnotycznego ocienienia. Wszystkie te ćwiczenia i starania doprowadzają organy wydzielania wewnętrznego do pewnego stanu, w rezultacie czego ćwiczący artysta będzie również w stanie kontrolować te organy. Z ich pomocą artysta osiąga całkowitą kontrolę nad całym ciałem oraz zdolnością myślenia, aż po ciało fizyczne. Możemy wysoce podziwiać te starania, zaawansowanie i ascetyczny trud, które cierpią ci ludzie demonstrując własną sztukę – tak długo, dopóki nasz podziw nie przekroczy podziwu, jaki mamy dla artysty, który potrafi jeździć na rowerze wokół sceny z głową na siodełku i nogami w powietrzu. Nikt nie pomyślałby nawet, żeby praktyki takiego akrobaty wiązać z boskim powołaniem. Cóż, nie powinniśmy nawet tego czynić ze względu na samego akrobatę.

Błąd, jakiego dopuszcza się wielu ludzi jest doskonale zrozumiały, ponieważ artysta magii w ramach zawodu na równi przebywa w sferze odbić i w sferze materialnej. Rozwój jego systemu wydzielania wewnętrznego rozszerzył jego świadomość i z jej pomocą będzie w stanie owocnie występować jako iluzjonista, interpretator snów lub przepowiadać przyszłość. Cechy, po których można rozpoznać takich ludzi to między innymi to, że muszą stale poddawać się cierpieniom by osiągnąć lub zachować swoje artystyczne umiejętności. Dźgają siebie nożami lub chodzą czy też leżą na gwoździach albo innych mniej elastycznych i wystających przedmiotach. Zamieniają siebie w poduszki do igieł wbijając w ciało szpikulce i czyniąc się niewrażliwymi na ogień. Bez wątpienia rozumiemy cel takiego dręczenia ciała: musi doprowadzić do kontroli nad materią.

Odkryjemy zapewne pewne dalekie powiązanie z rytuałem jednej z naszych służb świątynnych, który głosi: «Zanim oczy ujrzą, muszą oduczyć się ronić łzy; zanim ucho usłyszy, stać się musi obojętne na wrażenia niższego życia; zanim głos przemówi w obecności Światła, stracić musi moc niesienia innym cierpienia; zanim uczeń będzie mógł stanąć w obecności Światła, jego stopy muszą skąpać się w krwi serca».
Naprawdę istnieje powiązanie między osobą, która przekracza ciepienie tego świata dzięki transfiguracji i fakirem należance. Istnieje powiązanie pomiędzy osobą, która rozlewa krew swego serca za świat i ludzkość i artystą magii, który wbija sobie rzeźnicki nóż między żebra by zademonstrować ile osiągnął. Powiązanie istnieje, ale między tymi dwoma istnieje również głeboki rozziew.

Przez naturę artysta magii kontroluje cierpienie w naturze i w ten sposób bardziej niż przedtem jednoczy się z naturą. Jednak prawdziwy jogin przekracza cierpienie w naturze dzięki połączeniu z boskim polem wibracji i w tym daje się za pomocą swej boskiej natury, pochwycić w ziemskiej naturze aby pokazać błąkającym się duszom ludzkim ścieżkę do Światła.

Artysta magii jest osobą, która jednoczy się z życiem natury ziemskiej i jest przez to ogromnym niebezpieczeństwem jako przykład dla innych. Prawdziwy jogin to osoba, która jednoczy się z pierwotnym, boskim życiem w sposób magiczny i dzięki temu staje się błogosławieństwem dla innych.

Odkrywamy, że aby przeniknąć do esencji jogi musimy zupełnie się oddzielić od bycia artystą magii. To drugie jest zupełnym zniszczeniem pierwszego. Na ścieżce Światła musimy przezwyciężyć innego rodzaju cierpienia, dokładnie rzecz biorąc ból, który dusza dźwiga z powodu zagubionego i satanicznego świata, smutek nad jałową i pogrążoną w ciemności ludzkością.

Kolebka jogi nie znajduje się w Indiach. Joga to uniwersalny system transfiguracji: system, proces wyzwolenia ludzkości, czyli między innymi to, co jest określane jako «joga» w świętym, orientalnym nazewnictwie i «odrodzenie» w świętym języku chrześcijaństwa. W dawnych Indiach, w czasach, kiedy braminizm nie uległ był jeszcze formalizacjiosoba, która owocnie praktykuje wiedzę o transfiguracji nazywana była «joginem».

Uczeń – jogin i uczeń nowej, zachodniej szkoły świadomości podążają za tym samym procesem rozwoju, czyli ponownego połączenia z pierwotnym, boskim życiem. Uczeń orientalnej szkoły bez wątpienia określi to jakozjednoczenie z Brahmanem, natomiast uczeń zachodniej szkoły mówi o spotkaniu z Chrystustem «w obłokach nieba», w nowym polu życiowym.

Zatem czy joga nie ma nic wspólnego ze specjalnym układaniem ciała, ćwiczeniami oddechowymi i systemem wydzielania wewnętrznego? Oczywiście, że ma i nie ma tutaj żadnych tajemnic przed czytelnikiem. Uczeń-jogin wybiera bardzo dobrze przemyślany i odpowiedzialny model życia, który w wyraźny sposób oddziela go od zwykłego życia i który to model życia uważa się zatem za bardzo dziwny. Ten sposób życia nakłada wymagania na życie mentalne, naturę pożądań i całe zachowanie w materii. Ten sposób życia plasuje istotę ludzką w dolnych rejonach prawdziwego życia; nie chce być antyspołeczny i głęboko wpływa na nas, aż po każde włókno całej czterokrotnej postaci cielesnej.

Jeżeli uczeń-jogin odniesie sukces w tym sposobie życia, może również zacząć od właściwego oddychania. Tym swoimsposobem życia, którego prototyp opisany jest w Kazaniu na Górze, uczeń wykuwa połączenie z nową atmosferą, nową atmosferą duchową, wyrażoną przez zupełnie inną substancję eteryczną. Kiedy to połączenie zostało osiągnięte, uczeń bedzie oddychać w swym nowym polu życiowym. Ten oddech, ten wiatr, te ogniste języki, jak mówi Święty Język, przenikają siedem pól życia, budzą i harmonizują wszystko.

Sfera auryczna promieniuje złotą praną i fioletowym płomieniem który płonie nad sanktuarium, w którym się mieści. Dawna mądrość nazywa tę społeczność życia «dzieleniem oddechu z jednym».
Oddychając już w tej sferze życia uczeń zrozumie i doświadczy, co oznacza transfiguracja.

Wszystko, co jest nieświęte, wszystko, co jest nieboskie w całym siedmiokrotnym systemie mikrokosmicznym rozpuszcza się i powstaje nowa świątynia. Ta nowa świątynia wzrasta równocześnie ze zniszczeniem starej. Stara świątynia może być zniszczona, a nowa świątynia zbudowana «w trzy dni», w ciagu trzech etapów, jak powiedział Pan wszelkiego życia. Jest to wspaniałe działanie i równocześnie droga krzyżowa; to równoczesne życie i umieranie. Jest to smutek spowodowany urazami i radość, która jest wieczna i daleko przekracza udany eksperyment magiczno-artystyczny. Dotyczy zmartwychwstania prawdziwego życia w prawdziwym życiu, a umieranie dotyczy jedynie starego życia. Bycie osobą magiczno-artystyczną oznacza postępowanie ścieżką smutku żeby odnowić stare życie, starą światynię i na nowo ją wyposażyć. Jednak jogin skupia się na świątyni Boga, która może być «z ludźmi» i «z ludzi», jak czytamy w Księdze Objawienia. Możemy przeczytać jak postępują artyści, między innymi, w Alchemicznych Godach Chrystiana Różokrzyża. Święty Język bardzo jasno mówi o tym, jak postępuje prawdziwy jogin. Ważne jest, żeby rozważyć w najgłębszej części naszej istoty ile mamy z artysty i ile mamy z prawdziwego jogina. Także do jakiego stopnia jesteśmy naprawdę przygotowani na budowanie i niszczenie świątyni. System wydzielania wewnętrznego musi wypełnić pewną rolę w tym zniszczeniu i odnowie. Organy wydzielania wewnętrznego są materialną reprezentacją centrów siły. Te organy mają zadanie fizyczne. Mogą również wypełnić zadanie, jeśli ktoś chce posiadać pewną świadomość w sferze odbić, ale organy te odgrywają również rolę w transfiguracji. Centra siły natury zostają zatem rozpuszczone, aby proces «On musi rosnąć a ja muszę maleć» nie został zakłócony.

Naturalna, ludzka magia jest świadoma jedynie dwóch sposobów działania systemu wydzielania wewnętrznego: fizycznego i nadfizycznego. Istnieje jednak trzeci sposób działania, który rozwija się w oddechu Jedynego, a uczeń-jogin pracuje z tym efektem. Jeden z klasycznych joginów powiedział kiedyś: «W oddechu Jedynego uczeń osiąga boską magię, a boska magia przekształca człowieka w bóstwo, w syna ojca. Jednak cała ludzka magia zawsze stwarza nowego diabła». Na tej podstawie rozumiemy również jakość prawdziwego jogina, który zostaje pochwycony przez synów jogi, kiedy odbędzie ścieżkę. Wszystkie zasady niższe czterokrotnej, ziemskiej, fizycznej postaci znikły; jego sfera auryczna promieniuje złotą praną, fioletowy płomień płonie nad sanktuarium: obraz wspólnoty z Chrystusem, posiadanie świadomości wystarczającej, aby w pełni doświadczyć błogosławieństwa tej wspólnoty.

Ten proces jogi jest symbolizowany przez różaniec joginów, który składa ze stu trzech lub stu ośmiu koralików. Możecie znać różaniec. W praktyce kościoła rzymsko-katolickiego jest używany jako metoda odmawiania modlitw od czasu, kiedy celowo, w roku 1221 został wprowadzony na Zachodzie, w ramach naśladownictwa Orientu, przez rzymskiego świętego Dominika. W kręgach rzymskokatolickich używa się różańca ze 150 koralików i mniejszej wersji z 59 koralikami. Oba z nich mają przypisaną pewną wartość symboliczną, która jest używana jako podstawa modlitw refleksyjnych. Dawni pustelnicy i mistycy Wschodu używali nici z różnymi koralikami by określić liczbę swoich modlitw. Nieustanneporuszanie koralików tego różańca palcami pomagało w utrzymaniu koncentracji na modlitwach. Jednak ta nić z koralikami oznacza jeszcze trzeci aspekt, eksternalizację pierwotnej prawdy. Z pewnością nie znajdziemy nici z koralikami wśród przedmiotów należących do prawdziwego jogina. Jednak jogin posiada różaniec promieniujących cennych kamieni, wieniec z róż niedostrzegalny zwykłym okiem. Są to centra energetyczne nowej istoty, niebiańskiego ciała które jest otwarte i bezpieczne w Bogu. To centra mocy, które błyszczą jak wieniec laurowy w sferze aurycznej pielgrzyma, który przeszedł ścieżkę transfiguracji do samego końca.

W niejawny sposób Święty Język mówi o tym jako o różańcu o 108 lub 1008 koralikach. Dlaczego wymienia się teliczby? Aby to zrozumieć należy pojąć nieco z tajemnicy liczb. Liczba 108 jest symbolem boskiego maga, który poprzez dobrowolne poddanie się zbliżył się do tronu łaski w mocy Pana i zauważa jego zstąpienie do swojej formy, uczynków i prawdy. Jeżeli, mając w umyśle ten obraz weszliśmy w posiadanie prawdziwego różańca joginów, będzie nam to służyć na co dzień. Potem osiągniemy koronę boskiej magii. Potem przezwyciężymy ziemską naturę.