Świadomość dotycząca środowiska, ochrona środowiska oraz zanieczyszczenie środowiska są to pojęcia, z którymi ciągle się spotykamy w środkach masowego przekazu. W związku z alarmującymi wynikami pomiarów, które ustawicznie potwierdzają stopień zanieczyszczenia naszej planety, temat ten zdominował nasze codzienne życie. Jednakże ani pojedynczy ludzie, ani wspomniane grupy interesów nie są gotowe do wyrzeczeń ani poniesienia ofiar w celu utrzymania zdatnego do życia środowiska. Przy każdym dyskutowanym posunięciu mającym służyć ochronie środowiska powstaje gwałtowny opór jakiegoś lobby czującego się zagrożonym w swoich własnych interesach.
Dało się to także zauważyć podczas odbytej w czerwcu 1992 r. w Rio de Janeiro Międzynarodowej Konferencji Ochrony Środowiska, na której poza ładnie brzmiącymi deklaracjami nie osiągnięto żadnych konkretnych rezultatów. W Rio postawiono na zyskanie na czasie, co w obliczu grożącej katastrofy oznaczać może jedynie stratę czasu. Staje się jasne, że ta konieczna zmiana myślenia wymaga zmiany człowieka oraz jego świadomości. Jednakże zanieczyszczenie środowiska spowodowane dwutlenkiem węgla, freonem, próbami jądrowymi, chemikaliami oraz niezliczonymi truciznami stanowi jedną stronę medalu, a mianowicie tę widzialną, materialną. W niniejszym artykule chcemy się zająć zanieczyszczeniem środowiska, którego nie widać na końcach rur wydechowych, u wylotu kominów czy też na wysypiskach śmieci, chodzi bowiem o obszar subtelnej materii, sferę niewidzialną. Również zanieczyszczenie obszarów subtelnej materii spowodowane jest przez ludzi. A ponieważ człowiek, podobnie jak wszystkie inne stworzenia żyjące na ziemi, istnieje dzięki obszarowi subtelnej materii, czerpiąc z niej swoją silę życiową, dlatego też zanieczyszczenie środowiska w tej sferze jest o wiele bardziej znaczące od tego wszystkiego, o czym mówiono i o co spierano się w Rio. Można je stwierdzić nie tylko w naszym kosmosie, lecz także w makrokosmosie oraz w ludzkim mikrokosmosie. Nędza ta spowodowana została już niegdyś przez samowolne działanie ludzkości, które doprowadziło w końcu do grzechu pierworodnego. Jest ono zatem następstwem egoistycznej postawy życiowej. W Szkole Różokrzyża często się mówi o grzechu pierworodnym. W jego następstwie konieczne stało się oddzielenie upadłej części ludzkości od pierwotnego, boskiego pola życiowego. W pierwotnym polu życiowym powołana do życia przez Stwórcę ludzkość miała zgodnie z jego stwórczym planem pracować oraz działać. Dla realizacji tego planu istotom tym zostały oddane do dyspozycji wszelkie siły. Podstawowa reguła dotycząca tego zadania brzmi: „Otrzymać wszystko, aby przy jego pomocy oddziaływać na stworzenie i przez to wszystko oddać z powrotem.”
Powodowana uporem pewna część pierwotnej ludzkości nie zastosowała się do tej podstawowej reguły, wyznając w zamian dewizę: „Wszystko, co otrzymane, zatrzymać dla siebie i zastosować dla własnej korzyści.” W wyniku okazanego w ten sposób egocentryzmu istoty te zakłóciły harmonię stworzenia i zostały, jak to określa Jakub Boehme, umieszczone dla ochrony w „zamkniętym obszarze”.
Egocentryzm i powstałe z niego samoutwierdzanie utrzymały się aż do dzisiaj, a nawet zostały jeszcze wzmocnione i wciąż ulegają wzmocnieniu, jak tego dowodzą mające miejsce wydarzenia. Wszelkie kulturalne i cywilizacyjne osiągnięcia są w tym wypadku bez znaczenia. Są one jedynie czymś w rodzaju lakieru, nadającego surowemu drewnu trochę blasku oraz barwy. Obecna ludzkość musi żyć obciążona rezultatami takiej postawy życiowej i dotyczy to nie tylko świata jako całości, lecz także małego świata, mikrokosmosu, w którym funkcjonuje osobowość, zanieczyszczając środowisko. Grzech pierworodny i wynikające z niego odosobnienie postępuje nadal, powodując wzrastającą krystalizację ludzkich ciał. W rezultacie boska siła w swojej czystej formie nie może się do nas przebić i musi być dla naszych potrzeb transformowana, gdyż bez niej nie jest możliwe żadne życie. Im bardziej jednak oddalamy się od boskiego połasiły, tym bardziej słabnie intensywność jego siły.
Niewidzialne obłoki sił
Cóż powoduje zatem oddalanie się od boskiego pola siły? Nasze niezmienione, egocentryczne postępowanie, zniekształcające nasze postrzeganie, tzn. wgląd w wielki plan ratunkowy dla upadłej ludzkości. W rezultacie dewizy życiowej: „Dostać wszystko i wykorzystać to dla siebie” nasze pożądanie skierowane jest prawie wyłącznie na własne potrzeby oraz zaspokojenie instynktu samozachowawczego, przez co również nasze myśli skierowane są na ten cel. Jednakże myśli są silami zdolnymi do tworzenia form. Jeżeli wciąż na nowo ożywiamy wytwory naszych myśli, wtedy stają się one istotami, zdobywającymi nad nami panowanie, gdyż jesteśmy ich stwórcami. Naznaczone są one naszą indywidualnością, dlatego usiłują same się utrzymać. Aby móc dalej żyć, potrzebują ciągłego dopływu siły. Zwracają się zatem do nas kierując nasze myśli ku egocentryzmowi. W ten sposób zapewniona jest obfitość pokarmu dla opanowujących nas sił. Wszystkie siły tego samego rodzaju łączą się w coraz to większe skupiska, tworząc w końcu jedną, wielką, otaczającą cały świat chmurę. Takie pole siły określane jest w Biblii mianem „Pana tego świata, Zła, Szatana czy też diabła”. Również w naszym własnym, małym świecie istnieje takie pole, taka chmura i określana jest mianem „astralnego ja” lub „aurycznego ja” . Kierowani i manipulowani jesteśmy przez istności stworzone przez nas samych, które jako centra sił, jako konstelacje sil zanieczyszczają środowisko, pole oddechu w naszym zarówno małym jak i wielkim świecie. Z każdym oddechem pobieramy z tej atmosfery siły wzmacniające naszą nieprawidłową postawę życiową. Jest to niewidzialne zanieczyszczenie środowiska, którego sprawcami jesteśmy my, podobnie ma się sprawa z obecnym na każdym kroku zanieczyszczeniem widzialnym.
Oczyszczenie niewidzialnego środowiska
Czy można przerwać ten proces? Jak możemy stworzyć czyste środowisko, krystaliczne pole oddechu? Pewne jest, że „Bóg nie porzuca dzieła swoich rąk!”. Nie pozwala On swojemu stworzeniu udusić się w wytworzonym przez nie zatrutym środowisku, objawiając wciąż na nowo możliwości ratunku, dzięki którym człowiek, który jest jeszcze w stanie „słuchać”, potrafi zmienić swoje postępowanie. Lecz jaki człowiek potrafi jeszcze tak naprawdę słuchać? Jest to człowiek, którego atom iskry Ducha daje jeszcze znaki życia i wysyła impulsy powodujące ciągły niepokój takiego człowieka, którego można określić mianem poszukującego. Dzięki temu powstaje możliwość bardzo świadomego poznania swojego otoczenia oraz dochodzi się do odkrycia, że koniecznie potrzebna jest zmiana myślenia, odwrót oraz zapobieżenie gromadzeniu się negatywnych sił myślowych. Gdy się tak stanie, stwierdzamy ze zdumieniem, że w pismach świętych wszystkich czasów zawarte są wskazówki pomocne w oczyszczeniu naszego otoczenia. Problem w tym, że do tej pory ich nie rozumieliśmy. Również literatura Szkoły Różokrzyża zajmuje się prawie wyłącznie tym tematem. Wiele przypowieści w Biblii stanowi dla nas także cenną wskazówkę. Mówi się na przykład o synu marnotrawnym, który jadał pokarm dla świń, lub też ostrzega się: „Nie rzucajcie pereł przed wieprze!” czy też „Nikt nie jest dobry, ani jeden!”. Te wskazówki w Biblii oraz literaturze Różokrzyża można by traktować jako „przepisy ochrony środowiska”, gdyż ukazują one nieczystość świata wywołaną naszym niewłaściwym postępowaniem oraz wzywają do dokonania niezbędnego odwrotu. W literaturze naszej Szkoły nie tylko wyjaśnia się, jak doszło do tego potwornego zanieczyszczenia, lecz przede wszystkim opisuje się, w jaki sposób można zmniejszyć zanieczyszczenie środowiska w naszym małym świecie, mikrokosmosie, aby w ten sposób uwolnić się od krępujących nas astralnych sił tego świata.
Centralnym punktem, wokół którego wszystko się kręci, jest nasze pożądanie! Wciąż pożądamy czegoś tylko dla siebie, przyjmujemy tylko dla siebie i czy zatem w ten sposób chcemy dokonać odwrotu? Jeżeli zrozumiemy, w jak fatalnej sytuacji znaleźliśmy się w wyniku naszej miłości własnej, wtedy może się w nas zrodzić pragnienie, określane w Szkole Różokrzyża mianem „pragnienia zbawienia”. To pragnienie zbawienia jest wewnętrznym dążeniem do pozbycia się egocentryzmu i zostania naprawdę, w pierwotnym znaczeniu tego słowa, z niego uzdrowionym. Jest procesem zdrowienia neutralizującym nasz naturalny pęd do samoutwierdzania. W ten sposób ze zrozumienia powstaje pragnienie zbawienia, stanowiące podstawę do poświęcenia się „ja” w tej nowej misji. Prowadzi to w końcu do nowej postawy życiowej, która nie przyczynia się już więcej do zanieczyszczania środowiska w subtelnych obszarach materii, zarówno makro- jak i mikrokosmosu, lecz umożliwia oczyszczenie w całym mikrokosmosie. Stanowi to podstawę dla odnowienia, które pragniemy osiągnąć w czasie naszych konferencji, odnowienia, transfiguracji naszego całego systemu mikrokosmicznego. Wtedy, jak to określa się językiem naszych czasów, wszystkie dawne obciążenia zgromadzone w wyższym „ja” zostają zneutralizowane oraz zlikwidowane, aby pozytywne cechy, które tam się również znajdują, mogły w nas rozkwitnąć i dojść do głosu. Wtedy nasza dewiza będzie brzmieć: „Wszystko, co otrzymane, zastosować w służbie światu oraz ludzkości, a przez to wszystko oddać z powrotem i odnowić!”. W ten sposób w naszym małym świecie spełnią się słowa: „Widziałem nowe niebo i nową ziemię, gdyż wszystko, co stare, zniknęło!”. Wtedy też rozlegnie się boskie słowo, które dało powód tak wielu nieporozumieniom oraz cierpieniom: „Czyńcie sobie ziemię poddaną!”. Oznacza to, że wszystkie skarby znajdujące się w mikrokosmosie, w naszym małym świecie, takie jak praatom, uśpiona, latenta dusza oraz skarb doświadczeń zebranych przez naszych poprzedników w mikrokosmosie, a także pozytywne dziedzictwo krwi naszych przodków mogą zostać wtedy wykorzystane. Nie może to jednak wynikać z instynktu samoutwierdzania, lecz ze źródła siły pragnącej stworzenia żywego, kwitnącego, małego świata, odnowionego mikrokosmosu, który ponownie mógłby uczestniczyć w realizacji boskiego planu.
Pentagram numer 21 (3/1994)