Z pragnieniem prawdy człowiek się rodzi, jest to klejnot w sercu, który promienieje już przy narodzinach. Oczywiście jest to poprzedzone niezliczonymi doświadczeniami w poprzednich inkarnacjach. Różokrzyżowca nie da się „zbudować”, nie da się go „sfabrykować” przy pomocy jakiejkolwiek metody. Jako poszukiwacz rzeczywistości trzeba się urodzić. Jest to niczym niezdefiniowane pragnienie, które jako niewyraźna pamięć przenika w dzieciństwie wasze serce.
Wiele dzieci to czuje, wierzy w to i czasem nie wie, co z tym począć, albo też nie jest w stanie podołać temu głębokiemu wewnętrznemu uczuciu; być może rozpoznajecie coś z tego. Były to owe cudowne momenty w waszych dziecięcych latach, w których przeczuwaliście, że istnieje coś więcej, o wiele więcej niż to, co widzicie i słyszycie, i co jest wam pokazywane ze wszystkich stron. Było to wołanie, tęsknota, chwile niewytłumaczalnego pragnienia, a czasem i wiedzy, którą jednak nie można było się z nikim podzielić, więc milczeliście i starzeliście się.
I wraz z postępem starzenia mogło stać się tak, że to niewytłumaczalne pragnienie zostało przykryte warstwami ziemi rozwijającego się istnienia w materii. Jednak pomimo tego, klejnotu w sercu nie udało się uciszyć. Dzięki temu tak wiele może się też w ludzkim życiu wydarzyć.
I ostatecznie znajdujemy się oto razem tutaj, w świątyni Różokrzyża, w świątyni mądrości, prawdy i życia, w świątyni, w której otrzymujemy siłę, aby móc iść drogą. „Ja jestem droga, i prawda, i żywot” – te słowa Jezusa rozbrzmiewają w naszych sercach. Nie pozostawiliśmy klejnotu, aby został pogrzebany pod warstwami ziemi, lecz reagowaliśmy na wołanie; nie porzuciliśmy cudownego pragnienia i nieokreślonej wiedzy z naszego dzieciństwa.
Pentagram nr 88 (3/2012) – (str.27)