Niezwykłe tajemnice Wielkiej Piramidy
Kiedy obserwujemy historię kultury ludzkiej fali życiowej, czy to z egzoterycznego czy ezoterycznego punktu widzenia, stwierdzamy zawsze istniejące silne powiązanie sztuki, nauki i religii z dawną kulturą Egiptu. Przy użyciu niewielkiej wiedzy, jaką posiadamy, możemy z całą pewnością stwierdzić, że dawna kultura egipska była kamieniem milowym na drodze ludzkości, tak ważnym, że jej znaczenie trudno jest nam w pełni pojąć.
Historycy sztuki i uczeni niejednokrotnie wskazywali na te powiązania, a nauka często musiała dochodzić do wniosku, że jej odkrycia były tylko ponownym odkrywaniem mądrości, stosowanej już w dawnym Egipcie. Z religią jest tak samo. Nie da się zgłębić powstania, działania i znaczenia chrześcijaństwa bez odwoływania się do egipskiej kultury, dawnego egipskiego kultu.
Jako dowód na to chcemy przypomnieć, że w Biblii w wielu miejscach i z wielkim naciskiem mówi się o Egipcie. I tak na przykład, czytamy o pobycie Józefa w tym kraju oraz o wysokiej pozycji, jaką tam zajmował, o dniach i latach, w czasie których Izraelici przechodzili ciężkie próby, o walce Mojżesza z egipskimi kapłanami oraz o pobycie tam Jezusa, zgodnie ze słowami: „Z Egiptu powołałem mojego syna”. Jakkolwiek by było, kiedy zwracamy się w stronę Egiptu, aby odkryć, jakie ma znaczenie dla dzisiejszego chrześcijaństwa, to należy to uznać za istotne i pilne działanie, gdyż, jak wiemy, uwaga ludzkości w ostatnich latach została powtórnie skierowana na ten południowy kraj, z powodu cudownej Piramidy w Gizeh, tego pozornie niezniszczalnego znaku.
Zainteresowanych tym kamiennym świadectwem możemy podzielić na cztery grupy.
Jest wielka grupa ludzi, która zainteresowana jest tym obiektem czysto naukowo, ponieważ miara, proporcje i przeznaczenie Piramidy okazują się astronomicznym i przyrodniczym cudem. Ten cud wykazuje, że staroegipska mądrość nauczała o sprawach, o których w naszych czasach wie się niewiele. Ustalono, że przy budowie Piramidy jako jednostka miary został zastosowany cal, że w całej budowli można znaleźć znane matematyczne proporcje, że absolutnie znano wartości dzienne roku zwrotnikowego, jak również oddalenie Ziemi od Słońca, że posiadano też szczegółowe informacje dotyczące precesji punktów równonocy. Dowiedziono, że stosowano oś, zwrot północ-południe. Zastosowany w Piramidzie naukowy cud jest tak wyrafinowany, że w jej budowie i strukturze wyrażony został ciężar Ziemi, jej przeciętna gęstość ora inne ważne dane.
Istnieje też druga grupa zainteresowanych, którzy kierują swój wzrok jedynie na proroczą stronę cudu z Gizeh. Jak wiecie, w Piramidzie zostały przepowiedziane z podaniem dat wszystkie znamienne wydarzenia z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, które w historii świata okazały się lub okażą się niezwykle ważne. Zrozumiecie, że większa część zainteresowanych, którzy gromadzą się wokół Piramidy, interesuje się jedynie przepowiedniami, które dają powód do niezliczonych mistyfikacji. Niezliczeni oczekiwali z utęsknieniem na sławny dzień 11 albo 16 września 1936 roku, od której to daty ówczesny kryzys światowy miał ponoć przejść w nowy okres. I od tego czasu duże organy prasowe z wielką gorliwością mówiły o ożywieniu gospodarczym. Wszyscy wiemy, że było to jednak tylko częściowe ożywienie spowodowane przez silnie działający przemysł zbrojeniowy oraz handel bawełną w krajach toczących wojnę.
Jest jeszcze trzecia grupa osób zainteresowanych Piramidą, grupa, w której znajdują się również teolodzy, którzy zgodnie z literalną wykładnią Biblii widzą w Piramidzie potwierdzenie ortodoksyjnych interpretacji Biblii i którzy napisali na ten temat grube księgi. O tych trzech grupach i ich odkryciach nie chcemy tutaj mówić. Ich publikacje są znane i powszechnie dostępne, a ich powtarzanie byłoby dla czytelnika mało owocne.
Chcemy was wprowadzić w punkt widzenia czwartej grupy, która liczebnie jest jeszcze niestety bardzo mała. Chodzi o punkt widzenia nauki ezoterycznej, która czuje się spokrewniona z tą dawną budowlą, cudowną Piramidą w Gizeh. Piszemy o tych sprawach gdyż te kamienne świadectwa, które interesują każdego, choć z różnych powodów, być może zawierają w sobie możliwość, aby wzajemnie zbliżyć się i zrozumieć. Mamy więc zamiar przekazać wam nauki różokrzyżowców. Nasze rozważania mają pewną tendencję, bo piszemy w imieniu Różokrzyża i mamy nadzieję, że nie weźmiecie nam tego za złe. Uwaga ludzkości, egzoterycznie i ezoterycznie skierowana jest na cudowną budowlę, o której Izajasz (rozdz. 19) mówi:
„W owym dniu stanie w ziemi egipskiej ołtarz Pana i słup pamiątkowy Pana na jego granicach. I będzie znakiem i świadkiem Pana w ziemi egipskiej, gdy będą wołać do Pana z powodu gnębicieli, wtedy pośle im wybawiciela, on ujmie się za nimi i wyratuje ich.”
Chcielibyśmy ukazać wam taki obraz, jaki wtajemniczeni odbierają z eteru odzwierciedlającego. Cofamy się o tysiąclecia do Egiptu, do tej kolebki nowoczesnej kultury. Zamierzamy odwiedzić cudowną świątynię Ra – Boga Słońca Egipcjan i Piramidę, która – jeszcze nie zwietrzała i poszarzała – promienieje swą białą, błyszczącą wspaniałością. Już z daleka nasze oczy oślepia blask, nie możemy rozpoznać żadnych kształtów. Jest tak, jakby samo Słońce zstąpiło na Ziemię, jak gdyby Bóg Słońca przyszedł do tego ciemnego świata, który nie chce i nie może go zrozumieć. Bóg Słońca poprzez swoje zejście nadaje prawdziwy, najgłębszy sens słowom Ewangelisty: „Światło świeci w ciemności, lecz ciemność nie pojęła go.” Zbliżamy się do tego objawienia Słońca w ciszy i z szacunkiem. Coraz mocniejszy staje się blask, coraz potężniejsze światło, które obejmuje nas swymi promieniami. Tak jak ptaki bezwolne, całkiem pozbawione ochraniających sugestii ducha grupowego przyciągnięte zostają przez oślepiający blask światła latarni morskiej, tak my jesteśmy przyciągani jakby przez magiczną siłę do tego ognia świętej Piramidy w Gizeh. Wszystkie nasze pragnienia i życzenia kierują się do tego ognia, aby w niego wejść i z nim się zjednoczyć.
Zbliżając się zostajemy z wielką siłą wrzuceni w rzeczywistość. Zachwycenie ustępuje i stwierdzamy, że stoimy przed wielką postacią, która bezosobowym wzrokiem wpatruje się w nas, patrzy przez nas w odległą dal. Stoimy przed Sfinksem! Stoimy przed wizerunkiem z ludzkim obliczem, lecz z grzywą i pazurami lwa. Nie jest to zwietrzały i okaleczony obraz, który znamy z fotografii. Jest on potężny w swej wielkości. Działa tak dynamicznie, tak poruszająco w swym majestacie, że mówienie o wzruszeniu jest absolutnie niewystarczające, aby wyrazić to, czego neofita doświadcza, kiedy po raz pierwszy w ciele duszy stoi przed Sfinksem. Artysta, który stworzył ten cud, był prawdziwym artystą z Bożej łaski.
Sfinks otoczony jest ze wszystkich stron wieńcem promieni. Jest to światło zstępującego z góry Boga Słońca. l kiedy chcemy przejść wzdłuż jego boku dozapraszającego Światła, zostajemy ponownie odrzuceni. Nie możemy, nie śmiemy przejść obok Sfinksa. Rozumiemy, że zostaliśmy wepchnięci w magiczny krąg. Nie możemy przejść zanim nie wypowiemy hasła, mantramu, który nas przepuści. Jednakże nie znamy tego hasła i wpatrujemy się w milczące oblicze Sfinksa. Jak mamy rozpoznać jego żądanie? Nasze myśli krążą wokół baśniowej postaci, która broni nam przejścia. Kim jest Sfinks? Jego głowa i piersi podobne są do kobiecych, reszta to ciało lwa. Czy ta postać jest symbolem płodności, mądrości czy też wszelkiej zagadkowości, która nas otacza? Czy może Sfinks był częścią tytułu egipskiego króla jako Boga Słońca? Czyż nie mówiło się do króla: „Żywy obrazie Sfinksa, panie ładu we Wszechświecie?”
Czyż egiptolodzy nie są zgodni co do tego, że Sfinksa należy widzieć jako dumnego zwycięzcę, który łapami depcze wrogów? Czego Sfinks chce od nas? Dlaczego zabrania nam przejścia?
I następnie przypominamy sobie starą historię, którą znaleźliśmy, między innymi, w dziele doktora Hendrika de Bucka zatytułowanym Tryumf światła. Jest to historia księcia, który miał zwyczaj jeździć swoim wozem po pustyni wokół Gizeh. Jego konie były szybsze od wiatru. Spędzał on czas na pustyni w towarzystwie nielicznej świty, tak żeby nikt się o tym nie dowiedział. Pewnego dnia, tak mówi historia, książę Totmes przejeżdżał przez pustynię i w południe usiadł w cieniu Sfinksa i ogarnął go sen, gdy słońce było w zenicie. Ujrzał majestat tego wzbudzającego strach Boga, a ten przemówił doń własnymi ustami jak ojciec do syna:
„Popatrz na mnie, spójrz na mnie, mój synu Totmesie. Ja jestem twoim ojcem. Moje królestwo na ziemi na czele żywych zostało ci dane. Będziesz nosił białą i czerwoną koronę na tronie Geba. Tobie będzie dana ziemia jak długa i szeroka i wszystko, co oświeca oko pana wszechświata. Do ciebie będą należeć płody obu krain i ich wielkie skarby przez wiele lat. Moje oblicze i moje serce zwrócone są do ciebie, bo ty należysz do mnie. Ale spójrz na mój stan, jestem pogrążony. Piasek pustyni, na którym leżę, grozi mi zasypaniem. Czekałem aż uczynisz to, co było w moim sercu, gdyż wiedziałem, że jesteś moim synem, który mnie ochroni.”
Stopniowo opowieść rozpływa się na kilka niepowiązanych ze sobą fragmentów i odzyskujemy przytomność. Znowu patrzymy na Boga Sfinksa i zaczynamy rozumieć. Co oznacza ta zapomniana, zwietrzała, na wpół zagrzebana w piasku pustyni postać? Czy nie jest to dokładny obraz szarej rzeczywistości tego świata?
Kto na Zachodzie wśród pionierów nie słyszał o Lwie Judy? O boskim pogromcy, który swoje lwie łapy położył na nadirze zmaterializowania? Kto z nas nie słyszał jeszcze o tym Bogu z Boga, o Chrystusie Panu, z którego, przez którego i dla którego wszystko istnieje. Kto z nas nigdy jeszcze nie słyszał o tym potężnym strażniku sanktuarium Boga, o Planie Boga wobec człowieka i ludzkości? Kto nie zna Tego, z którego powstaje całe rzeczywiste życie ze swoją wspaniałością, Alfa i Omega, początek i koniec wszystkiego?
Jednak świadectwo Boga w tym świecie, objawione w Chrystusie, leży zwietrzałe i uszkodzone w piaskach pustyni. Jest ono atrakcją turystyczną, tak jak możemy powiedzieć o chrześcijaństwie pozbawionym treści, czynu i życia. Stało się pozorem, ułudą! Śmierć chodzi wokół nas i tchnie nam złowieszczo w twarz swoją siłę.
„W dziesięć dni będzie miał Pan ołtarz w środku Egiptu i jako pocieszający znak na granicy dla Pana i to będzie znakiem i świadectwem, ponieważ będziecie wołać do Pana z powodu ciemięzcy i on pośle wam zbawiciela i mistrza, który was wybawi.”
I tak neofici stojąc przed Sfinksem, strażnikiem świętości, który wzbrania im przejścia, wypowiadają mantram: „Lew Judy”. Droga natychmiast staje się wolna. Ognisty krąg został przerwany i pod lwimi pazurami Sfinksa otwierają się drzwi prowadzące do promieniującej światłem Piramidy.
Czym jest ta Piramida? Co oznacza błyszczący trójkąt ognia? Jest to misterium naszej najgłębszej jaźni, która objawia się nam w Chrystusie. Jak już wspomniano, dawny egipski kult jest bardzo ściśle związany z chrześcijańską ezoteryką, z naukami zachodniej filozofii. Hermes Trismegistos, strażnik dawnych misteriów przekazał swoją mądrość Hierofantom Zachodu, aby w chrześcijaństwie mogli zostać odnowieni.
Co uzmysławia Piramida? Jest to symbol człowieka, symbol wszystkich uśpionych wartości człowieka, które przez Sfinksa, przez Chrystusa mogą być przywrócone do życia i w pełni objawione. W tej Piramidzie człowiek został zamknięty i przeniesiony na pustynię życia, aby przez to mógł zmartwychwstać z grobu materii jak Feniks, używając jeszcze raz obrazu z egipskiego kultu, a więc – jako ptak ognisty, jako potrójna dusza.
I tak wokół Piramidy stoi nieświadomy tłum, wpatruje się w nią i pyta: „Kiedy zostanie przezwyciężony kryzys? Czy będzie wojna?” Odpowiedzią jest wzruszenie ramion i głębokie westchnienie.
Jeśli chcecie zrozumieć tajemnicę Piramidy, stańcie przed Sfinksem, uwolnijcie go z piasku pustyni i wypowiedzcie mantram: „Lew Judy”. Wypełnijcie słowo życiem! Idźcie za tym zwycięzcą na ścieżce, którego on wam wskaże. Wtedy zgłębicie misterium z Gizeh.
Pewnego dnia będzie wam ono przekazane tak jak młodemu księciu Totmesowi. Będziecie jechali wozem przez pustynię rzeczywistego życia, a wasze konie będą szybsze niż wiatr i będą igrać z życiem. Kiedy słońce znajdzie się w zenicie, w medium coeli, zapadniecie w drzemkę w cieniu Boga Sfinksa, obok ruin zwietrzałego obrazu waszego powołania jako dziecka Boga. I usłyszycie wtedy głos: Spójrz na mój stan, synu. Jest to stan pogrążenia. „Piasek tej pustyni, na którym leżę, grozi mi zasypaniem. Czekałem na ciebie, abyś uczynił to, co było w moim sercu”. Uczyńcie to! Wypełnijcie wezwanie tego, który leży zamknięty w wiecznym słonecznym sercu Ojca.
Jan van Rijckenborgh
Pentagram nr 101 (4/2015)
1. Wielka Piramida I
2. Wielka Piramida II
3. Wielka Piramida III
4. Wielka Piramida IV
5. Cud Piramidy
6. Zagadka Sfinksa
7. Impresje ze Świątyni
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/product&path=49&product_id=192&limit=100
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/category&path=49&limit=100