W naszych nowoczesnych czasach wiara stała się pojęciem wytartym i jałowym. Pod pojęciem tym rozumie się przyjęcie i wyznawanie pewnej określonej nauki. Gdy przyjęcie wiary odnosi się do ciężkich tez kalwińskich, jest się ortodoksyjnie wierzącym; w przeciwnym wypadku jest się tolerancyjnym wolnomyślicielem. Można więc być wierzącym o rozmaitym zabarwieniu, lub też -– niewierzącym. Tymczasem pisma święte wszystkich stuleci podkreślają wyraźnie, że wiara nie polega na przyjęciu i wyznawaniu pewnej określonej nauki, kościoła, szkoły czy Boga, lecz jest posiadaniem czegoś, czego musi się być rzeczywiście świadomym. I to, co w ten sposób posiadamy, musi być przeżyte w przybytku serca; musi „zamieszkiwać w naszym sercu”; innymi słowy – praatom czyli atom iskry ducha musi zostać ożywiony. Jak długo atom ten nie jest obudzony, nie może być mowy o wierze. W takim przypadku wszystko jest tylko pustą, dialektyczną gadaniną, imitacją, religią tej natury.
Jan van Rijckenborgh “Nadchodzący nowy człowiek”
Zdjęcie z PIXABAY