WZNIOSŁA MYŚL

Prezentujemy pierwszy artykuł z serii, która poświęcona jest ideom będących u podstaw powstania i rozwoju Lectorium Rosicrucianum. Poniższa wypowiedź, należąca do jednego z założycieli Szkoły Duchowej, Zwiera Willema Leene, pochodzi z 1929 r., a dotyczy dwóch zasad obecnych w człowieku. Są one względem siebie, paradoksalnie, przeciwstawne, lecz mogą i powinny być przezwyciężone przez uwalniającą siłę wewnętrznego Chrystusa.

Zmartwychwstanie jest jedną z najtrudniejszych części chrześcijańskiej nauki. Jeśli chcemy się nim zająć, powinniśmy wiedzieć, że ten fakt nie ma swojej podstawy w wierze w cuda. Nie jest to rodzaj magii, ani żaden cud, który kiedyś, przed laty miał miejsce. Wiara w cuda jest niegodna myślącego, czującego, świadomego i pozytywnie ukierunkowanego człowieka. Fakt zmartwychwstania musi być przyjęty i zaakceptowany zgodnie z kryteriami rozumowymi. Człowiek tej natury, w którym jeszcze nie jest obecna otwartość na Światło, wierzy w cuda dialektyki i sfery odbić. Człowiek myślący natomiast, otwarty na działanie Boskich Sił jest dojrzały do samodzielnego przyglądania się otaczającej go rzeczywistości i do jej badania. Z tego też względu nauka o zmartwychwstaniu jest dla niego absolutną, filozoficzną koniecznością. Samo wydarzenie zmartwychwstania jest dla myślącego człowieka tylko potwierdzeniem faktu, który zna on już od dawna. Jeden zatrzymuje się przy tym wydarzeniu i staje się jego niewolnikiem, drugi przebija się do zrozumienia i staje się oświeconym.

Nauka o zmartwychwstaniu jest faktem, gdzie Bóg jest nie tylko zwycięzcą, który w Chrystusie powstaje z martwych, ale oznacza to zarazem zwycięstwo boskiej świadomości nad naturą, symbolizowane przez Jezusa, pierworodnego z umarłych, Syna Człowieczego, który zmartwychwstaje z natury śmierci poprzez zstąpienie Chrystusa, Boga z Boga. To wydarzenie jest czymś więcej niż wspaniałym faktem, budzącym zachwyt i cześć. Oznacza ono dużo więcej niż cud sprzed dwóch tysięcy lat. Zdarzenie to odpowiada czystemu rozsądkowi, jest porządkiem, najwyższym porządkiem. Historyczne zdarzenie nie może nas, ludzi, którzy tu musimy walczyć z materią, uczynić szczęśliwymi. Ludy pierwotne znają
zmartwychwstanie wyłącznie jako święto zmartwychwstania żywej natury i najczęściej świętują je w wesoły, swawolny sposób. Śmierć przeminęła, nie ma śmierci. U pierwotnych Żydów było ono nawet festynem ludowym. A i na Zachodzie często nie jest ono niczym innym.

Również w tym święcie nie widzi się nic innego jak tylko odnawiający aspekt wznoszącej się energii, która budzi wszystko do nowego życia. Roślina reaguje przez wzmożone krążenie soków i przyrost liści, wyższe stadium świadomości. Wszystko się rozwija. Może jest to wydarzenie związane ze słońcem, z równonocą wiosenną, znajdujące swoje apogeum w tym święcie, w którym szczególną uwagę zwraca się na znaki niebios i rozpoznaje się prawidłowości stworzenia.

Jest to czas miłości, w którym dynamiczny impuls kosmiczny zstępuje na Ziemię i wypełnia wszystko nowym życiem. Jednakże jak piękne i prawdziwe by to nie było, jest to i pozostaje wyłącznie zmartwychwstaniem natury. Prawdziwe duchowe zmartwychwstanie wychodzi daleko, bardzo daleko ponad to. Nauka o zmartwychwstaniu sięga znacznie dalej. Chodzi w niej o ostateczne przezwyciężenie, a nie tylko o powtarzające się w każdym roku święto natury, które również ma miejsce, jednak cóż byłby to za nieprawdopodobny wysiłek, gdybyśmy byli i musieli pozostawać przywiązani wyłącznie do powtarzających się procesów. Nie, decydującym czynnikiem w święcie zmartwychwstania jest definitywne przezwyciężenie natury śmierci. Śmierć przemija, ale wciąż powracająca konieczność nowej inkarnacji powoduje to, że powraca ona równie często, jak często człowiek inkarnuje. W święcie zmartwychwstania nie chodzi o ten ciągle powracający ból, lecz o ostateczne przezwyciężenie śmierci. W przeciwnym wypadku, po co potrzebowalibyśmy chrześcijaństwa – przecież nie po to, aby rozmawiać o karmanie i reinkarnacji, czy nawet o kosmicznych zasadach miłości. Czyż nie uczyło już tego wiele innych religii?

Nie dlatego potrzebujemy chrześcijaństwa, bo to wszystko wiedzieli już buddyści i długo przed nimi bramini. Chrześcijaństwo określa zmartwychwstanie jako „siłę”, a więc nie tylko jako „fakt”, lecz jako „siłę”, siłę boskiego procesu. Procesu, który nas
dotyka, kiedy Bóg stwarza nas według natury, procesu, który nas dotyka, kiedy Bóg stwarza ponownie i który obejmuje nas w zmartwychwstaniu, kiedy Bóg tryumfuje nad naturą – ostatecznie!
Bóg, Stwórca, zostaje ukrzyżowany w ludzkiej naturze, która przez swą błędną reakcję na boskie prawa przybija do krzyża samą siebie i swego Boga. Chrystus prowadzi dalej ten proces, w którym każdemu, kto tego chce i potrafi, ofiarowywana jest siła, aby mógł wznieść się z tego krzyża, aby mógł się wyzwolić. Kiedy to zostaje spełnione w naszej własnej istocie, wtedy rozbrzmiewa okrzyk tryumfu: Consummatum est – Dokonało się.

Jezus, pierworodny z umarłych, Syn Człowieczy, otrzymuje to, co wiecznie boskie, Boga z Boga, i poprzez niego zaczyna walkę z samym sobą według tej natury, aż w końcu tryumfuje dzięki Zwycięzcy (Chrystusowi w nim). Wyzwolił się on bowiem z materii, co oznacza, że przezwyciężył naturę. I kiedy uduchowił on materialną naturę fizycznego ciała, pokazuje swoich pięć ran, pięć miejsc, w których wyższe, subtelne ciała połączone są z osobowością. Jest to proces, który może zostać przeprowadzony przez ucznia zachodniej Szkoły Misteriów.
Tak jak Jezus jako pierwszy dokonał tego w sobie, dzięki Chrystusowi, tak też każdy uczeń zachodniej Szkoły Duchowej będzie mógł tego dokonać, przez Chrystusa w sobie – definitywnie.
Wiecie przecież co znaczy „Chrystus w nas”. Z pewnością nie oznacza to poznawania jego nauk, ani studiowania kosmicznych prawidłowości, ani analizowania trudnych wersetów biblijnych, czy to w zwykły, czy w ezoteryczny sposób. Tego wszystkiego nie potrzebujecie, aby przyjąć Chrystusa. Chrystus w was przemienia was, pozwala promieniować dobrem, prawdą i sprawiedliwością. Czyni z was wojowników walczących z niższą naturą, lecz nie tylko to – dzień po dniu czyni z was zwycięzców. Niestety zbyt wielu stoi przed drzwiami i nie ma odwagi rozpocząć tej walki, nawet jeśli otrzymali Chrystusa i wpuścili Go do siebie.

Jednakże bez Niego nic nie możecie uczynić, nawet gdybyście opanowali całą wiedzę świata i jego magię, nic by wam to nie dało. Bez Niego pozostalibyście przywiązani do ziemi przez karman oraz reinkarnację i nigdy nie moglibyście świętować swego zmartwychwstania. Bez Chrystusa pozostajecie obrazem Adama, tak jak to napisano w Księdze Rodzaju w rozdziale 5. Przez Adama rozumie się ludzkość, która wskrzesiła syna na swoje podobieństwo, a więc według natury. Przeczytajcie ten tekst jeszcze raz. Jednak kiedy Chrystus przyjmuje w nas postać, zostajemy odrodzeni na Jego podobieństwo i stajemy się Zwycięzcami według Ducha. Adam jest człowiekiem upadłym w materię, przybitym do krzyża przez karman i reinkarnację i jego „syn”, „życie z jego życia” pozostaje jego obrazem. Kto jednak otrzyma Chrystusa, zostanie wyzwolony z natury i ponownie stworzony według nowego obrazu.

Nie oznacza to rozszerzania, rozciągania natury, lecz wyjście, uwolnienie od tego, co ziemskie. To jest chwała święta zmartwychwstania! Uwolniona dusza stoi wtedy w całkowitej wolności, nie tylko od czasu do czasu lub tylko w chwili śmierci, lecz nigdy już nie będzie przywiązana do karmana i praw reinkarnacji i na wieczność będzie wyzwolona, a w związku z tym odpowiednia do tego, aby służyć i nieść razem z innymi krzyż tak długo, aż wszyscy osiągną wolność. Przeżyjemy wtedy powstanie z martwych już nie jako wiarę w cuda lub jako ponadzmysłową czarodziejską sztuczkę, lecz jako filozoficzno-naukową konieczność, do której kiedyś dojdzie każda dusza, bez względu na to jak by się to później nazywało. Bez Chrystusa to się nie uda. Wtedy przepędzone zostają cienie śmierci i przekroczone ograniczenia narodzin. Jest to owoc wielkiego cierpienia i wielu, bardzo wielu nieprzespanych nocy. Jest to źródło, którego radość wypełni światy oraz doprowadzi do prawdziwej wiedzy, która zrodzona została z tego, co wieczne, tak wysokie i szerokie jak niebo i tak głębokie jak morze.
Zwier Willem Leene

Pentagram nr 104 (3/2016)
1. Wzniosła myśl
2. Golem
3. „Strażnik progu” ludzkiej sfery aurycznej
4. Archonty i Eony
5. Obraz Niebiańskiego Człowieka
6. Impresje ze Świątyni
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/product&path=49&product_id=194&limit=100
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/category&path=49&limit=100