PIĘCIOKROTNA GNOZA
Uczniowie, którzy przez wiele lat obserwowali postęp i rozwój Szkoły, wiedzą, że ten postęp i rozwój charakteryzują się wyraźnie różniącymi się od siebie fazami. Różnice te nie stanowią przeciwieństw, lecz pozostają w logicznym związku ze sobą. Jest z tym tak, jak z ucieczką starożytnego ludu Semitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej. – Catharose de Petri
Jest to historia każdego gnostycznego Braterstwa, które zamierza wybrać się w drogę ku nowej rzeczywistości. W fazie pierwszej formująca się grupa uświadamia sobie jasno, w jakiej się znajduje niewoli i opresji, poczyna „szemrać” i wyraźnie protestuje. Z psychologicznego punktu widzenia jest to całkowicie wytłumaczalne, gdyż w takim stanie z nieświadomej sfery coraz bardziej wynurza się przypomnienie pierwotnej ojczyzny, gdzie było zupełnie inaczej, lepiej, a nawet bardzo dobrze. Stąd w tej pierwszej fazie powstaje przeczucie i wyraźne dążenie do poprawy warunków własnych i grupy, a także do polepszenia zewnętrznych warunków niewoli, czy wręcz uczynienia ich całkiem znośnymi. Pojawia się nastawienie okultystyczne i humanistyczno-etyczne. W tym momencie nie wiadomo jeszcze, że faza ta musi mieć swój koniec, że musi natrafić na mury, na swoje granice. Albowiem Królestwa Bożego „na ziemi” nie da się urzeczywistnić; prawdziwego ładu w sensie światowej społeczności dusz nie da się stworzyć w świecie dialektycznym, gdyż dialektyczny ład ratunkowy wprawiany jest w ruch poprzez przeciwieństwa.
Człowiek o nastawieniu okultystycznym wywyższa samego siebie, jest człowiekiem egocentrycznym w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Rozpoznaje on wprawdzie swoje ograniczenia i braki, lecz poprzez kulturę osobowości chce się wywyższyć ponad wszystko. Ów człowiek „pierwszej fazy” nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest to niemożliwe, że właśnie przez to wywołuje przeciwieństwo. Biała magia była przecież zawsze stworzycielką czarnej magii, albowiem gdy „ja” poprzez kulturę osiąga swój szczytowy punkt i jest konfrontowane w dialektycznym świecie z parami przeciwieństw, wówczas musi się utwierdzać i rozpocząć walkę o byt. Białe przeistacza się więc w czarne, z wszystkimi tego konsekwencjami. Jest wam to bardzo dobrze znane.
Kiedy więc, po tak bardzo bolesnym doświadczeniu w człowieku pierwszej fazy nadal niewzruszenie żyje idea utraconej ojczyzny, to wstępuje on w drugą fazę: fazę ucieczki, wyjścia! W fazie tej dystansuje się wyraźnie i całkowicie od wszystkiego, co stare, i zrywa dawne więzy – przechodzi do negacji dialektycznej rzeczywistości. Wycofuje się z jasnym, żywym rozumieniem: Królestwo moje nie jest z tego świata!
I wtedy… wtedy następuje pustynia! Bo jak można znaleźć w tym świecie królestwo, które nie jest z tego świata? Jak można wejść do innej natury przy pomocy istoty zrodzonej z tej natury i przez nią ukształtowanej?
Dlatego drugą fazą jest faza pustynna. Człowiek brnie przez pustynny piasek natury przeciwieństw. Ale dokąd ma się udać? I tak idzie krętymi drogami, ale gdziekolwiek się zwróci – na północ, południe, wschód czy na zachód… wszędzie to samo. Wszędzie tylko przesypujący się między palcami piasek. Cóż z tego, czytamy w starej księdze, że wstaje się wcześnie lub długo nie kładzie się spać. Nadal spożywa się chleb boleści. Nie ma niczego nowego pod słońcem. Wszystko, co jest i co będzie, dawno już było w czasach, które były przed nami. Kaznodzieja ten był zaprawdę wędrowcem na pustyni, człowiekiem drugiej fazy!
Absolutne poznanie, że „wszystko to marność”, „marność nad marnościami”, uciążliwa droga przez pustynię ma jednak ogromne, psychologiczne następstwa. Powoduje ono, po rozmaitych napadach strachu i oporu – uspokojenie, rozpłynięcie się „ja” w stanie wolnym od „ja” i obumieraniu „ego”. Upadek „ego”, spowodowany przeżyciami pustynnymi, wygląda początkowo smutno. Ale jest to tylko stan przejściowy, ponieważ upadek „ego” jest najniższym punktem. Pod koniec tej fazy człowiek staje się podobny do piasku pustyni, jednakże w tym stanie powstaje w systemie człowieka otwarcie na nowe Światło. Jest to wielki cud. W głębi swej istoty człowiek znalazł Gnozę, a w każdym razie jej promieniującą moc.
Kto w swej pustynnej fazie odnalazł Światło, ujrzał Światło, ten wstępuje w trzecią fazę. Rozpoczyna podróż nad Jordan, podróż do stanu żywej duszy. Światło jest mocą, która użycza podróżującemu przez pustynię sił do podjęcia nowego działania, aby odziedziczyć dziecięctwo boże i odnaleźć utraconą ojczyznę.
Dlatego trzeciej fazy nie cechuje już aspekt okultystyczny, próba osiągnięcia celu w starej jaźni i poprzez starą jaźń, lecz teraz powstaje mistyczne przeżycie, mistyka wdzięczności, bezpieczeństwa i miłości! Wiedza o tym, że jest się niczym, że niczego się nie posiada, ale mimo to jest się otoczonym przez Światło, czyni człowieka mistykiem, kimś pełnym wdzięczności i chwały dla Światła. W owym doświadczaniu Światła Szkoła i jej uczniowie zbliżają się do źródła Światła, do Boskiego strumienia. Zbliżenie to może zakończyć się tylko jednym, mianowicie narodzinami nowego stanu duszy, urzeczywistnieniem początku dziecięctwa bożego.
Po tym następuje czwarta faza, faza drogi krzyżowej róż. Albowiem kiedy grupa wstępuje w czwartą fazę, to chodzi o to, aby tę nowo narodzoną zasadę życia „zadomowić” w naturze, która jest tej zasadzie wroga i obca, aby otoczyć ją opieką i osłonić przed wszystkimi niebezpieczeństwami.
Szkoła i uczeń, który razem z nią brnął przez nurt, znajdują się istotnie w Nowej Ziemi, naprawdę w „Ziemi Obiecanej”. Dające znak, przywołujące i naglące do drogi Światło stanęło spokojnie nad grotą narodzin i w tej grocie narodzin przebudziło się coś zupełnie Nowego. Ale teraz grupa ma za zadanie doprowadzić to „Nowe” do wzrostu, i nie ulepszać ziemi z całym jej otoczeniem, lecz doprowadzić do transfiguracji. Dlatego też Ziemia Obiecana musi zostać wydarta z rąk naszych wrogów. I to jest właśnie droga krzyżowa róż! Oznacza to podążanie za Jezusem Panem jego drogą z Betlejem na Golgotę.
Róże są uwolnionymi przez odrodzenie duszy nowymi zasadami życiowymi i muszą być ponaglane do wzrostu. Stąd prawdziwy Różokrzyż jest wyraźnie Chrystocentryczny, jest absolutną gnostyczną transfiguracją, a w żadnej mierze, nawet w najmniejszym stopniu nie jest okultystyczny.
Starsi wśród nas pamiętają jeszcze ten okres i te czasy, gdy Szkoła wyznawała pryncypialny i czysty Różokrzyż, oczyszczając przez to filozoficzny i praktyczny aspekt prawdziwej „Ziemi Obiecanej”. Kogo Duch Boży rozpłomieni, ten musi być gotów umrzeć w Jezusie i w ten sposób rzeczywiście odważyć się być różokrzyżowcem.
Wtedy wkracza się w piątą fazę, którą zwie się odrodzeniem z Ducha Świętego. Piąta faza jest fazą „dwukrotnie narodzonych”. Pierwsze narodziny święci się w Chrestosie – to narodziny duszy; drugie są narodzinami Christosa – przezwyciężeniem przez duszę wszystkich przeciwności, odtworzeniem Ziemi Obiecanej poprzez transfigurację, zjednoczeniem doskonałego człowieka-duszy z Duchem, z samym Ojcem, z Pymandrem. Jest to całkowite pobudzenie do życia Nowej Jerozolimy z jej promieniującą świątynią Złotej Głowy.
Kto potrafi zrozumieć tę pięciokrotną drogę Szkoły i kandydata gnostycznych misteriów, ten rozpozna szczególne znaczenie, jakie ma nadchodzący okres dla całego Żywego Ciała młodej Gnozy. Pięciokrotne Żywe Ciało młodej Gnozy będzie całkowicie zgodne z pięciokrotną ścieżką, którą próbowaliśmy wam opisać. W nowym gnostycznym królestwie zbadana zostanie droga z Egiptu do Nowej Jerozolimy lub innymi słowy ze służebnego domu dialektyki do uwalniającego życia żywego stanu duszy. Jak długo w naszych czasach będzie to choćby w najmniejszym stopniu możliwe, tak długo Szkoła młodej Gnozy będzie utrzymywać tę długą i skomplikowaną drogę otwartą dla tych wszystkich, którzy pragną nią postępować.
Pentagram nr 90 (1/2013)
1. Światło mnie odnalazło
2. Światło jest życiem ludzi
3. Na imię mam Foton
4. Światło oka
5. Twórzmy czas: dopuśćmyświatło
6. Światło ze Światła
7. Energia światła
8. Impuls jak uderzenie gongu
9. Informacja po konferencji w Ussat 2012
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/product&path=49&product_id=179&limit=100
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/category&path=49&limit=100