Na tej drodze towarzyszyły ludzkości różne formy religii. Były one zawsze dopasowane do aktualnego stanu poszczególnych ras ludzkich. Jednocześnie jednak wskazywano człowiekowi stopniowo na życie poza materią, na życie poza Ziemią. Naturalny człowiek, aby móc współpracować przy ponownym utworzeniu bosko-człowieczego mikrokosmosu, musiał pojąć swój odległy od boskiej harmonii stan życiowy i stać się doskonały. Dlatego przez cały ten czas towarzyszyła człowiekowi „Powszechna Nauka”, „Powszechna Wiedza”. Tylko częściowo, i to w zawoalowanej formie, przejawiała się ona w pismach świętych i legendach wszystkich ludów. Nie jest ona nauką w potocznie rozumianym, intelektualnym sensie, lecz wyrazem pewnej boskiej działalności. Wyjaśnia boski plan i jest obecna wszędzie i zawsze, dostępna jednak tylko temu człowiekowi, który udaje się w drogę powrotną do boskiego obszaru życiowego, i to tylko w takim stopniu, w jakim uwalnia się on od materii.
Ze wszystkich stworzeń na Ziemi tylko człowiek jest istotą podwójną: według ciała i świadomości pochodzi z tej natury, jest więc śmiertelny; według mikrokosmosu – pochodząc z boskości – jest nieśmiertelny.
Obecnie jednak nie ma łączności z Boskim Duchem, ponieważ Duch wycofał się, pozostawiając małą iskrę wielkości atomu, atom Iskry Ducha.
Tak więc spotykają się w człowieku dwa światy.
Z punktu widzenia absolutu nie mają one ze sobą nic wspólnego. Z powodu określonego planu ratunkowego są połączone tylko na pewien czas. Życie człowieka przebiega pośród nieustannego, bolesnego i demaskującego ścierania się tych dwóch światów. Z jednej strony gnany przez nieuświadomione parcie, dające się wyjaśnić jedynie jego boskim pochodzeniem, człowiek dąży do szczęścia i dobrego samopoczucia, co było mu przeznaczone w pierwotnym świecie; pragnie wolności, równości i sprawiedliwości, angażując całą swoją osobowość w to, by w przemijalnym świecie utworzyć wymarzony raj; z drugiej strony wiedzie żywot „człowieka-ja”, w pogoni za samopotwierdzeniem i samowyrażeniem, i zmuszony jest do utrzymania się w nędzy codziennej walki o byt.
Tak to przez ból i cierpienie przechodzi człowiek do doświadczenia, od doświadczenia do świadomości, a od świadomości do zrozumienia granic swojej osobowości „ja”. Pyta: „Dlaczego żyję?” i „Po co żyję?” Staje się więc poszukującym. Jednak jego poszukiwanie dopiero wtedy osiągnie swój kres, kiedy będzie mógł pojąć, że jego indywidualne życie jest tylko jednorazowe. Po śmierci cała jego osobowość wraz z ciałem, duszą i świadomością rozpływa się całkowicie, częściowo w tym świecie, częściowo natomiast w sferze odbić.
Nie może być mowy o odrodzeniu się „istoty-ja”. Nie odrodzi się ani świadomość, ani dusza, ani ciało. Nie można też mówić o wiecznym życiu w świecie umarłych. Jedynie opróżniony mikrokosmos, po pewnym przetworzeniu doświadczeń minionego życia, powraca i ponownie przyjmuje w siebie nowozrodzoną osobowość. Ta nowa istota całkowicie odpowiada działającemu w mikrokosmosie pędowi do udoskonalenia oraz zawartemu w jego istocie zasobowi doświadczeń.
Zasób doświadczeń jest podstawą dla życia nowej osobowości. Wyjaśnić nim można wszelkie możliwości i ograniczenia, wszelkie przyciągające i budząceobawy cechy, wszystkie sympatie i antypatie, szczęście i nieszczęście, zdrowie i chorobę.
W ten sposób istota mikrokosmiczna przykuta jest do prawa: narodzin i śmierci oraz przyczyny i skutku. Trwać to będzie dopóty, dopóki pod naporem doświadczeń niezliczonych inkarnacji nie powstanie w mikrokosmosie wystarczająco świadoma osobowość, będąca w stanie pojąć przyczyny przywiązania do materii i zlikwidować je. Nie znajdzie jednak ona tych przyczyn w otaczającym ją świecie, lecz tylko w samej sobie. Pęd życiowy ukierunkowany na samouwielbienie oraz spowodowana nim utwierdzająca samą siebie osobowość będą musiały zostać przezwyciężone i odrzucone, przez co żywy człowiek-dusza znów będzie mógł zająć należne mu miejsce. Jest to cel życia w tej naturze. Cel, którego nie można ominąć: ponowne stworzenie pierwotnego, boskiego człowieka.
Całe codzienne życie ze swoimi zmaganiami i kłopotami tylko wtedy zyskuje jakiś sens, gdy traktuje się je jako przygotowanie do tego wielkiego celu. Dopiero wtedy życie staje się początkiem drogi powrotnej do pierwotnego pola życiowego. Ścieżka wiodąca do odrodzenia pierwotnego człowieka nie może zostać podjęta z ciekawości, bądź eksperymentalnie, lecz jedynie pod naporem własnych doświadczeń, w jasnym samopoznaniu i bez wpływu jakiegokolwiek autorytetu, czy też jakiejkolwiek literatury.
Wymiana osobowości wraz z całkowitym przywróceniem mikrokosmosu do dawnego stanu – to transfiguracja. Oznacza ona burzenie i wznoszenie na nowo, zarazem śmierć jak i nowy początek. Jest ona doskonałą samoofiarą „człowieka-ja” dla odrodzenia nieśmiertelnej duszy i ponownego utworzenia nie biańskiej osobowości oraz pierwotnego mikrokosmosu. Dopiero wtedy możliwe będzie przywrócenie więzi z Powszechnym Duchem, to znaczy z Bogiem, a ponowne wejście do pierwotnego ludzkiego pola życiowego, do Boskiej Ziemi, stanie się faktem.
Wielu sądziło, że boskie życie i boską ojczyznę odnajdą w świecie umarłych. Jednak również świat umarłych wyłączony jest całkowicie z boskiego rozwoju.
Manifestujące się tam „życie” jest jedynie niewidzialną częścią tutejszego bytu i jest również ograniczone w czasie. W tej niewidzialnej połowie ziemskiego dialektycznego pola życiowego odzwierciedla się całe pragnienie i pożądanie, wola i działanie zarówno jednostki, jak i zbiorowości. Sfera ta, zwana przez nas sferą odbić, stała się więc polem wypartych popędów natury i namiętności, iluzorycznych wyobrażeń i życiowych kłamstw, polem napięć, które od czasu do czasu – w sposób nieunikniony – wyładowują się na ludzkości. Jest to zarazem przestrzeń oczyszczania jak i rozpływania się umarłych, w której opróżnione mikrokosmosy przygotowują się do ponownego życia w naszym świecie. W tamtym świecie nie można znaleźć żadnych śladów boskiego życia, wiecznego życia. Wprost przeciwnie, za sprawą samego człowieka świat ten stał się sferą życiową sił pasożytujących na życiu ludzkości nastawionym na samouwielbienie i samoutwierdzanie, zainteresowanych utrzymaniem tego życia.
Jan van Rijckenborgh, „Ścieżka Różokrzyża w naszych czasach”