Samopoznanie prowadzi do poprawy – mówi tradycyjne powiedzenie. Także my, uczniowie Szkoły Złotego Różokrzyża wiemy, że poznanie samego siebie jest pierwszym krokiem na pięciokrotnej ścieżce uwolnienia. A Lao Tse stwierdza: Ten kto zna samego siebie, jest oświecony.
Po przedstawieniu tych cytatów chcielibyśmy zapytać: „Czy znamy samych siebie? Czy znamy siebie jako uczniów Szkoły Złotego Różokrzyża? Czy rozpoznajemy siebie jako uczniów, to znaczy czy posiadamy wiarę w Szkołę Złotego Różokrzyża?” Wydaje się nam, że możemy bardzo szybko odpowiedzieć na te pytania: „TAK”. A my jesteśmy gotowi w to „TAK” nie wątpić, ale pozwólcie, że naświetlimy nieco bliżej kilka aspektów tego zagadnienia.
Przy pierwszym pytaniu: „Czy znamy samych siebie?” musimy najpierw stwierdzić, że także w kręgu uczniów, w mniejszym lub większym stopniu zwyczajem jest intensywna obserwacja postawy innych ludzi. Stwierdzamy, co u naszych bliźnich jest dobre a co złe, oceniamy co wypada, a czego nie wypada czynić. W naszych czasach jesteśmy coraz bardziej przyzwyczajeni do tego, aby wszystko obserwować argusowymi oczami i wydawać wyroki o wszystkim i o każdym. Wszystkie normalne zwyczaje, tabu, prywatne sfery, reguły i przeszkody zostają przy tym po prostu pominięte. Dlatego niemal każdy człowiek może nas poinformować szczegółowo o przymiotach i osobliwych cechach naszych bliźnich. Jednak wszystkie obserwacje dotyczące innych ludzi i łączące się z tym osądy, musimy przyjmować z jak największą rezerwą. Nie znamy przecież rzeczywistych, wewnętrznych pobudek skłaniających ludzi do działania. Wszystko co widzimy jest zabarwione przez nasze subiektywne okulary. Ta wszechobecna i doprowadzona do granic krytyka, jest wyraźną reakcją na nowe wpływy promieniowania, które zaczęły manifestować się w świecie. Zrozumcie to właściwie: krytyka jest negatywnym następstwem tego rozwoju wydarzeń. Po pierwsze: do sfer ziemskich przeniknęły oczyszczające i korygujące promieniowania pól konstelacji Węża i Łabędzia, aby przyśpieszyć plan ratunkowy dla całej ludzkości. I po drugie, w polach promieniowania Węża i Łabędzia pojawiły się trzy planety misteriów: Uran, Neptun i Pluton. Ich siła promieniowania wywiera wpływ i aktywizuje każdego człowieka, niepokoi go w bardzo bezpośredni sposób, tak aby dojrzał do poranka zmartwychwstania, i żeby moce Plutona mogły każdego przeprowadzić do nowego Królestwa przez ostatni, negatywny, astralny próg promieniowania. Prosimy, przeczytajcie o tym wszystkim ponownie w pięciu tomach serii Apokalipsa Nowego Czasu. Jest to wspaniałe objawienie dla czasu, w którym obecnie żyjemy. Podczas pięciu konferencji, w różnych miejscach gnostycznego Królestwa, zostało ogłoszone objawienie dla nowych czasów. Jest ono dla Szkoły Duchowej przedmiotem najwyższego zainteresowania i pozostanie nim również w odległej przyszłości. Objawiona w tych latach powszechna wiedza – dzięki zesłaniu doniosłych, duchowych mocy – obdarzyła całą pracę taką siłą, przyśpieszeniem, głębią i zrozumieniem, że bez tego zrozumienia nie bylibyście w stanie praktykować swojego uczniostwa.
Wróćmy do naszego tematu i przypatrzmy się rozpoznaniu naszego własnego „ja”. Ogólnie mówiąc nie zajmujemy się tym zbyt chętnie, ponieważ przy różnych okazjach zaobserwowaliśmy u siebie wiele negatywnych cech – a to jest bolesne! Dlatego dla wielu ludzi jedynie osąd wydany przez innych, staje się główną podstawą do niezbędnego samopoznania. Krąg przyjaciół i znajomych każdego z nas potrafi zwykle bardzo trafnie określić, jacy jesteśmy. Potrafi przytoczyć również twarde fakty i argumentować swoje wypowiedzi tak, że wreszcie wierzymy w to, że tacy jesteśmy. Nie należy jednak nigdy zapominać, że te osądy i fakty są wypowiedziami osób trzecich, które mogą opiniować w sposób niedoskonały, a ponieważ ich stan bytu jest niedoskonały – taki też będzie ich osąd. Czy chcecie na to klasycznego dowodu? Jezus Pan, tak jak wielu innych robotników w winnicy Boga również nie mógł wykorzystywać swojej mocy we własnym otoczeniu. Ludzie z otoczenia owych robotników w winnicy myśleli, że ich dobrze znają i z tego powodu nie byli w stanie dostrzec ich prawdziwego duchowego stanu. Dlatego mówi się, że „nikt nie jest prorokiem we własnym kraju”. Jeśli ktoś jest szczery wobec siebie, wkrótce rozpozna, że w kwestii własnego samopoznania pod wieloma względami porusza się po omacku. Wykazuje się w tym aspekcie albo za duży optymizm albo zbyt wielki pesymizm, a tymczasem wszystkim nam brakuje realizmu. Przyczyna tego tkwi w braku narządu postrzegania czy też zmysłu, przy pomocy którego moglibyśmy prawdziwie i obiektywnie rejestrować naszą postawę życiową. Nie posiadamy żadnych wewnętrznych zdolności, które mogłyby bez uprzedzeń odzwierciedlić faktyczny stan naszego bytu. Nie jesteśmy w stanie rozpoznać głębokich motywacji, które wpływają na nasze postępowanie. Księga przyczyn i skutków, księga osobistej karmy jest w naszym życiu zazwyczaj zamknięta. Kiedy wreszcie wszyscy, którzy sądzą, że doświadczają wspaniałych wizji w sferze subtelnej materii, zrozumieją, że tych doświadczeń nie można kontrolować i że są oni wprowadzani w błąd przez iluzoryczność tamtego świata?
Jak osiągamy samopoznanie?
Już sam fakt postawienia tego rodzaju pytania dowodzi, że pytający jest bogaty w określone doświadczenia. Musiał on wielokrotnie pić z kielicha goryczy, ponieważ tylko poprzez takie doświadczenia wyłaniają się w sercu człowieka pytania: „Jaki jest cel mojego życia? Kim jest człowiek w rzeczywistości? Co jest celem mojej obecności w tym świecie?” Kiedy zadajecie sobie takie pytania i są one dla was rzeczywistymi problemami, wyrastającymi z waszej najgłębszej istoty, wówczas powstaje w was wewnętrzny napór i poszukiwanie. Tego naporu doświadczycie wtedy jako konieczności życiowej. Jest to potrzeba duszy, pragnienie rzeczywistej wiedzy. Dzięki tej głębokiej tęsknocie zostanie człowiekowi odsłonięty rąbek tajemnicy Powszechnej Nauki, zostanie udostępniony fragment boskiego planu ratunkowego dla świata i ludzkości. Z przepełnionego tęsknotą pragnienia duszy człowiek rozpocznie eksplorowanie tych nowo objawionych wartości, Absolutu.
Wkrótce odkryje, że „świadomość – ja” jest tylko zwykłą motoryczną aktywnością, która służy temu, aby utrzymać osobowość w tym świecie w najlepszej – jak to tylko możliwe – kondycji. Odkryje on dalej, że osobowość jest tylko małą częścią ludzkiej istoty, że tworzy jedynie podstawę dla rzeczywistego rozwoju człowieka. Ponadto stwierdzi, że życie osobowości takie, jakim je znamy, nie jest życiem w prawdziwym sensie tego słowa, lecz jedynie zwierzęcą egzystencją. Jeżeli uczeń Różokrzyża, poruszony przez potrzebę życiową, zrozumie to, wówczas obudzi się w nim latentny, gnostyczny punkt kontaktowy – róża serca. Poprzez ten gnostycznie wrażliwy organ, będzie mógł usłyszeć głos monady. Jest to ta część prawdziwego duchowego człowieka, która będzie musiała związać się przez duszę z niższym człowiekiem. Dzięki temu związkowi, niższy człowiek może zmienić całkowicie swój charakter i w efekcie końcowym transfigurować.
Jeżeli uczniowi Różokrzyża ten plan rozwojowy objawi się wewnętrznie, a on pojmie go nie tylko rozumowo, jeżeli ten boski cel będzie w nim żył i działał, wówczas narodzi się w nim prawdziwe samopoznanie. Jeśli ponadto obecne będzie w nim pragnienie zbawienia, wtedy będzie mógł wejść na ścieżkę samoprzezwyciężenia. Szkoła Złotego Różokrzyża przekazuje tę drogę wszystkim swym uczniom w najdrobniejszych szczegółach. „W jakim stanie znajdujemy się więc na tej ścieżce? Czy właściwie rozumiemy nasze uczniostwo? Czy znamy samych siebie jako uczniów Różokrzyża?”
Z punktu widzenia prawdziwego i dążącego wzwyż uczniostwa można stwierdzić, że rezultaty nowego rozwoju duszy osiągane są u pewnych uczniów szybciej, aniżeli u innych. Zmienia się struktura krwi i narządy reagują w nowy sposób. Myślenie, pragnienie i całe życie uczuciowe oraz działanie stają się aktywne i są dostosowywane do zmienionych wibracji krwi. Uczestniczymy w służbach gnostycznych i konferencjach i współpracujemy tam, gdzie Szkoła może nas potrzebować. Szkoła zajmuje potem w naszym rytmie życiowym trwałe miejsce, a my odpowiednio dostosowujemy do niej nasz czas i środki finansowe.
Ten regularny rytm może jednak szybko przeistoczyć się w miłe przyzwyczajenie, w zwykłe codzienne życie! I zanim to sobie uświadomimy, nasze uczniostwo popada w stagnację. Typowym znakiem tego cofania się aktywnego uczniostwa jest niestety to, że uczniowie sami tego nie dostrzegają, nie potrafią czy nie chcą rozpoznać, że ostygł ich początkowy entuzjazm. Do tego dochodzi jeszcze ludzka skłonność do zatrzymywania wszelkich zdobyczy. A przecież wszystko jest w ruchu, wszystko jest podporządkowane zmianom, każda krystalizacja jest raz po raz burzona. Chodzi o to, że musimy nieustannie nad sobą pracować: przechodzić od samopoznania do samoprzezwyciężenia poprzez nieustającą przemianę własnej istoty i ukierunkowanie się na nowe pole życiowe. Nie na próżno wzywa się nas: „Bądźcie czujni!” Omawiamy to wszystko z wami w czasie, w którym żyjemy mniej lub bardziej dostatnio. Dlatego powinniście uwzględnić następującą uwagę: kiedy jesteście syci nie odczuwacie głodu. Kiedy władca tego świata daje wam wszystko, to dlaczego mielibyście pragnąć tego „Innego Królestwa”? Zrozumienie zjawia się często dopiero na skutek bólu i cierpienia.
Kiedy posiadamy już wszystko, a może nawet jeszcze więcej, niż potrzebujemy, wtedy pojawia się pewne siebie, syte zadowolenie, a pragnienie pierwotnego Światła ponownie zasypia. Także i to jest taktyką boga tego świata. Nie pozwólcie więc ukołysać się w samozadowoleniu do snu. Czuwajcie, aby wasze pragnienie nie osłabło, lecz by zachowało nieustanną głębię i szczerość, mając w pamięci słowa psalmisty: Jak jeleń pragnie wód płynących, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże! Na tej podstawie kandydat otrzymuje nową moc, zdolność rozróżniania, zdolność rzeczywistego poznania i rozpoznawania. Z pola siły Szkoły Duchowej zjawia się w całkowicie bezosobowy sposób oświecająca siła, która wysyła swe promienie do najciemniejszych głębin. Siła ta jest jednym z wielu aspektów Szkoły Duchowej, które mogą wam pomóc w spełnieniu waszego zadania życiowego: wejścia do nowego pola życiowego.
Musimy tu dodać, że są wśród nas uczniowie, którzy uważają Szkołę Duchową za nowe pole życiowe. Jest to jednakże całkowicie fałszywe mniemanie. Szkoła Duchowa wykonuje w tym świecie i w nas samych bardzo ważną pracę. Jest ona miejscem działania Powszechnego Braterstwa, które pracuje, aby przyciągnąć do siebie i pomóc błąkającym się, szukającym i dążącym wzwyż ludziom. Jednocześnie jest mediatorem pomiędzy nami a nowym polem życiowym i dlatego zbliża się z nową siłą elektromagnetyczną do wszystkich, którzy przebywają w obrębie magnetycznego ciała. Siła ta nie jest zupełnie z tego świata, ale nie jest ona również całkowicie z nowego Królestwa. Znajduje się ona faktycznie dokładnie między nimi, jako most do wyzwolenia. W tym kontekście usprawiedliwione jest pytanie: „Czy rzeczywiście znamy Szkołę Duchową?” Jeżeli przyjmiemy, że ją znamy, to jak wobec tego wygląda sprawa z naszym rozpoznaniem, z naszym uczniostwem w Szkole Duchowej? Pytanie to jest ważne nie tylko dla uczniów, nie tylko dla wszystkich, którzy znajdują się w Szkole Duchowej, lecz także dla tych, którzy zbliżają się do niej, ponieważ także i oni – jak gorąco tego oczekujemy – wejdą po pewnym czasie na stopień uczniostwa.
Ktoś może oczywiście odpowiedzieć: „Przecież każdy uczeń wyznaje wiarę w cel Szkoły”. Czy tak jednak jest w rzeczywistości? Jak duże i jak głębokie jest to wyznawanie? Udzielmy sobie sami szczerej odpowiedzi na to pytanie: „Czy podobnie jak uczniowie poprzednich Braterstw poświęciłbym raczej swoje życie, aniżeli opuścił Szkołę?” Jeżeli ktoś rzeczywiście rozpoznał, że Szkoła stwarza możliwość opuszczenia tego świata, jeżeli widzi on Szkołę jako pomocną dłoń Braterstwa, które w bezgranicznej miłości oddaje się ludzkości, aby jej pomóc opuścić tę dolinę łez, jeżeli takie rozpoznanie ma miejsce, to czyż ten człowiek nie powinien uczynić wszystkiego, aby ze Szkołą współpracować? Uczeń taki doświadczy tego, jako niedającej się ogarnąć rozumem łaski, że mimo jego złych nawyków jest zaproszony do współpracy, zgodnie z jego praktycznymi czy duchowymi możliwościami. W tej sytuacji nie istnieje żadne „za i przeciw”, żadne „jeżeli” i „ale”, wtedy będzie istniała tylko wewnętrzna radość i napór Ducha, pragnienie współpracy i to obojętnie na jakim odcinku. Jeżeli jednak słyszymy: „Tak, no wiesz, u mnie nastąpiły takie okoliczności, że rozumiesz…”, to wtedy rozumiemy faktycznie, że dany przyjaciel lub przyjaciółka nie posiada jeszcze w wystarczającej mierze tej przezwyciężającej wiary w cel Szkoły i Gnozę. Co prawda nie palą już tytoniu, nie piją alkoholu, ale jeszcze nie rozpoznali Szkoły w jej wewnętrznej istocie i nie urzeczywistnili jej jeszcze w swoim życiu. Zdarzają się także sytuacje, kiedy dany uczeń
rzeczywiście wierzył w cel Szkoły, ale w określonym momencie zdarzyło się coś, co rozbudziło jego zwątpienie, na skutek czego nastąpiła stagnacja jego duchowego rozwoju. Takiego człowieka możemy tylko żałować, ponieważ jest wewnętrznie w najwyższym stopniu nieszczęśliwy.
To odnosi się także i do tych, którzy z braku pewności wiary chcą wnosić do pola pracy swe własne sądy i poglądy, swoje „nowości” i interpretacje. Również i oni są godni pożałowania, ponieważ esencja siły Światła, która pragnie zapalić ich jako robotników w winnicy Boga, nie może już do nich dotrzeć z powodu ich samowoli. Ich egoizm, osądzanie, ich „ja” za bardzo wtedy dominuje. Każdy z nas powinien w swym wnętrzu rzetelnie zająć się odpowiedzią na pytanie: „Czy rozpoznałem Szkołę? Czy istnieje we mnie absolutna i niewzruszona pewność? Albo czy znajduję się jeszcze w fazie orientacji, poszukiwania i wątpliwości? Czy w jakimś aspekcie skrystalizowałem się czy też jestem ponaglany przez szczere pragnienie?” To są istotne pytania, na które trzeba sobie koniecznie odpowiedzieć, aby zapewnić dalszy postęp na ścieżce. Odkryjecie oczywiście w swoich rozważaniach problemy i wątpliwości, odczujecie powściągliwość i momenty zatrzymania. Jeżeli jednak wybierzecie ponownie swoją wiarę w cel Szkoły Duchowej jako podstawę, to siła odnowienia płynąca z Żywego Ciała usunie wszystkie wasze opory. Rozpoznacie Szkołę Duchową i dlatego wszystkie wasze przeszkody, także i te osobiste, zostaną jednym uderzeniem usunięte, zneutralizowane. Rozpoznanie to jest wyznaniem wiary a to wyznanie jest też wykuwaniem swej boskiej prazasady w transmutowanym świetle Chrystusa. I w tym Świetle ustąpi wreszcie każdy opór.
Mówimy wam o tym nie dlatego, że jesteśmy na tyle odważni, aby sądzić, że musimy was zachęcać. Nie mamy do tego prawa. Ale mówimy o tym, ponieważ wszyscy znajdujemy się w Szkole Duchowej, w której działają czyste siły Ognia, w Szkole Duchowej, która ma do wypełnienia w naszych czasach doniosłe zadanie. Kto rzeczywiście rozpoznał Szkołę, ten doświadczy głębokiego pokoju, pokoju z Betlejem. Przeżyje on wielką, wewnętrzną radość, która zrodzi się z rozpoznania, że znajduje się z wieloma braćmi i siostrami na tej samej ścieżce. Powstanie z tego głęboko doświadczone wzajemne poważanie, wzajemny szacunek, nie według miary tej natury, lecz występujący z nowego stanu krwi, z działania czystych sił Królestwa Boga, Nadnatury, Królestwa Niebios. Tacy uczniowie będą potem nie tylko „narodzeni z Boga”, lecz wejdą też w proces „umierania w Jezusie Panu”, aby w końcu odrodzić się dzięki pełnym łaski siłom Ducha Świętego.
Międzynarodowe Kierownictwo Duchowe
Pentagram numer 93 (4/2013)
Temat numeru: Człowiek i Prawda