O TYM CO POCHODZI Z TEJ NATURY, I O TYM, CO DUCHOWE

W całej światowej historii człowiek kon­frontowany był z naukami, mającymi rzucać światło na ceł ludzkiego życia. Kim jednak jest człowiek? Istotą zwierzęcą, maszyną, laboratorium chemicznym? Tak określić można by jego byt zewnętrzny. Co jednak żyje w tym ciele?
Ziarnem ludzkiego bytu jest uduchowienie, dusza. Przez to nie jest jednak powiedziane, jakiego to uduchowienie jest rodzaju. Udu­chowienie może być skierowane tylko na materię tego świata, może natomiast także poszukiwać wyższego celu. Dawne Szkoły Misteryjne dokładały starań, by doprowadzić człowieka do wyższego uduchowienia. Albo­wiem istnieje w człowieku zasada, nie należąca do znanej nam natury. Zasada ta domaga się wyższego uduchowienia. Wszystkie religie ot­warcie lub w sposób zawoalowany mówią o przeznaczeniu człowieka, wykraczającym poza znane nam pole życiowe i ludzką cieles­ność. Wielu filozofów rozważało to i do­stosowywało do tego ówczesny obraz świata. Przed trzystu laty filozof G.W. Leibnitz przedstawił koncepcję rodzaju i przeznaczenia ludzkości. Mówił o monadzie. Rozumiał przez nią świadomą, niosącą energię duszę, przedstawiającą zamkniętą samą dla siebie całość, mikrokosmos. U Leibnitza tego ro­dzaju centrum energetyczne było żywym zwier­ciadłem Universum. Uznawał on, że monada w człowieku przechodzi różne stopnie roz­woju: od najniższego, z nikłą świadomością, człowiek kon­frontowany był z naukami, mającymi rzucać światło na ceł ludzkiego życia. Kim jednak jest człowiek? Istotą zwierzęcą, maszyną, laboratorium chemicznym? Tak określić można by jego byt zewnętrzny. Co jednak żyje w tym ciele?
Ziarnem ludzkiego bytu jest uduchowienie, dusza. Przez to nie jest jednak powiedziane, jakiego to uduchowienie jest rodzaju. Udu­chowienie może być skierowane tylko na materię tego świata, może natomiast także poszukiwać wyższego celu. Dawne Szkoły Misteryjne dokładały starań, by doprowadzić człowieka do wyższego uduchowienia. Albo­wiem istnieje w człowieku zasada, nie należąca do znanej nam natury. Zasada ta domaga się wyższego uduchowienia. Wszystkie religie ot­warcie lub w sposób zawoalowany mówią o przeznaczeniu człowieka, wykraczającym poza znane nam pole życiowe i ludzką cieles­ność. Wielu filozofów rozważało to i do­stosowywało do tego ówczesny obraz świata. Przed trzystu laty filozof G.W. Leibnitz przedstawił koncepcję rodzaju i przeznaczenia ludzkości. Mówił o monadzie. Rozumiał przez nią świadomą, niosącą energię duszę, przedstawiającą zamkniętą samą dla siebie całość, mikrokosmos. U Leibnitza tego ro­dzaju centrum energetyczne było żywym zwier­ciadłem Universum. Uznawał on, że monada w człowieku przechodzi różne stopnie roz­woju: od najniższego, z nikłą świadomością,
po najwyższy stopień monady duchowej, no­sicielki boskiej iskry.
Uczniowi Szkoły Duchowej Złotego Różo-krzyża pogląd ten wyda się znajomy i może wywołać pytanie: Co animuje (ożywia) mnie? Jakiego rodzaju jest moja monada, moja dusza?
By to ustalić, należałoby zbadać samego sie­bie. Jeśli się to czyni, dostrzega się silnie występujące wpływy. Przede wszystkim obec­na jest świadomość, nastawiona całkowicie na znaną naturę, na zachowania ciała. Po wtóre przeżywa człowiek w sobie silne dążenie do życia etycznego lub religijnego, tęsknotę za innymi normami życiowymi. Tak więc są obecne w nas dwa uduchowienia, jedno naturalne oraz drugie innego rodzaju, pragnące wzbić się ponad naturę, którego perspektywy życia w tej naturze nie zadowalają.
To dwojakie uduchowienie prowadzić może do silnych wewnętrznych napięć. Pociąga bo­wiem człowieka w dwóch kierunkach, u wielu ludzi można istotnie mówić o wewnętrznym rozdarciu (dwoistości, rozdwojeniu). Nie ro­zumieją oni jednak tego wewnętrznego napię­cia, ponieważ nie mogą tych obu wpływów prawidłowo uporządkować. Wielu jest ludzi o wyraźnych skłonnościach i możliwościach wyższego rozwoju, pragnących odpowiedzieć wyższemu uduchowieniu. Stąd popadają oni w stan uniemożliwiający im życie w ramach tej natury. Marzą o jakimś innym życiu i nie. mogą sobie poradzić z rzeczywistością. Często powstają z tego powodu kłopoty egzystencjal­ne, ponieważ ludzie tego rodzaju nie są w sta­nie zarobić na życie. Popadają też w konflikty wewnętrzne, ponieważ nie mogą doprowadzić do harmonii pomiędzy dwoma różnymi ob­jawieniami życia w ich istocie. Uczeń Szkoły Duchowej zna ten problem. Albowiem także i w nim przemawiają wyraźnie dwie energie świadomości. Uczeń tęskni za tym, by zostać „przyobleczonym w niebiańskie domostwo”, jednakże obydwiema nogami tkwi w dialektyce. Paweł mówi o tym: „Nie to, co duchowe, idzie jako pierwsze, lecz najpierw idzie to, co naturalne, a dopiero potem duchowe”. (I Kor. 15)
W życiu w tej naturze musi zostać przez człowieka zbudowana postać życia uwzględ­niająca zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne wpływy. Budowa ta musi się zacząć od życia zewnętrznego. Najpierw idzie to, co z tej natury, a potem to, co duchowe. Uczeń stoją­cy na granicy tej natury słysząc w sobie głosy obu dusz i pragnąc postępować drogą do wyższego człowieczeństwa musi wycofać swą świadomość z nieposkromionej karuzeli tej natury. Musi dojść do ciszy, nie dopuszczając do tego, by dać się wciągnąć wewnętrznie w sytuacje konfliktowe. To jednak przepro­wadzić może tylko ten, kto w swej głębi wie, że powołany został do wyższego ludzkiego roz­woju. Do tego rodzaju wiedzy dochodzi się po wielu trudach, po ciężkiej walce o zrozumienie i o osiągnięcie prawdziwego celu życia. Istnieją ludzie, zbliżający się do Powszechnej Nauki Wyzwolenia spekulatywnie lub powo­dowani ciekawością. Nauka o wyzwoleniu pierwotnej istoty ludzkiej jest dla nich wpraw­dzie bardzo interesująca, jednakże nie prze­mawia rzeczywiście do ich wnętrza, wobec czego nie zmieniają się wcale. Wszystko od­noszą oni do człowieka z tej natury, pragną go kultywować, wysubtelniać i wyróżniać w nim wyższe i niższe aspekty. Nie przynosi to jednak bynajmniej prawdziwego rozwiązania problemu. Albowiem natura, choćby była jeszcze bardziej wysubtelniona, pozostaje poddana przemijaniu, upadkowi. Ludzie wy­cofujący się do tak zwanych wyższych sfer, udają się jedynie w rejony, do których po śmierci ciała idą też wszyscy inni.
Nieprzemijalne ciało
Człowiek, który dotarł do granic możliwości naszego pola życiowego i pragnie uwolnić się od tej natury, od jej budującej i zarazem niszczącej siły, musi zbudować nieprzemijałne ciało. Ciało to nie jest już podporządkowane prawom natury niższej. Budowa ta jest celem wyższego uduchowienia, celem mikrokosmo-su. Zachodzi jednak niebezpieczeństwo, że uczeń zajmować się będzie tym myślowym dobrem jedynie teoretycznie. Dlatego musi człowiek sam zbadać treść swego życia, cel swego własnego życia, i ustalić, który stan świadomości w jego życiu dominuje. Wtedy dopiero poznamy samych siebie, zarówno w aspektach naszego życia według tej natury, jak i pod względem naszej wewnętrznej tęsk­noty za życiem wyższym. Na tej podstawie można przejść od teorii do praktyki. Można wtedy ustalić właściwe punkty ciężkości, wprowadzić do swego życia porządek i w ten sposób stworzyć rzeczywiste podstawy dla autentycznego uczniostwa w Szkole Ducho­wej. Dzięki pracy Szkoły Duchowej wciąż na nowo zostaje uczeń wiązany z promieniami żywego ciała. Siły ideacji wyższego życia prze­nikają ucznia, w jego życiu uaktywnia się czysty eter odzwierciedlający. Ten, kto otwar­ty jest na tę pomoc, może świadomie przyj­mować nowe wrażenia, umożliwiające mu lepsze rozumienie swej sytuacji i życiowego celu.
Natomiast w miarę tego, jak człowiek coraz lepiej rozumie cel swego życia, może się w nim rozpocząć odnowa życia. Z żywego ciała spływa wówczas do ucznia nie tylko inspiracja do uwalniającego czynu, lecz uru­chomiony zostaje także strumień czystych eterów świetlnych, który – dostosowany cał­kowicie do jego istoty, a więc transmutowany – umożliwia uczniowi urzeczywistnienie, tzn. wprowadzenie w czyn tego, co zostało we­wnętrznie dostrzeżone. Uwalniający czyn przyciąga następnie z żywego ciała nowe etery życiowe. W wyniku czego istota ucznia po­przez czyn zmienia się aż po materię, przez co mogą się w nim uaktywnić także nowe etery chemiczne.
Pentagram
Tylko wtedy, kiedy istota tej natury napeł­niona zostaje siłą ideacji i na tej podstawie, dzięki nowej postawie życiowej, mogą zostać przyciągnięte cztery czyste etery, święte po­trawy, cielesna egzystencja ucznia może ulec zmianie do tego stopnia, że zdolna będzie czasowo służyć jako nośnik objawienia czło­wieka niebiańskiego. Pięć fluidów buduje wte­dy nową szatę świetlną, nowe objawienie duszy, równe pięcioramiennej gwieździe. Jest to pierwszy rozwój, do którego dojść musi w ciele z tej natury. Najpierw idzie to, co z tej natury. Później może objawić się w tym zmiennym, naturalnym polu objawienia, to co duchowe.
Nie dzieje się to jednak nagle, czy od razu w całej swej pełni, lecz w takim stopniu, w jakim uczeń może to znieść. Tak więc dzięki w pewnej mierze nowej postawie życiowej osiąga się wyższy stopień świadomości, za którym z kolei znowu idzie urzeczywistnienie. W ten sposób uczeń na ścieżce idzie od siły do siły i od wspaniałości do wspaniałości.
Cała ta praca służy jedynie urzeczywistnieniu prawdziwego człowieka za pomocą ideacji z żywego ciała Szkoły Misteriów. Kiedy uczeń przechodzi do urzeczywistnienia i dzięki swej postawie życiowej przyjmuje do swej istoty nowe etery, święte potrawy, 'i przetwarza je, dochodzi do ciągłego rozwoju nowego stanu bytu. By móc to zrealizować, musi on całkowicie wzrosnąć w polu sił Szkoły Ducho­wej. Wymaga to tego, by od czasu do czasu porzucał swe codzienne życie, odrywał się od niego i by na krótki czas koncentrował się całkowicie na swym celu, w sile ideacji żywego ciała, by w pełni doświadczyć tej sfery. Ten, kto tego jeszcze nie może, nie posiada jeszcze dostatecznej znajomości samego siebie i dlate­go brak mu jeszcze niezbędnego pragnienia zbawienia. Nie jest jeszcze ostatecznie oczysz­czony, by móc dopełnić samooddania. Siła żywego ciała nie może się w nim wystar­czająco zadomowić, proces odnowienia nie objawia się w pełni. Jednakże jest się uczniem po to, by umożliwić zajście tych procesów w sobie. Im więcej uczniów świadomych bę­dzie tego, że proces ten musi w nich nastąpić, i spontanicznie dostroi do tego swoje życie, tym intensywniejsza i silniejsza stanie się praca duchowa Szkoły Duchowej. Służby i Konferencje będą wówczas głębiej przeżywane i przez to nastąpi znaczniejszy postęp. Każdemu pojedynczemu uczniowi i ludzkości jako całości wyjdzie to na dobre. Chodzi o postęp w procesie odnowienia.
Nie to, co duchowe, idzie najpierw, lecz to, co z tej natury, to, co dzięki nowej postawie życiowej musi doprowadzić do narodzin no­wej duszy, ażeby Duch, który od początku był, jest i będzie, mógł się w mikrokosmosie objawić.
Pentagram nr 14 (2/1992)
1. Nowa świadomość
2. Gnoza jako religia światowa
3. Pisma gnostyczne zgromadzone w Bibliotheca Philosophica Hermetica
4. Ósma i dziewiąta sfera
5. Dobro jest tylko w Bogu i nigdzie indziej
6. O tym, co pochodzi z tej natury, i o tym, co duchowe
7. Czas i Wieczność
8. Rzeczywistość pozorna

Obraz Jeon Sang-O z Pixabay