Człowiek jest istotą rozumną, która własną osobę odbiera w sposób subiektywny, płynący z wnętrza, natomiast świat postrzega za pomocą zmysłów. Z tego powodu ma skłonność, aby rzeczy i innych ludzi traktować jako obiekty, z którymi ma do czynienia na zewnątrz siebie. Inaczej jest w sytuacji gnostyka, u którego rozwija się nowy organ postrzegania, innego rodzaju świadomość, poprzez którą może on doświadczać momentów jedności z ludźmi i rzeczami. W takich chwilach znika u niego poczucie oddzielenia od świata, ludzi i Boga. Zaczyna rozpoznawać wewnętrzny niezniszczalny boski element, którym sam się staje.
Przemienia się on w ten element. Obiekty zewnętrzne stają się częścią jego samego, obejmującego sobą wszystko, co istnieje. Można powiedzieć, że Gnoza jest bezpośrednim doświadczeniem duchowym. Gdy rozumiemy Gnozę w ten sposób, to staje się jasne, że założyciele duchowych religii i szkół misteryjnych wszystkich czasów byli „nosicielami wiedzy”, gnostykami, ponieważ oni wszyscy żyli z doświadczenia jedności z Bogiem i wszelkim stworzeniem. Jezus powiedział: „Ojciec i Ja, boska, pierwotna podstawa, jesteśmy jednym”. Paweł natomiast stwierdził, że „teraz (…) widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz”. Starał się przez to powiedzieć, że odbieranie świata poprzez zmysły czyni wszystko, co zewnętrzne nieco zagadkowym, niewyraźnym; natomiast postrzeganie bezpośrednie, w stanie zjednoczenia, pozwala stanąć twarzą w twarz z istotą każdej rzeczy. Budda wyraził to następująco: „To, co ja sam obserwuję, jest prawdą. Prawdą jest także to, co czynię z zaangażowaniem. Jest tak, ponieważ, spójrz, ja sam stałem się prawdą”. Hindusi opisują ten rodzaj doświadczenia słowami: „Tat twam asi” – ty sam jesteś tym. Jesteś wszystkim, co jest wokół jako obiekt twojego postrzegania. Jedynym problemem jest to, że nie możesz tego dostrzec przy pomocy swojej obecnej świadomości.
Przedstawione do tej pory uwagi dotyczyły bardzo ogólnego rozumienia pojęcia gnozy w jego uniwersalnym znaczeniu. Termin ten ma jednak również bardziej specyficzny sens jako pojęcie religijne i filozoficzne. Pojawia się prawie równocześnie z chrześcijaństwem i w pierwszych wiekach naszej ery jest dość popularny. Łączy się z nim postacie Walentyna, Bazylidesa oraz Maniego. Gnostyczne manuskrypty znalezione w 1945 roku w Górnym Egipcie, w Nag Hammadi, wywodzą się z tego historycznego nurtu gnozy. Jednym z nich jest Ewangelia Prawdy, napisana w połowie II wieku. Wczesny kościół nie był gotowy do bezpośredniego, duchowego doświadczenia boskości i z tego powodu popadł w dogmatyzm. Potępił pisma gnostyckie jako herezję i nie włączył ich do Nowego Testamentu. Ten stan utrzymuje się aż do chwili obecnej, pomimo tego, że pierwotne chrześcijaństwo, wywodzące się od Jezusa, było rzeczywiście doświadczeniem duchowym – tak jak ówczesna gnoza. Różnicę pomiędzy duchowym chrześcijaństwem i gnozą tamtych czasów można dostrzec co najwyżej w używanej przez nie symbolice. Z tego punktu widzenia Jezus okazuje się być gnostykiem w takim samym stopniu, w jakim Walentyn lub Mani mogą być uznani za duchowych chrześcijan, podobnych do Pawła lub Jana. Wciąż utrzymująca się wrogość tradycyjnego chrześcijaństwa, zarówno do historycznej gnozy, jak i do gnozy w rozumieniu uniwersalnym, rozwinęła się w momencie, w którym chrześcijaństwo zapomniało o swoich podstawach, ustanowionych przez Jezusa, i popadło w dogmatyzm. Jednak za każdym razem, gdy porównujemy pisma gnostyckie, takie jak Ewangelia Prawdy i te dotyczące pierwotnego chrześcijaństwa, wyraźnie uwidacznia się ideowa jedność obu prądów.
Walentyn, uważany za autora Ewangelii Prawdy, urodził się w Egipcie około 110 r. n.e. i jest jednym z najbardziej znanych gnostyków. Od roku 150. żył w Rzymie i niewiele brakowało, aby został wybrany na biskupa rzymskiej gminy chrześcijańskiej. Wynika z tego, że w tamtych czasach różnica pomiędzy gnostykami i chrześcijanami jeszcze nie była podkreślana. Ponadto fakt ten wskazuje na stosunkowo dużą wolność panującą we wczesnych gminach chrześcijańskich. Wybierano własnego biskupa i nie było narzucanego z góry papieża. Po pewnym czasie Walentyn powrócił do Egiptu, gdzie założył własną szkołę filozofi i i religii. Umarł około roku 170. Jego poglądy na początek wszechświata i rozwój ludzkości są znane z kilku fragmentów jego listów, przemów i z przypisywanej mu Ewangelii Prawdy. Pewne pojęcie o nim daje następująca uwaga uczyniona przez jednego z ojców kościoła: „Walentyn opowiadał mianowicie, że widział bardzo młodego chłopca. Gdy zapytał go, kim jest, on odpowiedział mu: ja jestem Słowem”.
Jest to świetny opis specyficznego wglądu charakteryzującego gnostyków: wewnętrznego doświadczenia uzyskanego poprzez świadomość duchową. Jakby w wizji, Walentyn wewnętrznie spostrzega młodego chłopca, właściwie dziecko. W odróżnieniu od osoby skoncentrowanej na sprawach ziemskich, jest świadomy Tego Innego, wiecznego, Boskiego Słowa, Światła, życia, mądrości. To Słowo jest wciąż małe – jest jakby dzieckiem. Oznacza to, że Walentyn wciąż doświadcza własnej duchowej tożsamości jako jeszcze niedojrzałej, ale zdolnej do rozwoju jak dziecko, bez żadnych dodatkowych uwarunkowań, uprzedzeń, nieufności oraz ograniczających, sztywnych opinii. Właśnie tak Walentyn opisuje pierwsze wtargnięcie boskiego świata do swojej świadomości. Jest to początek jego oświecenia, dzięki któremu wewnętrzna duchowa istota może wzrastać. W ten sposób struktury i moce boskiego świata manifestują się z coraz większą siłą w jego świadomości. Podobne doświadczenie było udziałem Pawła, który powiedział: „Ponieważ Duch bada wszystko, nawet głębię Boga. (…) Myśli Boga może zrozumieć jedynie Boski Duch, którego właśnie otrzymaliśmy” Następnie Paweł pyta swoich towarzyszy: „Czy jesteście świadomi tego, że Jezus Chrystus jest w was?” Paweł jako gnostyk jest świadomy tego, że jego własną prawdziwą tożsamością – jak również i jego towarzyszy – jest człowiek duchowy.
W Ewangelii Prawdy Walentyn dzieli się z nami tym wglądem pochodzącym z boskiego świata. Mówi o radości i spokoju, które wypełniły go, odkąd uzmysłowił sobie prawdę duchową. Stwierdza, że jest jednym z tych, którzy już nie muszą schodzić do królestwa podziemi, i w których nie ma już pożądania, choroby, ani śmierci. Bo prawdą jest, że żyjąc w tym świecie konfliktów, pożądań, chorób i śmierci, doświadczamy piekła. Walentyn mówi też, że „ludzie, którzy stali się świadomi prawdy, już dłużej nie muszą jej szukać, gdyż to oni są prawdą. Są doskonali i zespoleni z Tym, który jest prawdziwie dobry. Nie brakuje im niczego, lecz są obdarowani prawdziwym odpoczynkiem i są odnowieni przez Ducha”.
Natomiast wszyscy inni, którzy nie znajdują się w tym stanie spokoju i radości, w tym – zapewne – czytający ten tekst, „niech może dowiedzą się, że z tego miejsca odpoczynku, w którym teraz jestem, nie powinienem mówić już nic więcej”. Autor Ewangelii Prawdy zamierza pokazać nam, trapionym przez ustawiczne uczucie braku spełnienia, drogę do uwolnienia się od tego niepokoju. Tylko prawdziwa wiedza i rozpoznanie jej istoty mogą doprowadzić do wyzwolenia się z piekła, gdzie zabija nas niemożność doświadczania prawdy i ciągła tęsknota za nią. Ta droga wyzwolenia rozpoczyna się od wglądu obejmującego świadomość, że obecnie znajdujemy się w stanie ignorancji i jesteśmy pełni błędnych przekonań na temat prawdy i nas samych. Zapomnieliśmy nie tylko o swoim pochodzeniu, ale i o celu istnienia wszechświata. Nasza esencja pochodzi z boskiego świata, z Ojca, jak mówi Walentyn; jesteśmy stworzeni na jego obraz, od niego wszystko otrzymaliśmy i przez niego jesteśmy ukierunkowywani w naszym rozwoju. Uważamy, że nasze ciało i związane z nim myśli oraz uczucia tworzą naszą prawdziwą istotę. Wierzymy, że tylko widzialna (martwa) materia gwiazd i planet w przestrzeni kosmicznej tworzy prawdziwą rzeczywistość. Właśnie poprzez te trwałe przekonania i uprzedzenia tłumimy Ducha; i dlatego nie znamy go i ogromnie utrudniamy mu w ten sposób pracę w nas i w całym świecie. Żyjemy jakby we śnie, własne iluzje uważając za rzeczywistość. Nasze zmysły postrzegają jakby rzeczywistość niższego rodzaju, która pozostaje w podobnej relacji do rzeczywistości świata Ducha, jak nasze sny do stanu czuwania. Walentyn mówi, że pozostajemy takimi ignorantami w sprawach boskich, ponieważ nie postrzegamy Ducha – ani w sobie, ani na zewnątrz – co wyzwala „strach, pomieszanie, brak pewności siebie, niejednoznaczne myślenie, podział oraz wiele iluzji; jakbyśmy byli głęboko uśpieni i mieli bardzo niespokojne sny”.
Teraz ważne jest, aby właściwie pojąć ten stan wynikającej z uprzedzeń wiary, że materia jest jedyną i ostateczną rzeczywistością i „wyzwolić się od tej sennej iluzji niewiedzy”. Taki sen, ani jego własności nie są niczym realnym, ponieważ nie są trwałe. Można porzucić je, tak jak nocne marzenia. Szczęśliwy jest człowiek, który odnajduje siebie i budzi się”. Pierwszym krokiem na ścieżce doświadczania prawdziwego siebie jest więc przyznanie, że obecnie mamy błędne przekonania o sobie i świecie, a za rzeczywistość uważamy nasze materialistyczne idee, które w rzeczywistości są tylko sennymi marzeniami. Takie rozpoznanie jest możliwe tylko wtedy, gdy jesteśmy otwarci na duchowy światopogląd, wynikający z gnostycznej wiedzy. Pojawia się jednak pytanie: W jaki sposób można postrzegać tę prawdziwą rzeczywistość? Jak można przebudzić się i stać się świadomym nowej rzeczywistości? Przy pomocy kilku analogii spróbujemy ukazać, jak odczuwa się wewnętrznie takie rozbudzenie gnostycznej świadomości.
Weźmy prosty przykład z życia: każdy z nas doświadczył kiedyś sytuacji, gdy nie mógł przypomnieć sobie czyjegoś imienia. Wiedzieliśmy, że znamy to imię, lecz jakby „schowało się” ono w jakimś ciemnym kącie naszej świadomości i nie chciało ukazać się nam; z tego powodu pojawiało się nieprzyjemne uczucie napięcia. Nawet przy próbach najbardziej wytężonego myślenia nie chciało się ono ujawnić naszej świadomości; jakby było to zabronione. Jednakże, po pewnym czasie, gdy już zaprzestaliśmy tych usiłowań i zajęliśmy się czymś innym, nagle przypomnieliśmy je sobie. Dzieje się to w prosty i oczywisty sposób, a my czujemy się jakby wyzwoleni od czegoś; jest to podobne do zaczerpnięcia świeżego powietrza. Rozpatrzmy kolejny przykład: jako dzieci prawdopodobnie chcieliśmy uprawiać pewien zawód, jednak z powodu różnych przeszkód nie mogliśmy tego zrealizować. Porzuciliśmy więc tę ideę i zajęliśmy się inną karierą, być może zapominając później o całym tym początkowym usiłowaniu. Jednak czasem, bez widocznej przyczyny, ogarniał nas smutek lub przygnębienie. Nagle widzimy, skąd wypływają te uczucia. Część naszych pragnień pozostała zaniedbana, niezrealizowana. Te niewykorzystane możliwości przebijają się do naszej świadomości i wówczas, na przykład w postaci hobby, nasz uśpiony talent zostaje rozwinięty. Jako ostatni przykład niech posłuży zjawisko, które można nazwać „kłamstwem życia”. Żyjemy w szczególnych społecznych i osobistych uwarunkowaniach i tak do nich przywykliśmy, że prawie nie zwracamy uwagi na to, iż są one dla nas bardzo dokuczliwe i uwłaczające nam. Wymyśliliśmy nawet, że takie życie jest konieczne i wierzymy, że wyrażamy na nie zgodę, poczytując to sobie za cnotę. Wciąż jednak odczuwamy pewne napięcie i związaną z tym rezygnację, które czasem mogą prowadzić do rozpaczy. Nagle zaczynamy uświadamiać sobie, że nasze obecne życie nie odpowiada naszej prawdziwej naturze. Bez końca musimy podporządkowywać się i pozostawiać rzeczy takimi, jakimi są, z obawy o konsekwencje ewentualnych zmian.
Te trzy przykłady, w których coś już zapomnianego nagle daje o sobie znać, stłumione dążenie znów ożywa lub uświadamiamy sobie „kłamstwo życia”, mogą być porównane do gnostycznego wglądu, choć ten ostatni jest doznaniem znacznie głębszym i bardziej namacalnym. Człowiek gnostyczny nagle odkrywa, że zapomniał o prawdziwym znaczeniu życia, że jego cała ziemska egzystencja, dążenie do szczęścia, bogactwa i posiadania wpływu na rzeczy tego materialnego świata w ostateczności nie dają satysfakcji i że najgłębsze, duchowe pokłady jego duszy pozostają uśpione; zauważa rządzącą nim iluzję. Zawsze wyobrażał sobie, że inny sposób życia nie jest możliwy, i że pomimo wszystkich swoich uciążliwości, życie tak naprawdę jest dobre. Taki wgląd musi mieć praktyczne konsekwencje. Ożywa to, co było do tej pory stłumione i domaga się swoich praw. Gdyby to nie nastąpiło, to nigdy nie uświadomilibyśmy sobie, że coś w sobie „zdusiliśmy”. To wewnętrzne duchowe jądro, wieczny, niezniszczalny element „zaprasza” nas, „wzywa” i niemal „przymusza” do rozwoju, do stania się istotą świadomą. Pojawiają się w nas nowa otwartość na rzeczywistość duchową, wiara gnostyczna i wrażliwość na głębsze warstwy naszej istoty. W związku z pojawieniem się tych nowych zdolności, możliwy staje się wgląd.
Gnostyczna wiara, wgląd i przebudzenie są w rzeczywistości uświadomieniem sobie tego, co zostało zapomniane, schowane i zduszone w nas. W chwili, gdy pierwiastek duchowy objawia się świadomości, przypominamy sobie dawno już zapomniane znaczenie egzystencji. Zwykłe życie zostaje zdemaskowane jako względne, jako pozór, błąd i kłamstwo; zaczynamy doświadczać jego sztuczności. Odczuwamy ogromną ulgę, gdy ujawnia się to wszystko, co do tej pory było w nas uśpione, a teraz może zacząć aktywnie działać. Wynika z tego, że gnostyczny wgląd nie jest jedynie teorią i umysłową fantazją. Jest on uświadomieniem sobie prawdziwej natury człowieka. Większość filozoficznych i teologicznych usiłowań zrozumienia gnostyków rozpoczyna się od założenia, że ich wiedza jest spekulacją umysłową na temat stanu bytu ludzi w tym świecie. Gdy teolodzy mówią, że wyzwala ich wiedza – przez co rozumieją wzniesienie do świadomości najgłębszych duchowych warstw podświadomości i uaktywnienie ich – to nie są w stanie tego właściwie pojąć i twierdzą, że gnostycy uważają się za uwolnionych po odbyciu pewnych szczególnych obrzędów. Oczywiście gnostycy przyznają, że pewne idee i teorie o istocie człowieka i świata mają działanie uwalniające, ale wyzwolenie poprzez wiedzę oznacza dla nich przede wszystkim to, że wewnętrzna istota – obecnie obezwładniona z powodu sztuczności i iluzji – ostatecznie ożywa i staje się aktywna oraz świadoma. Tak obudzony człowiek zaczyna być świadomy Boskiego Słowa i świata. Tak jak Walentyn, rozpoznaje swoją wewnętrzną tożsamość – początkowo podobną do dziecka, ale wciąż wzrastającą i coraz bardziej zrozumiałą. Głos naszej istoty wewnętrznej powoduje, że stajemy się świadomi tego, co wieczne w nas i w ten sposób uzyskujemy szansę wyzwolenia. Wówczas możliwe są dwie reakcje: wiary i niewiary. Czasem ktoś natychmiast chce zareagować zgodnie z tym głosem. Ewangelia Prawdy opisuje to następująco: „Jeśli zostanie wezwany, to słyszy to, odpowiada i zwraca się w stronę Tego, który go wzywa, a następnie wznosi się do Niego, wiedząc, jak został nazwany. Ponieważ posiada wiedzę, więc wykonuje wolę Tego, który go wzywa”.
Na tym polega właściwa reakcja na wezwanie pochodzące od istoty wewnętrznej; człowiek otwiera się na nie i reaguje pozytywnie. To jest wiara gnostyczna.
Pentagram numer 75 (2/2009)