„Powiadam bowiem każdemu spośród was, mocą danej mi łaski, by nie rozumiał o sobie więcej, niż należy rozumieć, lecz by rozumiał z umiarem stosownie do wiary, jakiej Bóg każde mu udzielił. Jak bowiem w jednym ciele wiele mamy członków, a nie wszystkie członki tę samą czynność wykonują, tak my wszyscy jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie, a z osobna jesteś my członkami jedni drugich. A mamy różne dary według udzielonej nam łaski; jeśli dar prorokowania, to niech będzie używany stosownie do wiary; jeśli posługiwanie, to w usługiwaniu; jeśli kto naucza, to w nauczaniu; jeśli kto napomina, to w napominaniu; jeśli kto obdarowuje, to w szczerości; kto jest przełożony, niech okaże gorliwość; kto okazuje miłosierdzie, niech to czyni z radością.” (Rz.12, 3–8.)
W tym miejscu Biblii Paweł porównuje wspólnotę pierwszych Chrześcijan z ciałem, które oddycha w Chrystusie. Ciałem o wielu członkach i organach, w którym każdy ma swe własne zadania. Kładzie on nacisk na różne zadania i wskazuje na to, że każda pojedyncza część jest odpowiedzialna za zdrowe funkcjonowanie całości. Gdyby używał współczesnego naukowego języka, to wskazałby zapewne także na zadanie komórki w ciele. Hermes Trismegistos mówi: Jak na górze, tak na dole. To, co nieskończenie wielkie, posłuszne jest tym samym prawom, co nieskończenie małe.
Komórki ludzkiego ciała można porównać do kosmosu. Tak jak kosmos i mikrokosmos, posiadają one jądro. Są częścią całości, planu, w którym nie mogą postępować według własnego uznania. Jeśli tylko komórka odejdzie od tego planu, to staje poza prawem. Tworzy wówczas własny, zamknięty świat. Dzięki podziałowi komórkowemu może powstać z tego rak, który ostatecznie zniszczy całe ciało. Przez za bijanie ciała komórka, która nie przestrzega prawa, kopie sobie swój własny grób.
CZŁOWIEK ZAKOCHAŁ SIĘ W SOBIE SAMYM
Czy nie istnieje tu podobieństwo do upadku człowieka? Pierwotny człowiek żył w harmonii z prawami Logosu. Wspólnie ze swymi braćmi wypełniał swoje zadanie, tak jak było to przewidziane przez stwórcę. Aż człowiek zakochał się w sobie samym. Oddzielił się, aby być sam, aby być samodzielny. I rozplenił się jak komórka rakowa.
Aby zapobiec uszkodzeniu boskiego ciała przez zbuntowane komórki, Bóg stworzył strefę pośrednią czyli ład z konieczności. Ten ład z konieczności został tak stworzony, że człowiek nie mógł stworzyć w nim nic trwałego. Nieustające niszczenie całego jego stworzenia konfrontowało go z cierpieniem i doświadczeniem. W wyniku tego powinien był rozpoznać granice stworzonego przez siebie świata, stać się świadomym swego błędu i szukać drogi powrotu oraz nią postępować. Upadek doprowadził człowieka od jedności do wielości. Od braterstwa aż do doprowadzonej do szczytu indywidualizacji, od miłości do obojętności. Dlatego musi on iść drogą powrotną w odwrotnym kierunku. „Ja” musi zasymilować się w grupie, miłość do jednostek musi stać się miłością, która obejmuje wszystko i wszystkich. Ta wielość musi stopić się w jedność. Dlatego też człowiek nie może iść sam tą drogą, a indywidualista nie mógłby chcieć niczego bardziej. Tymczasem osobowość musi zanurzyć się w wytapiającym tyglu, w którym ogień Gnozy stopniowo prze mienia ołów „ja” w złoto.
Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża po siada żywe ciało, które oddycha w Gnozie. Każdy uczestnik tego ciała podobny jest do komórki posiadającej specyficzne możliwości. Te zdolności określają jego konkretne zadanie w ciele. Ciało jest organizmem z tak ważnymi organami jak serce i mózg. Jednak ręce i stopy są
także istotne: w pierwszym liście do Koryntian 12:20–25 Paweł mówi: „Jest więc wiele członków, lecz ciało jest jedno. Nie może oko powiedzieć ręce: nie potrzebuję ciebie; a te, które uważamy za mniej zacne otaczamy większym szacunkiem, a dla wstydliwych członków naszych dbamy o większą przyzwoitość, gdyż przyzwoite tego nie potrzebują. Lecz Bóg tak ukształtował ciało, iż dał pośledniejszemu większą zacność.”
W gnostycznym żywym ciele każda komórka jest potrzebna i niezbędna. Od szczytu, który wdycha boską siłę i wylewa ją do żywego ciała, aż do podstawy, która przyjmuje poszukującego. Jeśli wszystkie komórki tej struktury są aktywne, to przyjmują także całą siłę, której potrzebują do wypełnienia swego zadania. Wówczas nie jest już ważne, na jakim miejscu znajduje się komórka, dopóki stawia ona swe talenty w służbie świętego dzieła, w jej własnym rytmie, bez wymagania od siebie zbyt wiele, i w doskonałej harmonii ze wszystkimi innymi komórkami. Jeśli jednak „ja” nie jest gotowe milczeć i chce narzucić innym swój punkt widzenia, to zdrowie ciała jest
zagrożone.
Wyobraźcie sobie, że człowiek zaczyna chorować. Na przykład na grypę. Komórki jego ciała oskarżają się wzajemnie. System obronny nie funkcjonował dobrze i teraz między komórkami rozwija się spór o przywództwo. Tę nie zgodę wykorzystują zarazki chorobotwórcze i szybko udają się na kluczowe pozycje. Szczęśliwym trafem nie zawsze tak się dzieje. Kiedy tylko zarazki zostają zasygnalizowane, wszystkie komórki zwiększają swą aktywność. Serce bije szybciej, wzrasta temperatura krwi i białe ciałka krwi atakują intruzów. Po kilku dniach walki równowaga może zostać przywrócona. Tak samo sprawa przedstawia się w gnostycznym żywym ciele.
A przecież istnieje jeszcze inny wymiar. Jeśli powstaje zgoda miedzy komórkami, to mówi się o jedności grupowej. Jest to skoncentrowana siła, która wzmacnia słabych, gdy uwaga i zapał mogłyby słabnąć. Wtedy to grupa niesie ich dalej. Żywe ciało Szkoły Duchowej jest ostatnim ogniwem w gnostycznym łańcuchu. Przyjmuje ono wzmocnioną siłę łańcucha. Jest to cicha i niewidzialna pomoc, która przewyższa wszelki rozum i usuwa wszelkie przeszkody z drogi.
Pentagram nr 45 (4/2001)
1. Nowy język serca
2. Działanie żywego ciała
3. Czy jesteśmy więźniami zewnętrznego życia?
4. Gnostyczne aspekty „Czarodziejskiego fletu” Wolfganga Amadeusza Mozarta, część II
5. Siła wiecznej duszy
6. Także jeśli oddałbym biednym cały swój majątek…
7. Siła wolnego wyboru
8. Historia się powtarza
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/product&path=49&product_id=137&limit=100
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/category&path=49&limit=100
Obraz Gerd Altmann z Pixabay