WIELKIE POJEDNANIE

Jest powszechnie widoczne, że ludzie śmiertelni mają wbudowany mechanizm, który natychmiast dzieli wszystkie doświadczenia na dwie kategorie: tak i nie, ty i ja, oni i my, wschód i zachód i tym podobne. Wygląda na to, że nie potrafi my myśleć, działać, mówić, ani w ogóle istnieć bez jednoczesnego tworzenia wszelkich „za” i „przeciw” i natychmiastowego reagowania na wszystkie możliwe sposoby: od płonącego entuzjazmu do głębokiej pogardy.
W pewnych grupach ludzi podstawą ich działania jest wrogość i walka, konfl ikt „tak nie”. Powoduje to wiele cierpienia i mnóstwo utrudnień: zwątpienie, zwlekanie, wreszcie konflikty braterskie i wojny. Znamy powiedzenie: „ile ludzi, tyle opinii”, angielska mentalność przeciwstawia temu swoje: „Two heads are better than one” („co dwie głowy, to nie jedna”). Jednakże jakakolwiek byłaby prawda, wszyscy wiemy, że świat nie słucha naszych opinii czy protestów. To co według nas nie powinno się zdarzyć, właśnie się wydarza. „Psy szczekają, a karawana idzie dalej”.

W innych grupach wszyscy z wielkim zapałem starają się zlikwidować panujący chaos, działają na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych i CO2, potępiają światowy głód i wyzysk. W trakcie niekończących się seminariów i konferencji szukają rozwiązań, podczas kolejnych demonstracji nawołują do odnowy i zmian. Ostatecznie jednak i tak wszystko pozostaje po staremu. „Nie ma rozwiązania”. Do tej pory stwierdzenie to całkowicie pomijano, ale rzeczywistość nieustająco je potwierdza. Wszystko zostaje takie samo. Czy powinniśmy więc zakończyć w tym miejscu ten artykuł i z rezygnacją oczekiwać kolejnych wydarzeń? Istnieje jednak jeszcze inna droga, polegająca na tym, by dotrzeć do źródła, do podstawowej przyczyny problemu. Odkryjemy wtedy, że mechanizm „tak-nie” jest zawarty w nas samych. Być może to właśnie stanie się punktem wyjściowym do znalezienia rozwiązania. Problem bowiem tkwi w nas.

ZWIĄZEK: MIŁOŚĆ – NIENAWIŚĆ
W naszym świecie działa prawo zachowania energii. Jest to pierwsze podstawowe prawo termodynamiki, które mówi, że energia nigdy nie ginie. Może przybierać taką czy inną formę, ale nigdy nie znika. Nic więc nie może zniknąć bez śladu, ani też znikąd się pojawić, ani dobro ani zło. Niczego nie można całkowicie unicestwić ani też zupełnie nowego stworzyć, możliwe są tylko przekształcenia. Musimy żyć jedynie z tym co już istnieje.
Cóż więc istnieje? Niewiarygodnie wiele. Od samego swojego powstania mechanizm „tak-nie” działa na podobnej zasadzie jak podział komórkowy. Jest to jedność, która się rozpada i dzieli. Na samym początku prawdziwa Jedność zawiera w sobie oprócz zasady „tak-nie”, także zasadę „rozmnażajcie się”. I to mnożenie, to „tak”, będzie osłabiane przez „nie” przemijalności i śmierci. To, co przyciąga „tak”, odpycha „nie”, zarówno w najmniejszym organizmie, jak i w całym wszechświecie. W psychologii nazywamy to związkiem miłości i nienawiści. Ta pierwotna komórka, podstawa wszystkiego, co istnieje, tradycyjnie nazywana jest „Bogiem”. Jest to jedna z niezliczonych nazw tej pierwotnej, „początkowej” komórki, tego ziarna, które zawiera w sobie wszystko, ziarna, poza którym nic nie istnieje. Nazywamy go też Światłem i Miłością, które nie mają ani początku ani końca. A jednak mówimy przecież o „początku”. Czy więc w ogóle istnieje jakiś początek i koniec?

PONOWNE ODNALEZIENIE PIERWSZEJ PRZYCZYNY
Katarzy mówili, że Bóg jest miłością. Miłość musi dzielić siebie z innymi, jest to podstawą jej istnienia. Pogląd ten jest wyrażany przez różne duchowe ruchy. Odnajdujemy go na przykład w tradycji sufich: Byłem ukrytym skarbem i pragnąłem być poznany; dlatego stworzyłem świat.
Możemy zapytać: jeśli nie istnieje nic poza Bogiem, więc przed kim lub przed czym on się objawił? Żaden umysł ludzki nie jest w stanie odczytać myśli i rozważań Boskiej istoty. A jednak dano człowiekowi poznać tajemnice nieba i ziemi, ponieważ znajdują się one w nim samym. Oto jest niezwykłe, znane nam od dawna stwierdzenie: „Człowieku poznaj samego siebie, a poznasz Wszystko (poznasz Boga)”. Jeśli potrafi my rozpoznać pierwszą przyczynę dwoistości, która panuje w naszym świecie, zbliżymy się wtedy do jedności, z której ta dwoistość pochodzi. Takie podejście początkowo wywoła więcej pytań niż odpowiedzi. Dla ziemskiego umysłu poszukiwanie jest abstrakcją, która co najwyżej może przejawić się jako wiara, może też przybrać formy ze świata wyobraźni i fantazji. Jednakże w człowieku istnieje moc, która za pomocą słów i pojęć pozwala jego świadomości stworzyć obraz, który daleko wykracza poza jego umysł. Możemy to nazwać „wyczuwaniem”, radosnym ponownym rozpoznaniem lub przypominaniem sobie tej wiedzy, która zawsze istniała.

DZIAŁAJĄCA RZECZYWISTA MOC JEDNI
Komórkę otacza ściana komórkowa. W naszej świadomości ta ściana komórkowa stanowi rozróżnienie pomiędzy wymiarem wewnętrznym a zewnętrznym. Jednakże w Boskiej istocie nie ma „zewnątrz” i „wewnątrz”. W rzeczywistości pierwotna komórka wyemanowała siebie jako Światło. To światło nie jest ogniem, lecz pochodzi od Ojca, który jest pierwszą przyczyną. Światło jest wibracją. Wibracja tworzy dźwięk – słowo. Ta wibracja, to słowo, przywołuje nieistnienie do istnienia; zagęszcza, kondensuje pierwotną substancję, ogień. Z tego obniżenia wibracji, które trwa od eonów, ostatecznie tworzy się materia. Materia jest osadem ognia, podzielonym na światło i substancję. We wzajemnym oddziaływaniu na siebie tych spolaryzowanych sił może się objawić, zamanifestować, pierwotna energia Boskiej Istoty. Pierwotna jednia, ten punkt bez wymiaru i formy, rozwija się od bytu statycznego w dynamiczną, aktywną moc, we wszechświat, makrokosmos, w którym zawierają się wszystkie możliwości jako stwórcze energie. Powstaje dosłownie „obraz i podobieństwo” pierwotnej jedni, człowiek ze światła, człowiek w swojej pierwotnej postaci. Nie jest to istota, którą obecnie nazywamy „człowiekiem”. Jest to człowiek jako kosmos, jako światło i substancja, jako zewnętrzna i wewnętrzna natura pra-jedni.

Człowiek ten, będący projekcją pierwotnej energii, posiadał pełną możliwość używania tej stwórczej energii. Wykorzystując swoją siłę i swoją wolną wolę mógł on coś osiągnąć i nawet to czynił. Nadawano temu różne nazwy, zależnie od ducha czasu i stanu świadomości. Używano przy tym takich określeń jak: pycha, nadużycie mocy, przejaw samowoli, i najbardziej powszechnie znane słowo – „upadek”. Kiedy indziej opisywano to jako „wybór własnej ścieżki” lub też „zdobywanie ziemi”.
Dokąd ta własna ścieżka doprowadziła, widzimy każdego dnia wokół nas. W swojej ekstremalnej formie nie jest to ścieżka pochodząca z Boga, a raczej pomijająca Boga. Z jednej strony widzimy nieustanny rozwój ludzkich zdolności, z drugiej zaś wzrastające oddzielenie od jądra, od Światła „w którym nie ma żadnego cienia”. Cień, który w zamyśle miał sprawić, że Światło stanie się widoczne i poznane, stał się jedyną rzeczywistością, a Światło stało się abstrakcją, mglistym wspomnieniem, pozostała z niego tylko niewielka iskra, którą nosimy w sercu. Światło jest niepodzielne, czyli każda iskra ciągle jeszcze jest ogniem. Ten szalejący, nieposkromiony ogień został w człowieku uwięziony. W ten sposób człowiek przekształcił się z makrokosmosu w mikrokosmos. I nie może już sam siebie rozpoznać. Niegdyś harmonijna dwoistość Światła i substancji, która umożliwiała jakikolwiek rozwój, usztywniła się, utwierdziła i przemieniła w swoje przeciwieństwo, we wrogość znanej nam dialektyki. Dialektyka, z greckiego dialogos oznacza dosłownie: dwa głosy mówią. Co jeden powie, drugi temu zaprzeczy.

NOWE PRAWO
Prawo Królestwa Światła zawiera tylko jedną zasadę, która bywa wyrażana na wiele sposobów: „Miłujcie się.” To stwierdzenie nie pozostawia żadnego pola do interpretacyjnych spekulacji. Możemy przyjąć, że ten świat jest szkołą, a wszyscy ludzie są uczniami, ale nauczane przedmioty bardzo się od siebie różnią. Niektórzy poznają szlachetną sztukę budowania, podczas gdy inni uczą się o broni i materiałach wybuchowych. Niektórzy uczą się prawidłowego stosowania obecnych praw, inni – jak najlepiej je omijać. Byłoby dla nas pewnie bardziej interesujące gdybyśmy odkryli jakieś niuanse znaczenia tego „wzajemnego miłowania”. Prowadzi to w rezultacie do działania prawa tego kto jest silniejszy, fundamentalnej zasady dialektyki. Ze znanego powiedzenia „Kochaj Boga ponad wszystko, a bliźniego swego jak siebie samego” zazwyczaj pozostawiamy tylko „jak siebie samego”. Duch i materia, mimo że to dwa bieguny tego samego objawienia, oddaliły się od siebie tak daleko w naszej świadomości, że jakikolwiek kontakt między nimi stał się prawie niemożliwy. Duchowe Światło ciągle świeci w ciemności, ale ze względu na znaczącą różnicę wibracji, ciemność nie jest w stanie go dostrzec.

Ale to lakoniczne „Miłujcie się wzajemnie” oznacza o wiele więcej niż sentymentalność i romantyzm, które wokół nich stworzyliśmy. Posiadamy bowiem tylko cień mocy prawdziwego człowieka. Nasza miłość, nawet ta najbardziej wzniosła, nigdy nie jest bezwarunkowa i zawsze zawiera ziarno nienawiści. Może to ziarno nigdy nie uaktywni się, ale ono tam jest. Bez względu na to z jak wielkim natchnieniem poeci opiewają miłość, nawet w swych najwspanialszych formach radość miłości jest związana z cierpieniem miłości. „Miłujcie się wzajemnie”. Zdanie to odnosi się do innego poziomu i wskazuje nam na świat Światła i pierwotnej boskiej materii, na boskie bieguny, pomiędzy którymi rozpalana jest kosmiczna energia, stwórcze słowo.

Z jednej strony jest więc Syn – pole Światła prajedni – z drugiej strony, jego odzwierciedlenie, jego rezonans w ludzkich sercach, ludzkich głowach i ludzkich rękach.
Ta harmonia przybrała kształt łańcucha szkół duchowych, które poprzez swe ogniska otaczają cały świat. W ciągu długiego czasu wszystkie ogniwa tego łańcucha utworzyły pole życia, które jest pomocą dla poszukującej ludzkości.
Chociaż cały łańcuch pracuje jako jedność, rodzaj każdego jego ogniwa jest inny, zależnie od czasów, w których się przejawia: w jednym okresie objawia się jako jasno świecąca latarnia, w innych wydaje się cichą siłą.

Pracy Światła nie można zmierzyć liczebnością jej zwolenników. Oto dlaczego patrząc wstecz widzimy, że szkoły duchowe rzadko odnosiły taki sukces, jakiego można by się spodziewać biorąc pod uwagę zwykłe kryteria. Niezależnie od tego jak rewolucyjne, budujące czy odnawiające mogły się kiedyś te szkoły wydawać, nie pozostało po nich wiele więcej, niż tylko nieco symboli, pamiątek własnych przeżyć, i kilka inwektyw rzuconych przez przeciwników. Tak więc pozostały nam takie słowne kwiatki jak na przykład: „przeklina jak heretyk”, „pije jak templariusz”, słowo „maniakalny” (od Mani Hayya – Mani Żyjący), „mania”, jako oznaka szaleństwa i określenie maniakalno depresyjny. Słowa te ciągle znajdują się w naszych słownikach. Jednak pozory mylą. Forma zewnętrzna przychodzi i odchodzi, ale sedno jest niezniszczalne i pozostaje jako zasiew, jako wypełnione życiem nasienie, które wykiełkuje we właściwym czasie. Tak wydarzyło się na przykład w epoce renesansu, który wielu ludziom przyniósł
poszerzenie myślowych horyzontów, tak jest i dzisiaj, kiedy obserwujemy wznowienie zainteresowania filozofią hermetyczną.
Pierwotny Duch zawsze objawia się w przebraniu danych czasów. Światło, które przyniosło nam dwoistość pracuje nieustannie. Duch ma tylko jeden cel: przywrócić jedność między Bogiem a człowiekiem. To działanie jest zawsze obecne, nie zawsze rzucające się w oczy, ale mimo to aktywne.

KTO JEST ŚWIATŁEM ŚWIATA?
W tradycji chrześcijańskiej ogniwem łączącym Boga i człowieka jest Jezus. Jezus, Syn Człowieczy, mówi o sobie: „Ja jestem Światłem Świata”, i także do swoich naśladowców zwraca się słowami: „Wy jesteście Światłem Świata.” Czy możemy wyciągnąć z tego wniosek, że każdy naśladowca Jezusa jest jemu równy, że jest jak Jezus Bogiem i Człowiekiem, „Synem Ojca” i jednocześnie „Synem Człowieczym”? Natura takiego człowieka zawiera więc w sobie dwa światy: niebo i ziemię!
Czy ten, którego dzisiaj nazywamy Jezusem był człowiekiem z krwi i kości, czy było to słowo, które jako wyraźny obraz przebudziło się w świadomości nielicznych?
Czy język wypowiedział to słowo? Czy ręka napisała to słowo?

Czy też zostało ono zapisane ognistymi literami w nielicznych sercach, po to by to płonące, jaśniejące doznanie mogło zostać przekazane dalej. Jednakże ten ognisty język nie może się objawić nam ot tak sobie, bez jakichkolwiek konsekwencji. Jest to siła, która jest całkowicie obca naszemu naturalnemu stanowi. Może więc być tak, że nie będziemy nawet w stanie jej zauważyć, ale też mogłaby nas ona w mgnieniu oka unicestwić.
Z ognia powstaje energia świetlna, Syn. To Światło, Syn, wysyła nam ogień, Ducha. W ten sposób koło się zamyka. W Duchu wszystko na powrót staje się jasne. W Duchu wszystko znów się ułoży. Wróci do pierwotnego porządku. Paraliżujące przeciwności powrócą do boskiej harmonii. Miłość, która nigdy nas nie opuściła, i która pozwala słońcu wschodzić ponad całym tym dobrem i złem, miłość która pokrywa zwykłą ziemską sprawiedliwość płaszczem współczucia, ta miłość mówi: Niech ten, kto jest bez grzechu pierwszy rzuci kamieniem.

To o czym mówiliśmy do tej pory, jest historią istoty świetlnej, która rozpaczliwie uchwyciła się cienia, iluzji „ja”. Historia ta może wydawać się podobna do jakiejś bajki, ale jest to nasza rzeczywistość od wielu wieków. Pewnego dnia demaskujące Światło ukaże nam to wszystko, co było niegdyś, to co jest teraz i to, co jeszcze musi przyjść, jako jedno wydarzenie w bezczasowej teraźniejszości. Ten, kto przejrzy iluzję „ja”, dostrzega cud wielkiego pojednania: człowiek Światła nigdy go nie opuścił. Cud pojednania polega na tym, że w Świetle (czy w Miłości) nie ma niczego, co wymagałoby pojednania, ponieważ nie ma tam dobra ani zła, przeszłości ani przyszłości.
Pojednanie jest pojęciem z naszego dialektycznego, czasoprzestrzennego świata, świata myślenia kategoriami nagrody i kary. Dla sił Światła my wszyscy jesteśmy tylko na zwykłym spacerze, z którego – jeżeli wszystko dobrze pójdzie – powrócimy wkrótce ponownie na ścieżkę prowadzącą do jedności.

Pentagram nr 82 (1/2011)
1. Neutralizacja woli i pożądania
2. Zwierciadło Ducha
3. Od Wieczności do Wieczności
4. Wielkie pojednanie
5. Bezkonfliktowe istnienie
6. Wszystko otrzymać – wszystko oddać
7. Trzy fazy ścieżki

https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/product&path=49&product_id=173&limit=100

Obraz Susanne Stöckli z Pixabay