Przechodząc przez most Karola w Pradze, między wieloma innymi rzeźbami zauważyć można niezwykłą postać z piaskowca, która wygląda jakby tam stała od wieków. Przedstawia ona płaczącego demona, który musiał być kiedyś potężny i silny. Widać to po jego postawie. Lecz teraz, kiedy poddał się swemu cierpieniu, cała moc zdała się go opuścić. Łzy i smutek są zazwyczaj obce tyranowi. Co poruszyło tego demona tak głęboko, co go zraniło?
Uzdrowienie opętanych tylko cudowna legenda?
W ewangeliach opisane jest osobliwe zdarzenie. W rozdziale 5 Ewangelii Marka napisano: „A gdy wychodził z łodzi, oto wybiegł z grobów naprzeciw niego opętany przez ducha nieczystego człowiek, który mieszkał w grobowcach, i nikt nie mógł go nawet łańcuchami związać, gdyż często, związany pętami i łańcuchami, zrywał łańcuchy i kruszył pęta, i nikt nie mógł go poskromić. I całymi dniami i nocami przebywał w grobowcach i na górach, krzyczał i tłukł się kamieniami. I ujrzawszy Jezusa z daleka, przybiegł i złożył mu pokłon. I wołając wielkim głosem, rzekł: Co ja mam z tobą, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam cię na Boga, żebyś mnie nie dręczył. Albowiem, (Jezus) powiedział mu: Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka!” Rozdział ten zatytułowany jest „Uzdrowienie opętanego”. Opętany jest człowiekiem; który został wzięty w posiadanie przez moc, która nie pochodzi z jego własnej istoty, lecz która wstąpiła w niego z zewnątrz. Ale czy nie jest to przestarzały prymitywny” pogląd. Czy ten człowiek z opowieści ewangelicznej nie był po prostu umysłowo chory lub cierpiał na jakieś psychiczne zaburzenia wywołane chemicznymi zmianami w jego ciele? Czy widział demona ten, kto przyozdabiał go w rogi lub nadawał mu postać cyklopa? Czy tej opowieści nie należy zaliczyć do zbioru „cudownych legend”, które nie mają nic wspólnego z naszym współczesnym naukowo-przyrodniczym myśleniem?
Czy demony istnieją naprawdę czy też jest to tylko przesąd?
Prawie u wszystkich ludów istnieje wiara w demony. I nie jest to tylko jakaś niejasna wiara, ale mocno zakorzenione wyobrażenie. Rodzaj i działanie demonów opisywane są bardzo różnie, zależnie od wyobrażenia danego ludu i stanu świadomości. Według Homera „demon” był najpierw bóstwem, a następnie istotą pośrednią między Bogiem a człowiekiem. Jako siła działająca z zewnątrz, nie poddająca się logicznemu myśleniu i doświadczeniu, kierował on losem ludzi w całkiem arbitralny sposób. Sokrates i Platon mówili o „demonie w człowieku”. Znali oni gnostyczną prawdę o pierwotnej, boskiej duszy, która mieszka w człowieku i która, w wyniku procesu oczyszczenia, ponownie musi zostać wyniesiona do swego dawnego stanu. Czas wówczas był dojrzały do tego, aby wiedza ta mogła zostać doświadczona w procesie myślenia przez tych, którzy byli na nią otwarci. Lecz tylko niewielu mogło chciało tę wiedzę przyjąć, ponieważ wiązało się to z przemianą całego stanu bytu i życia. Jednak świadomość własnej indywidualności była lak dalece obudzona, że ludzie w sobie samych odczuwali siłę nazywaną „demonem”, człowieka. Różne ludy nadawały demonom różne znaczenia. W większości przypadków znajdują one miejsce między bogami a herosami lub jako umarli oddziałują na żywych ze swoich grobów. Razem ucieleśniają niewyjaśnione wrogie siły losu, lecz także postrzegane są jako dusze czy duchy natury. To, czego człowiek doświadcza jako smutku, cierpienia, czy krzywdy, jest przez niego odbierane jako los, który traktuje go w sposób arbitralny i niesprawiedliwy. Jego życie wydaje mu się ciężarem, a nieznane siły traktuje on jako wrogów. Jednakże te tajemnicze istoty nie zawsze szkodzą czy przeszkadzają, potrafią one także, kiedy tylko zechcą, być dla człowieka duchami opiekuńczymi. Pod warunkiem jednak, że człowiek będzie im służył i składał im ofiarę! Gdyż człowiek jeszcze dziś im służy, jeszcze dziś składa im ofiarę. Także w naszym „oświeconym i cywilizowanym” społeczeństwie.
Istota auryczna człowieka
Kto zgłębia obszary „ezoteryki”, ten napotyka „wielkiego demona”, który towarzyszy każdemu człowiekowi i panuje nad nim. Demonem tym jest istota auryczna, legendarnie określana także mianem Lucyfera. Ta istota auryczna jest niezwykle skomplikowanym odbiciem upadłego kosmosu w upadłym mikrokosmosie, polem życia osobowości zrodzonej z materii. Jan van Rijckenborgh pisze w swojej książce „Nadchodzący nowy człowiek”(str. 18 i 119):
„Istota auryczna jest między innymi firmamentem centrów zmysłowych, skupisk sił i ognisk. Wszystkie te zasady tworzą razem pewną jedność, płonący ogień, związek wielkich sił, w którym płonie określony ogień. Jedną z manifestacji tej płonącej istności jest lśniące, ogniste objawienie, w którym rozpoznać można gigantyczny obraz postaci ludzkiej, groteskowy, magiczny, szczególnie imponujący. Jest więc w Was bóg, istota lipiki. Jest ona Waszym stwórcą, Wy zaś jesteście jej wytworem. Stwórca ten nie może się uwolnić od swego wytworu, ponieważ z racji obustronnej zależności zguba stworzenia oznacza zgubę stwórcy. Innymi słowy: ognista istota w Waszym własnym firmamencie jest pod wieloma względami „bezosobowa”
Co jest złe w naszym świecie?
Jaki biedny jest ten potężny ognisty bóg, który kiedyś jako zasada lucyferyczna, jako promieniująca gwiazda poranna, mógł odzwierciedlać Boską Wspaniałość! Czy został on wyrzucony z Wszech-Miłości Boga, ponieważ zechciał całą Miłość Boga posiąść dla siebie samego? Ponieważ nie chciał się nią dzielić?
Czy był nienasycony w swoim pragnieniu Miłości? Czy wytłumaczył Miłość Boga jako „swoją własną mądrość” i dlatego poszedł swoją drogą? I czy upadając pociągnął za sobą wszystkich, którzy do niego przynależeli? Nieświęty ogień egoizmu płonie: w tym Magu Światła jak otwarta, rana, rana, która nie może się zagoić, która daje ból nie do zniesienia. Jest to wytrawiona w nim rana spowodowana oddaleniem od Boga, której nie da się uśmierzyć napojem zapomnienia, jak u człowieka zrodzonego z materii. Ponieważ nie mógł on dzielić Miłości, musi teraz dzielić ból nienawiści, wyrządzać innym okrucieństwa, powodować zaślepienie, zniszczenie, aby w ten sposób zapomnieć o swojej wiecznej ranie. Stworzył on zło w świecie nieświętości, aby zakryć swoją rozpacz, bunt, wewnętrzną samotność i zgubę – a wreszcie, nieskończoną tęsknotę za Bogiem. Demon, o którym opowiada Ewangelia Marka, pamięta moc i wspaniałość Boga. Na długo przed Piotrem rozpoznaje on w Jezusie Syna Boga. „Synu Boga Najwyższego” zawołał, gdy dotknęła go Boska Miłość, „Zaklinam cię na Boga, żebyś mię nie dręczył”. Lecz czy posłucha on teraz wewnętrznego głosu, czy też będzie trwał w swoim egoizmie? Czy pozostanie w tym stanie, jak syn marnotrawny, który pasł świnie i jadł omłot, aż przezwycięży swój egoizm, aż doświadczy łaski Boga i upokorzy się przed Bogiem? W swoim liście do Rzymian, rozdział 8:19-21 Paweł pisze:
„Bo stworzenie z tęsknotą oczekuje objawienia synów Bożych, gdyż stworzenie zostało poddane znikomości, nie z własnej woli, lecz z woli tego, który je poddał, w nadziei, że i samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych.”
Oby każdy, kto to rozpozna, okazał się wystarczająco silny, by kroczyć ścieżką uwolnienia mimo wszelkich przeszkód, by przez ponowne pojednanie z Bogiem otwarła się przed nim droga pokoju. Także dla płaczącego demona w nas. Także dla tych, którzy często bywają bardzo okrutni, podczas gdy demon w nich płacze, w rozpaczliwych męczarniach utraconej boskości.
Pentagram nr 25 (3/1995)
1. Życie Chrystocentryczne
2. Jest dla ludzi lepszy pokarm…
3. O pragnieniu
4. Tak to nie mogliście jednej godziny czuwać ze mną?
5. Porzucenie siebie
6. Róża – kwiat miłości
7. Płaczący demon
8. Etapy w życiu osoby poszukującej
9. Zbliżanie się wielkiej duchowej rewolucji
10. Jeleń – symbol gnostyczny
11. Anteny w mózgu
https://www.czasopismopentagram.pl/index.php/site/katalog/21
https://www.czasopismopentagram.pl/index.php/site/katalog