Skarbnica tekstów duchowych
Zdobywaj wiedzę o ukrytej w Tobie boskości za pośrednictwem naszych bezpłatnych programów internetowych.
WYZWANIA NARODZIN, ŻYCIA I ŚMIERCI
Esej 8 – Zrozumienie umierania
Zrozumienie umierania – podcast
Jeżeli wasza istota naturalna umrze, to z biegiem czasu ulotni się cała wasza istota osobowościowa, a jedynie fundamentalny pierwiastek ognia, który dał wam życie, powróci do wyższego ja, do istoty aurycznej. Tak jak istota psa rozpływa się w ciągu kilku dni po jego śmierci, tak też jest z nami w ciągu trochę dłuższego czasu, jeśli zatrzymujemy się tylko przy tej naturze. (…)
Nie ma więc żadnej reinkarnacji osobowości, żadnego ponownego wcielania się osobowości. Ze śmiertelnej duszy nie pozostaje po śmierci nic. Śmiertelna dusza, wasza istota ja rozpływa się całkowicie. Z człowieka jako śmiertelnej duszy nie zostaje nic, zupełnie nic. Tak jak ciało materialne rozpada się w popiół, tak też rozpada się śmiertelna dusza: dusza, która grzeszy, musi umrzeć. A to, co umarło, jest w tym sensie całkowicie martwe.
Tylko wtedy, gdy wasza dusza stanie się nieśmiertelna przez odrodzenie z Wody i Ducha, to znaczy przez transfigurację, możecie ewentualnie, jeli się nadacie, dobrowolnie narodzić się, by móc służyć w wielkiej, nigdy nie kończącej się pracy zbawczej Powszechnego Braterstwa, w służbie dla całej ludzkości.
Jan van Rijckenborgh „Elementarna filozofia nowoczesnego Różokrzyża”, rozdział VIII.
Oczywiście, czas śmierci ciała fizycznego można w wielu przypadkach odroczyć, na przykład poprzez zdrowy tryb życia czy interwencję medyczną. Jednakże całkowite anulowanie tego zapierającego dech w piersiach wydarzenia jest niemożliwe, ponieważ śmierć wpisana jest w nasz wszechświat zgodnie z pewnym planem. Dlatego mówi się, że śmierć jest jedynym pewnym wydarzeniem w naszym życiu. Kto się narodzi, bez wątpienia umrze.
Śmierć przeraża wielu ludzi. Prawdziwie uduchowione osoby są na ogół mniej zaniepokojone osobistym spotkaniem z Ponurym Żniwiarzem niż nieuduchowione. Na starych obrazach śmierć jest często przedstawiana jako szkielet z klepsydrą i kosą. Klepsydra wskazuje, że nadszedł koniec życia, szkielet ukazuje to, co pozostało z osoby, która umarła, a kosa jest symbolem zbierania plonów przeżytego życia.
Pitagoras uczył swoich uczniów „Nie bój się stracić życia, ponieważ śmierć jest tylko zmianą miejsca zamieszkania”. A niemiecki poeta Goethe w wieku 75 lat powiedział do swojego sekretarza: „Pozostaję bardzo spokojny na myśl o mojej śmierci, ponieważ jestem głęboko przekonany, że nasz duch jest istotą całkowicie niezniszczalną; trwa od wieczności do wieczności. Jest podobny do słońca, które tylko pozornie zachodzi w naszych ziemskich oczach, lecz w rzeczywistości nie zachodzi nigdy, lecz świeci nieprzerwanie”.
Nawiasem mówiąc, nie trzeba być bardzo starym, aby to dostrzec. W wieku 31 lat kompozytor Mozart (1756-1791) napisał do swojego ojca, że dziękuje Bogu za to, że dowiedział się, że śmierć jest kluczem do prawdziwego szczęścia i że zapoznał się z „tym dobrym i wiernym przyjacielem człowieka”. Pisał: „Nigdy nie kładę się spać bez uświadomienia sobie, że (mimo iż jestem młody) mogę nie być obecny, gdy wzejdzie następny dzień. A jednak nikt, kto mnie zna, nie może powiedzieć, że jestem kiedykolwiek zrzędliwy lub melancholijny. Każdego dnia dziękuję mojemu Stwórcy za mój radosny nastrój i z całego serca życzę tego wszystkim moim bliźnim”.
Być może to wyraźne poczucie własnej śmiertelności umożliwiło Mozartowi tworzenie zabawnych i lekkich kompozycji muzycznych o wielkiej głębi. Kompozytor Johann Sebastian Bach miał również szczególne podejście do śmierci. Chociaż jego muzyka kołysze, śmierć była w jego życiu i twórczości wszechobecna. W kilku kantatach udało mu się wyrazić swoje rozdarcie pomiędzy strachem przed śmiercią a pragnieniem śmierci. Opierając się na osobistych badaniach opublikowanych w 1994 roku, muzykolog Helga Thoenes uważa, że Bach był pod silnym wrażeniem słów Różokrzyżowców „In Iesu morimur” („W Jezusie umieramy”) i że włączył ten temat numerycznie i treściowo do swoich kompozycji.
Główną ideą zawartą w tym haśle jest to, że przywiązanie do bytu zewnętrznego musi umrzeć, aby aktywny mógł stać się wewnętrzny Chrystus. Jest to zgodne z wypowiedziami Pawła: „Każdego dnia umieram” (1 Kor 15:31) i „Jestem ukrzyżowany razem z Chrystusem. Żyję już nie ja — żyje we mnie Chrystus.” (Gal 2:20). Przypomina to również wypowiedź Angelusa Silesiusa: „Kto nie umrze, zanim umrze, ten umrze, kiedy umrze”.
Nawiasem mówiąc, Bach nie dążył do zdobycia sławy i nieśmiertelnego imienia. Był świadomy tego, że może komponować tylko dzięki boskiej inspiracji. Dlatego wiele swoich kompozycji podpisał SDG, czyli skrótem od Soli Deo Gloria, co oznacza: tylko Bogu chwała. Ponadto w wiele utworów muzycznych włączył tony E, D i G. Od nich zaczyna się na przykład jego Pasja według św. Jana.
Umierać z godnością
Każdy człowiek ma prawo do godnego życia, jak to zostało określone w 1948 r. w Powszechnej Deklaracji Praw Narodów Zjednoczonych. W ten sposób każdy człowiek powinien mieć również prawo do godnej śmierci. Ale czym jest godne umieranie? Aby móc sformułować sensowne wytyczne na ten temat, ważne jest, aby zdać sobie sprawę z tego, co dzieje się w procesie umierania. W naukach medycznych panuje nadal wielka ignorancja w tej kwestii, ponieważ wciąż jeszcze hołubiony jest tu materialistyczny pogląd, że gdy serce przestaje bić i zanika aktywność mózgu, świadomość przestaje być obecna. Jest to ogromne nieporozumienie.
Umieranie nazywane jest również ekskarnacją i jest przeciwieństwem inkarnacji. Po śmierci połączenie pomiędzy ciałem fizycznym a ciałami subtelnymi zostaje zerwane, i świadomość nie może już wyrażać się w ciele fizycznym. Świadomość nadal tam jest, lecz przebywa głównie w ciele eterycznym. W ciągu pierwszych trzech dni po śmierci następuje tzw. retrospekcja, podczas której dusza analizuje swoje przeszłe życie. Co było w nim dobrego? Jakich lekcji trzeba się jeszcze nauczyć? Następnie dusza może przejść do obszaru, który jej odpowiada i jest najwłaściwszy pod kątem jej dalszego rozwoju. Ciała subtelne również stopniowo się rozkładają aż pozostanie tylko esencja danej osoby – ta, która łączy wiele wcieleń.
Po pewnym czasie mikrokosmos przyciągnie nowych rodziców i zostanie poczęty, narodzony i zbudowany nowy poczwórny nośnik składający się z ciał: fizycznego, eterycznego, astralnego i mentalnego. Wszystkie one otoczone bedą sferycznym systemem magnetycznym, zwanym mikrokosmosem. Mikrokosmos jest tym, co pozostaje i wchodzi w cykl reinkarnacji. Cykliczny proces inkarnacji, życia na Ziemi i ekskarnacji powtarza się dotąd, aż cykl ten zostanie przerwany przez proces transfiguracji, i mikrokosmos, po zdobyciu wielu lekcji życiowych, powróci do swojego boskiego źródła.
W ciągu pierwszych trzech/ trzech i pół dni po śmierci, dusza jest nadal ściśle połączona z ciałem fizycznym, dlatego sekcja zwłok lub inne uszkodzenie ciała fizycznego będzie w tym okresie odczuwane przez duszę i może utrudnić proces retrospekcji. Także zgiełk lub głośno wyrażane cierpienie członków rodziny, którzy chcą zatrzymać zmarłego, może być szkodliwe dla spokojnego dokończenia przeglądu życia.
Nawet niewypowiedziane myśli lub emocje mogą wciągnąć duszę z powrotem do atmosfery, którą próbuje opuścić. Dlatego w bezpośrednim sąsiedztwie zmarłego należy zachować spokój, zrozumienie i miłość, które będą niezwykle pomocne w głębokim procesie, przez który przechodzi dusza. Właściwa opieka i wykonywanie z szacunkiem tego, co wchodzi w zakres tej opieki, nie będzie uciążliwe i zapewni zmarłemu święty odpoczynek, którego tak bardzo pragnie.
Pochówek czy kremacja?
Zgodnie z Nauką Powszechną lepiej jest skremować ciało zmarłego wkrótce po retrospekcji, o której była mowa powyżej, niż je pochować. Dlaczego? Z chwilą śmierci, w osobowości następuje rozłam. Ciało fizyczne z częścią ciała eterycznego/życiowego pozostaje w sferze materialnej. Reszta osobowości, ze świadomością, odchodzi do sfery odbić lub, jeśli istnieje nowy stan duszy, do obszaru poza nim.
Ponieważ dany człowiek przez długi czas żył w swoim ciele fizycznym i ciało to było dostrojone do całej jego istoty, istnieje silna polaryzacja pomiędzy częścią, która już umarła, a częścią, która wciąż żyje. I polaryzacja ta może wciąż się utrzymywać. Jeśli tak się stanie, może powstać wiele niepożądanych sytuacji, zarówno dla danej osoby, jak i dla jej krewnych. W roku 1909 Max Heindel pisał o tym w swojej książce „Światopogląd Różokrzyżowców”:
Podobnie jak we śnie, tak i w chwili śmierci następuje podział pomiędzy ciałami, ale z tą ważną różnicą, że chociaż ciało życiowe powraca do ciała gęstego, nie przenika go już, lecz po prostu unosi się nad nim. Unosi się nad grobem i rozkłada synchronicznie z nośnikiem fizycznym. Dlatego dla wyszkolonego jasnowidza cmentarz stanowi odrażający widok i gdyby tylko ludzie mogli zobaczyć to, co on, nie potrzeba byłoby wielu argumentów, żeby skłonić ich do zmiany obecnej niehigienicznej metody grzebania zmarłych na bardziej racjonalną metodę kremacji, która przywraca elementy do ich pierwotnego stanu bez niepożądanych zjawisk towarzyszących procesowi powolnego rozkładu.
Kama Loka i Devachan
Max Heindel opisuje również w swojej książce, czego doświadcza świadomość po wspomnianym przeglądzie życia trwającym kilka dni, w wyniku którego doświadczenia z tego przeglądu zostają utrwalone w ciele astralnym. Po pierwszej retrospekcji srebrny sznur łączący niższe nośniki z wyższymi pęka, a ciało fizyczne staje się naprawdę martwe. Następnie świadomość wycofuje się do świata astralnego, gdzie następuje proces oczyszczania, obszar, który w teozofii nazywany jest kama loka. Potem następuje panoramiczna retrospekcja, która według Rudolfa Steinera trwa zwykle około jednej trzeciej liczby przeżytych lat. W tym okresie osoba doświadcza całego bólu i cierpienia, które zadała innym, i w ten sposób poznaje, co uczyniła. Ten proces oczyszczania ma na celu nauczenie człowieka miłości do świata i ludzkości.
W przyszłych inkarnacjach doświadczenia zdobyte w kama loka zostają zapomniane, ale uczucia pozostają. Odzywają się potem jako „ciche sumienie”, ledwie słyszalny szept, który ostrzega nas, gdy myślimy, mówimy lub robimy coś, co nie jest czyste. Okres oczyszczania można znacznie skrócić, żyjąc świadomie tu i teraz i pielęgnując w sobie tęsknotę za byciem prawdziwie dobrym. Cenną pomocą w tym względzie jest tak zwane ćwiczenie wieczorne, którego wykonywanie zalecił uczniom swojej szkoły misteryjnej grecki wtajemniczony Pitagoras już na początku V w. p.n.e. Ćwiczenie to jest opisane w historycznym dokumencie znanym jako „Złote wersety Pitagorasa” (40-48):
Nie pozwól, aby sen spłynął na twoje powieki, zanim trzykrotnie nie rozważysz postępków minionego dnia;
„W czym zgrzeszyłem? Co zrobiłem? Czego zaniedbałem?”
Zacznij od pierwszego i przejdź przez wszystkie kolejne, a potem:
jeśli zrobiłeś coś złego, to żałuj, jednakże ciesz się, jeśli zrobiłeś coś dobrego.
Dokładaj w tym starań, rozmyślaj nad tym, tęsknij za tym:
to sprowadzi cię na ścieżkę boskiej cnoty.
Kiedy zmarła osoba przejdzie przez kama loka i rozpuszczą się ostatnie pozostałości jej ciała astralnego oraz związane z nim formy myślowe, opróżniony mikrokosmos wchodzi w region o bardziej niebiańskim charakterze. Region ten, zwany w teozofii devachanem, jest również częścią sfery odbić, ale ma przyjemny charakter. Doświadcza się w nim spokoju i radości, aż nadejdzie czas nowej inkarnacji na Ziemi.
Okres pomiędzy jednym a drugim wcieleniem może trwać krótko, zwłaszcza w przypadku małych dzieci lub przedwczesnej śmierci, lecz może również trwać długo, nawet trzy tysiące lat. Odstęp czasu pomiędzy dwoma życiami może być różny; wszystko zależy tu od danego mikrokosmosu i okazji. Ponadto czas jest w sferze odbić doświadczany w zupełnie inny sposób niż w ciele fizycznym na Ziemi.
Śmierć mózgu
Po pierwszych udanych przeszczepach organów w latach 60. XX wieku szybko stało się jasne, że aby móc je kontynuować, muszą być spełnione dwa warunki: muszą być żywe organy i zmarli dawcy. Aby rozwiązać tę niemożliwą do zrealizowania sprzeczność, wprowadzono koncepcję śmierci mózgu. Śmierć mózgu oznacza całkowity i nieodwracalny zanik funkcji mózgu, w tym pnia mózgu i rdzenia przedłużonego, z powodu śmiertelnego urazu mózgu, którego przyczyna jest znana i którego nie można wyleczyć. Kryteria różnią się tu w zależności od kraju. Metoda ustalania śmierci mózgowej również różni się w zależności od kraju i regularnie prowadzone są dyskusje na ten temat.
Osoba z martwym mózgiem rzekomo nie posiada już świadomości, ale cały układ biologiczny funkcjonuje całkowicie normalnie. Istnieją kobiety z martwym mózgiem, które po wielu miesiącach urodziły dzieci; dziesiątki osób z martwym mózgiem powróciły do całkowicie normalnego życia. Najbardziej znanym przykładem jest tu amerykański neurochirurg Eben Alexander, u którego w 2008 roku stwierdzono śmierć mózgu z powodu stanu zapalnego. Po wybudzeniu się ze stanu śmierci mózgu i całkowitym powrocie do zdrowia, po zbadaniu dokumentacji medycznej, potwierdził on postawioną mu kliniczną diagnozę śmierci mózgowej.
Napisał książkę „Dowód: Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył niebo”. Udziela on wywiadów na całym świecie na temat swojej trwającej siedem dni śmierci mózgowej i podróży do zaświatów, w których spotkał zmarłą siostrę, a następnie powrócił do życia. Wiele osób opisuje, jak podczas stwierdzonej śmierci mózgu wyraźnie doświadczyły tego, co działo się z nimi i wokół nich, co zostało powiedziane, i jak były dosłownie sparaliżowane i niezdolne do okazania jakichkolwiek oznak życia. U niektórych z tych osób doświadczenia te miały miejsce tuż przed momentem planowanego pobrania narządów. Nie ma żadnych raportów o osobach, u których faktycznie dokonano pobrania narządów.
Osoba z martwym mózgiem, która zgłosiła się jako dawca narządów, jest zatem prawnie uznawana za zmarłą, lecz w rzeczywistości umiera później, na stole operacyjnym, w wyniku pobrania organów. Znane są takie przypadki. Brazylijski neurochirurg Cicero Coimbra (w swoich publikacjach z 2009-2013) ustalił, że w przypadku śmierci mózgu pień mózgu nie funkcjonuje już w dawny sposób, ale nadal żyje. Z powodu niewydolności podwzgórza nie może ono już kontrolować szeregu gruczołów wydzielania wewnętrznego. Na tym etapie pacjenta można uratować przed śmiercią, podając syntetyczne hormony. Coimbra niejednokrotnie udowodnił to na swoich pacjentach.
Śmierć mózgu nie jest diagnozą, lecz wyrokiem. Po stwierdzeniu śmierci mózgowej pacjent nie jest już leczony. Staje się dawcą organów. Na początku pobierania danego narządu wzrasta ciśnienie krwi i serca, podobnie jak u normalnego pacjenta, który nie został dostatecznie znieczulony. Na początku usuwania narządu może się zdarzyć, że uznany za zmarłego pacjent wstanie i zacznie odpychać od siebie personel medyczny – jest to tak zwany odruch Łazarza. Aby mu zapobiec, przed pobraniem narządu podaje się znieczulenie.
Medycyna materialna ma na celu utrzymanie pacjenta przy życiu, lecz ma niewielkie pojęcie o tym, czym jest „śmierć”. Pomimo braku wiedzy w tym temacie i braku wystarczających dowodów, życie i świadomość orzeka się na podstawie pracy mózgu, aby umożliwić pobieranie narządów. Nie należy narzucać nikomu decyzji o przyjęciu lub oddaniu narządów. Każdy powinien mieć swobodę dokonywania tych wyborów w zgodzie ze swoim sumieniem.
Opieka paliatywna
Powróćmy jeszcze do kwestii godnego umierania. Lekarze często zauważają, że przygotowania do ostatniej podróży zdają się być w naszym świecie mizerne w porównaniu z przygotowaniami do np. wyjazdu na wakacje. Rozwiązaniem może tu być opieka paliatywna, która może zapewnić człowiekowi przewodnictwo w tym końcowym okresie. Jej celem nie jest już wyleczenie pacjenta (bo to jest niemożliwe), lecz zapewnienie jemu i jego otoczeniu najwyższej możliwej jakości życia podczas tych ostatnich dni.
Opieka paliatywna ma na celu utrzymywanie pod kontrolą bólu i innych dolegliwości. Zwraca także uwagę na to, jak nieuleczalna choroba wpływa na rodzinę i najbliższe otoczenie pod kątem psychologicznym i społecznym. Stwarza również przestrzeń na aspekty duchowe związane z pytaniami o sens życia i śmierci. Termin opieka paliatywna pochodzi od łacińskiego słowa pallium, które oznacza płaszcz. Podobnie jak w IV wieku św. Marcin oddał część swojego płaszcza zmarzniętemu żebrakowi, tak opieka paliatywna ma na celu zapewnienie ludziom ciepła i uwagi tuż przed śmiercią, co może im pomóc w spokojnym przejściu do innej sfery życia.
Umieranie jest uświęconym procesem. Jest to indywidualne doświadczenie, ale człowiek rzadko jest w tym procesie sam. Zwykle potrzebna jest opieka innych i wskazówki. Pytanie, czy pomoc ta jest zgodna ze stanem świadomości umierającego. W końcowej fazie życia może się zdarzyć, że wszelkie maski, powiązania ze starym życiem i potrzeba utwierdzania się w swoim „ja” tracą swoją zniewalającą moc i zostają odrzucone. Często jest to okres, w którym osoba uduchowiona podejmuje ważne kroki. Stan świadomości to stan życia, ale także stan śmierci…
Jeśli dana osoba była w stanie w czasie swojej aktywnej egzystencji nadać życiu naprawdę inny akcent, to jest to czas, w którym dojdzie do prawdziwego poddania się; nie śmierci, lecz Nowej Duszy, która daje życie. Wiara, zaufanie i spokój Nowej Duszy są zatem niezastąpioną pomocą w wytrzymywaniu i znoszeniu bólu związanego z umieraniem.
Gęsty, najbardziej materialny aspekt organizmu jest często uwalniany jako pierwszy. Chory jest przykuty do łóżka i nic już nie je. Element ziemi zostaje uwolniony i opuszcza ciało. Proces umierania trwa wówczas maksymalnie kilka tygodni. Na kolejnym etapie osoba ta odmawia picia. Wodę można postrzegać jako symbol ciała eterycznego: rozpoczęły się ostatnie dni. Brak uczucia głodu i pragnienia oznacza, że istota ludzka, lecz także jej ciało materialne, nie jest już zainteresowane egzystencją fizyczno-eteryczną. Człowiek, dusza, jest zajęty uwalnianiem tego wszystkiego.
W ostatnich godzinach zwykle to oddech najsilniej reaguje na proces uwalniania. Oddech staje się nieregularny, aż do chwili, gdy człowiek wyda z siebie ostatnie tchnienie. Wtedy nośnik astralny, ciało eteryczne i dusza naprawdę uwalniają się z ciała fizycznego. Elementy powietrza i ciepła opuszczają ciało. Wtedy, jeśli serce już nie bije, człowiek wyzwala się z ciała fizycznego.
Jeśli ból jest zbyt intensywny podczas procesów związanych z umieraniem, istnieją środki łagodzące ból. Mogą one spowodować osłabienie świadomości lub niemożność jej dalszego utrzymania. Proces przejścia można wtedy kontynuować w sztucznie wywołanym śnie. Umieranie jest istotną częścią życia i jest pewne, że to, co doświadczenia oraz przeżycia człowieka i zgromadzona przez niego siła duszy, są chronione w tej końcowej fazie.
Proces umierania a karman
Cały proces porzucania życia i zwracania się ku temu, co po nim następuje, jest jednym z najintensywniejszych i najgłębszych doświadczeń, jakie człowiek może przeżyć w swoim życiu. Świadome przejście przez ten etap życia może być zatem bardzo cenne, zwłaszcza dla osób, które wiedzą, że fizyczna egzystencja jest częścią znacznie większego i bardziej złożonego procesu.
W tym kontekście możemy poddać w wątpliwość możliwości związane z innymi sposobami zakończenia życia. Każdy ma oczywiście swobodę dokonywania własnych wyborów, ale ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że gdy człowiek popełnia samobójstwo ze strachu przed cierpieniem fizycznym lub psychicznym lub aby nie być ciężarem dla tych, którzy go otaczają, pozbawia swój mikrokosmos ważnego doświadczenia. Osobę, która przeżyła wartościowe życie i stoi u progu śmierci, może zainspirować następujący wiersz Rumiego:
Umarłem jako minerał i stałem się rośliną
Umarłem jako roślina i stałem się zwierzęciem
Jako zwierzę również umarłem i stałem się Człowiekiem.
Czegóż mam się lękać?
Czyż kiedykolwiek stałem się mniejszym, umierając?
A jednak pewnego dnia umrę jako osoba,
aby wznieść się wraz z aniołami,
lecz nawet wtedy będę musiał iść dalej.
Wszystko oprócz Boga ginie.
Gdy złożę w ofierze moją anielską duszę,
Stanę się tym, czego nie mieścił w sobie nigdy żaden duch.