Wyzwania Narodzin, Życia i Śmierci – Esej 2 – Radość narodzin

Skarbnica tekstów duchowych

Zdobywaj wiedzę o ukrytej w Tobie boskości za pośrednictwem naszych bezpłatnych programów internetowych.

WYZWANIA NARODZIN, ŻYCIA I ŚMIERCI

REFLEKSJA 2 – Radość narodzin


Radość narodzin – podcast

Czyż nie odczuliście już kiedyś w sobie parcia do innego macierzyństwa, do innego ojcostwa niż ziemskie? Macierzyństwo w tej naturze jest wynikiem grzechu, upadku w ten stan ładu-z-konieczności. Jeżeli naprawdę chcecie iść ścieżką transfiguracji, wówczas problem ten nieodwołalnie wysuwa się w was na pierwszy plan. W istocie-duszy człowieka wyzwolonego według miar ziemskich powstaje mianowicie nowe macierzyństwo. Każda uczennica prawdziwej Szkoły Duchowej musi dążyć do tego nowego, do tego niebiańskiego macierzyństwa. Konieczne jest wiedzieć, co owo niebiańskie macierzyństwo znaczy. Dopiero wtedy, gdy będziecie się w tym orientować wewnętrznie, będziecie mogli także według tego żyć, nie forsując się. Pierwsza kobieta wymieniana w Biblii to Ewa. Jest ona dla nas prototypem pierwotnego człowieka-duszy w żeńskim objawieniu. Kim jest Ewa? Imię „Ewa” znaczy: „matka żywych dusz”. Jest ona nosicielką ludzkiej fali życiowej we wszechobjawieniu. Tak jak Adam może być kabalistycznie wyrażony cyfrą dziewięć, cyfrą ludzkości, tak samo Ewa może być kabalistycznie wyrażona cyfrą siedem, cyfrą Ducha Świętego.

Catharose de Petri, „Żywe Słowo”, rozdział 46.

Kiedy właściwie zaczyna się życie człowieka? Wielu powie: „przy narodzinach”. Inni stwierdzą: „kiedy ciężarna kobieta po raz pierwszy poczuje ruchy dziecka w brzuchu”. Jeszcze inni powiedzą: „w momencie poczęcia, gdy plemnik i komórka jajowa łączą się, tworząc nową komórkę, z której następnie rozwinie się zupełnie nowy organizm ludzki”. Wszystkie te odpowiedzi są w pewnym sensie poprawne, lecz stanowią tylko część prawdy, ponieważ ograniczają się jedynie do aspektu cielesnego, do wspaniale zorganizowanego organizmu biologicznego, o którym autor Psalmu pisze:

Ty bowiem utworzyłeś moje nerki,
Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę,
nie tajna Ci moja istota,
kiedy w ukryciu powstawałem,
utkany w głębi ziemi.
Oczy Twoje widziały me czyny
i wszystkie są spisane w Twej księdze;
dni określone zostały,
chociaż żaden z nich jeszcze nie nastał.

Jak nieocenione są dla mnie myśli Twe, Boże,
jak jest ogromna ich ilość!

(Psalm 139: 13- 17)

Zgodnie z Nauką Powszechną, istota ludzka jest w swej esencji myślą Boga, bytem czysto duchowym, wiecznym, wolnym od czasu i przestrzeni, a jego zadaniem jest współdziałanie przy realizacji Planu Boga poprzez asymilację wyższych energii, przekształcanie ich i wypromieniowywanie. Ta duchowa istota jest również określana jako mikrokosmos i może być traktowana jako mały wszechświat sam w sobie, odbicie makrokosmosu.

Jak to więc się dzieje, że my, ludzie, mamy śmiertelne ciała fizyczne? Jest to efekt wydarzenia zwanego Upadkiem, opisanego w formie mitu w 3 rozdziale Księgi Rodzaju, który mówi, że człowiek wbrew ostrzeżeniom zjadł owoc z drzewa poznania dobra i zła i tym samym został wygnany z raju. Ta mityczna opowieść nie odnosi się do postaci historycznych, które żyły dawno temu, lecz do mikrokosmosu, w którym żyjemy obecnie.

Rozwiązanie awaryjne

Plan Boga nie zakładał, że ludzki mikrokosmos otrzyma śmiertelne ciało fizyczne, takie jak posiadają ssaki. Jest to rozwiązanie awaryjne, aby dać człowiekowi możliwość naprawienia na przestrzeni wielu żywotów szkód, jakie powstały w mikrokosmosie wskutek Upadku. Powstanie biologicznego ciała zostało opisane w Biblii następująco: „Bóg Jahwe sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich.” (Rdz 3: 21).

Pierwotny mikrokosmos żył w Raju, w polu rozwoju będącym częścią tego, co Jezus nazywa Królestwem Niebieskim; w polu charakteryzującym się jednością, wolnością, miłością i wieczną kreacją. Składał się z Ducha, duszy i ciała. Bardzo ważne jest, aby zdać sobie sprawę z tego, że nie było to ciało fizyczne takie, jakie znamy teraz, lecz nieśmiertelne ciało duchowe, które trudno nam jest sobie wyobrazić.

To, co jest nazywane Upadkiem, może być postrzegane jako przeniesienie uwagi z dużego obrazu (z realizacji Planu Boga) na samego siebie. Jeśli przebywający w Raju mikrokosmos otrzymuje boskie promienie, ale ich nie przetwarza i nie wypromieniowuje, ponieważ zatrzymuje je dla siebie, wówczas w całym jego systemie wytwarza się ogromne ciepło. Wskutek tego jego ciało duchowe zostaje rozbite i wyparowuje.

Taki rozbity mikrokosmos, posiadający tylko duszę i Ducha, nie może pozostać w Raju, ponieważ nie jest już w stanie znieść wysokiego poziomu wibracji. Musi zstąpić do obszaru o znacznie niższych wibracjach, w którym wszystko nieustannie porusza się pomiędzy dwoma biegunami i podlega cyklowi narodzin, rozkwitu i śmierci.

W tej sytuacji mikrokosmos musi wciąż na nowo przyjmować nowe śmiertelne ciało i związaną z nim osobowość, o której powiedziano: „Cierń i oset będzie ci ziemia rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!” (Rdz 3,18-19).

W ten sposób mikrokosmos został przykuty do koła narodzin i śmierci, które w buddyzmie i hinduizmie nosi nazwę samsary. Jest to pojęcie kojarzone z iluzją, złudzeniami i cierpieniem. Życie na Ziemi stawia przed nami wiele wyzwań, lecz nie dzieje się to bez powodu. Wyzwania te pozwalają nam na zdobycie pełni doświadczeń i wyzwalają tęsknotę za utraconym Rajem. Tęsknota ta jest duchowym pragnieniem, by zostać całkowicie uzdrowionym, wypływającym z rdzenia mikrokosmosu, z Iskry Ducha.

Na podstawie tej nostalgii, tej tęsknoty duszy za Domem, może człowiek wstąpić na ścieżkę, na której tkane jest nieśmiertelne ciało duchowe, tzw. ciało chwały lub ciało zmartwychwstania. Tylko wtedy mikrokosmos staje się wolny od błędnego cyklu narodzin, życia i śmierci. Upadły mikrokosmos, który po wielu ziemskich żywotach powraca do swojego Boskiego Domu, jest większy i potężniejszy niż mikrokosmos, który nie doświadczył Upadku. W „Ewangelii Świętych Dwunastu” czytamy:

„Błogosławieni, którzy poczynili wiele doświadczeń, przez cierpienia bowiem staną się doskonałymi. Będą oni jak aniołowie w niebie i nie będą nigdy umierać, ani na nowo się rodzić; śmierć i narodziny nie będą więcej mieć mocy nad nimi. Ci, którzy cierpieli i zwyciężyli, będą filarami w świątyni Boga mego, i nigdy jej nie opuszczą. Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie narodzicie znowu przez wodę i ogień, nie ujrzycie Królestwa Niebieskiego.” (Ewangelia Świętych Dwunastu 37: 2- 3)

Osobowość i mikrokosmos

W starożytności idea reinkarnacji była dość powszechna nie tylko na Dalekim Wschodzie, ale także w krajach basenu Morza Śródziemnego i Europy Zachodniej. W pierwszych wspólnotach chrześcijańskich wiara w reinkarnację z pewnością nie była niczym niezwykłym. Wśród osób przekonanych o słuszności koncepcji reinkarnacji znajdowali się nawet chrześcijańscy Ojcowie Kościoła, m.in. Hieronim, Orygenes i Klemens Aleksandryjski. Dopiero na drugim soborze w Konstantynopolu w 533 r. doktryna reinkarnacji, a tym samym karmy, została usunięta z teologii chrześcijańskiej, ponieważ uznano ją za heretycką.

Przez wiele stuleci koncepcja reinkarnacji zeszła na Zachodzie do podziemia, ponieważ publiczne wyznawanie jej było niebezpieczne. Pisemne wypowiedzi na ten temat były zatem często umieszczane w zawoalowanej formie, aby zapobiec sprzeciwowi i prześladowaniom. W dziele „Wyznanie Braterstwa Różokrzyża” z 1615 r. czytamy:

„Czyż nie byłoby wspaniale, gdyby można było zawsze tak żyć, jak gdyby się żyło od początku świata i żyć dalej aż do końca świata?”

Niemiecki filozof Gotthold Efraim Lessing (1729-1781) na końcu swojej książki „Edukacja rasy ludzkiej” z 1780 roku stawia szereg pytań, które wyraźnie odnoszą się do koncepcji reinkarnacji, znanej również jako metempsychoza lub relokacja duszy:
• Dlaczego każdy nie miałby żyć więcej niż raz na tym świecie?
• Czy to założenie wydaje się śmieszne dlatego, że jego korzenie sięgają najgłębszej starożytności?
• Dlaczego nie miałbym wracać tu tak często, jak tylko jestem w stanie, aby zdobywać nową wiedzę i umiejętności?
• Czy podczas jednego życia zdobywam ich tak wiele, że nie warto już wracać?
• Czyż nie mam do dyspozycji całej wieczności?

Pod koniec XIX wieku koncepcja reinkarnacji w świecie zachodnim otrzymała silny impuls od Heleny Bławatskiej, założycielki Towarzystwa Teozoficznego. W swojej pracy „Izyda odsłonięta” (1877) pisze ona, że doktryna reinkarnacji jest błędna, jednakże w swojej późniejszej książce „Doktryna Tajemna” (1888) uznaje ją za prawdziwą. Czy na przestrzeni tych jedenastu lat Bławatska zmieniła zmieniła swoje przekonania? Niezupełnie. Dzieło „Izyda Odsłonięta” napisane jest z perspektywy ziemskiej osobowości, natomiast „Doktryna Tajemna” z perspektywy mikrokosmosu.

Nie istnieje reinkarnacja dla osobowości. Po śmierci ciała fizycznego, osobowość stopniowo rozpuszcza się i już nigdy nie powraca na Ziemię. Jednakże uszkodzony mikrokosmos jest istotą wieczną i będzie łączyć się ze śmiertelnym ciałem tak długo, aż nie zostanie uzdrowiony. Dopiero wtedy będzie mógł kontynuować swój rozwój w wymiarach poza czasem i przestrzenią.

W niektórych koncepcjach dotyczących reinkarnacji ciało porównywane jest do samochodu. Śmierć to moment, w którym samochód się psuje i nie można go już naprawić, przez co poruszanie się nim staje się niemożliwe. Człowiek kupuje więc nowy samochód, symbol inkarnacji w nowym ciele, aby móc kontynuować swoją podróż. Psalmista wyraża tę dwoistość w następujący sposób: „Rzekłem: Wyście bogami I wy wszyscy jesteście synami Najwyższego. Lecz jak ludzie pomrzecie I upadniecie jak każdy książę”. (Psalm 82:6-7)

Opór wobec koncepcji reinkarnacji

Koncepcja reinkarnacji i związane z nią prawo karmy dostarczają wglądów i odpowiedzi na wszelkiego rodzaju pytania życiowe. Mimo to nauka i religie Zachodu wykazują zwykle duży opór wobec koncepcji reinkarnacji. Dlaczego? Carol Bowman, amerykańska terapeutka regresyjna i badaczka reinkarnacji, pisze w swojej książce „Children’s Past Lives” (Poprzednie Wcielenia Dzieci):

„Dlaczego Kościół wkłada tyle wysiłku w dyskredytowanie reinkarnacji? Najbardziej oczywistym wyjaśnieniem tego zjawiska jest psychologia wiążąca się z koncepcją reinkarnacji. Ktoś, kto wierzy w reinkarnację, musi wziąć odpowiedzialność za swój własny rozwój duchowy. Nie potrzebuje już księży, spowiedzi i rytuałów, mających uchronić go przed potępieniem (przed wszystkimi tymi ideami, które nawiasem mówiąc nie są częścią nauczania Jezusa). Jedynym zmartwieniem takiego człowieka są jego własne działania i ich konsekwencje dla niego samego i dla innych. Wiara w reinkarnację eliminuje strach przed piekłem i wiecznym potępieniem, którym Kościół posługuje się, aby trzymać swoją trzodę w ryzach. Innymi słowy, reinkarnacja bezpośrednio podważa siłę i autorytet dogmatycznego Kościoła”.

Naukowcy, którzy chcieliby poważnie potraktować koncepcję reinkarnacji, musieliby przyznać, że paradygmaty, których ich nauczono i na podstawie których pracują na co dzień, są nieprawidłowe. To mogłoby być bolesne i odebrane jako atak na ich autorytet. Dlatego często bezpieczniejsze (choć bardzo nienaukowe) jest utrzymywanie, że reinkarnacja jest czystą spekulacją lub że świadomość jest wynikiem pewnych procesów fizykochemicznych zachodzących w mózgu. W swojej książce „Życie jako repetycja – dowody na reinkarnację” holenderski dziennikarz Michiel Hegener zawarł wszystkie zebrane dotychczas informacje płynące z ogólnoświatowych badań nad reinkarnacją. Pod koniec swojej książki stwierdza:

„Najważniejsze pytanie brzmi oczywiście: czy reinkarnacja naprawdę istnieje? Biorąc pod uwagę fakt, że wspomnienia te, spontaniczne lub wywołane pod wpływem hipnozy, dotyczą zawsze życia, które dobiegło końca przed narodzinami osoby, która je teraz pamięta, wniosek, że reinkarnacja istnieje, wydaje się możliwy do utrzymania. Ponadto, jeśli nie ma dwóch osób, pamiętających jedno i to samo życie, wówczas wniosek, że reinkarnacja istnieje, można praktycznie uznać za pewnik. Jednakże zauważam również, że nie ma ostatecznego dowodu, który raz na zawsze przesądziłby o istnieniu reinkarnacji. Jest to „prawie pewne” i to jest szczyt mojego wnioskowania. Carol Bowman wzdycha retorycznie: „Ilu dowodów potrzebujemy, żeby uznano jej istnienie?!”. Najważniejszym pytaniem nie jest już to, czy reinkarnacja istnieje, ale dlaczego zachodnia nauka, islam i ortodoksyjne chrześcijaństwo znajdują się w zbiorowym stanie zaprzeczenia”.

Osoba wierząca w reinkarnację i karmę jest mniej skłonna do popełniania przestępstw lub celowego krzywdzenia innych, ponieważ wie, że jej występki zawsze obrócą się przeciwko niej. Jednak nie jest tu najważniejsze to, w co wierzymy, ponieważ najważniejszy jest nasz stan bycia. Dalajlama potwierdza to swoim oświadczeniem:

„Nie ma większego znaczenia, czy wierzysz w Boga, czy nie, czy wierzysz w Buddę, czy nie, czy wierzysz w reinkarnację, czy nie. Musisz wieść dobre życie”.

Wiara, nadzieja i miłość

Ten, kto naprawdę w coś wierzy, nie polega na żadnym systemie nauk, lecz jest poruszony wewnętrznie. List do Hebrajczyków opisuje wiarę jako „porękę tych dóbr, których się spodziewamy, dowód tych rzeczywistości, których nie widzimy” (Hbr 11:1). Wiara jest potężną siłą, o której napisano, że może przenosić góry (Mt 17,10). Ale siła miłości jest jeszcze większa. Dlatego Paweł pisze: „Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość – te trzy; a z nich największa jest miłość”.
(1 Kor 13:13)

Wiele osób śledzących wiadomości dochodzi do wniosku, że na naszej planecie nie ma zbyt wiele tej miłości. Niektórzy konstatują, że dobrze jest nie płodzić dzieci, żeby nie musiały żyć w tym strasznym świecie. Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania, jednak dobrze jest mieć świadomość, że taki punkt widzenia nie jest zgodny z Nauką Powszechną. Doniesienia prasowe, które nieustannie zalewają świat, tworzą mocno zniekształcony obraz rzeczywistości. Niezwykle ważne jest, aby mikrokosmosy w sferze odbić miały szansę doświadczyć jeszcze jednego ziemskiego życia, ponieważ tylko w ten sposób będą mogły kontynuować swoją drogę powrotną do boskiego miejsca, z którego pochodzą. Ważne jest także, aby ludzkie życie na Ziemi nadal trwało.

Póki co, nie musimy się martwić spadkiem światowej populacji. Oczekuje się, że liczba mieszkańców Ziemi wzrośnie z około 7 miliardów w 2017 r. do około 9,7 miliarda w 2050 r. Możemy zatem cieszyć się na te nowe istoty ludzkie! Oczywiście nie zmienia to faktu, że rozsądne jest ograniczanie liczby urodzeń poprzez stosowanie antykoncepcji. Każde dziecko ma prawo do uwagi i miłości, których potrzebuje, aby rozwinąć się w mniej lub bardziej harmonijną osobowość. We współczesnym społeczeństwie łatwiej jest to osiągnąć w rodzinach mniejszych niż wielodzietnych. Co więcej, ważne jest również, aby rodzice nie spędzali większości swojego życia jedynie na wychowywaniu dzieci, ale żeby mieli także czas na własny (wewnętrzny) rozwój.

W krajach zamożnych rodzi się coraz mniej niepełnosprawnych dzieci, ponieważ w przypadku rozpoznania u dziecka zespołu Downa, ciąża bywa często przerywana. Jest to zrozumiałe, ponieważ posiadanie niepełnosprawnego dziecka może być trudne. Warto jednak pamiętać, że nic nie dzieje się bez przyczyny i że istota ludzka może inkarnować się w ułomnym ciele, gdyż musi odrobić jakąś karmiczną lekcję. Możliwe jest również, że niepełnosprawne dziecko daje rodzicom szansę na rozwinięcie pewnych cech. Jeśli spróbują uniknąć swojej karmy, będą musieli skonfrontować się z nią w inny sposób. Rodzice mogą na ogół wiele nauczyć się od swoich dzieci i – rzecz jasna – na odwrót!

Pole ochronne

Jeśli kobietę i mężczyznę łączy bliska relacja miłosna i oboje kroczą ścieżką duchową, tworzą wspólnie pole ochronne o stosunkowo wysokim poziomie wibracji, atrakcyjne dla tych mikrokosmosów, które zdobyły pełnię doświadczeń i szukają możliwości kolejnej inkarnacji. Mogą wtedy kontynuować swój rozwój w optymalnym środowisku.

Kiedy jednak w związku pomiędzy mężczyzną i kobietą prawie nie ma miłości, a nacisk kładziony jest głównie na zaspokojenie swoich własnych potrzeb, przyciągnięty zostanie inny typ istoty ludzkiej o mniej atrakcyjnych cechach duszy. Podobny mechanizm zachodzi także przy zapłodnieniu in vitro, gdzie do zapłodnienia dochodzi poza ciałem kobiety, a zarodek dopiero później zostaje umieszczony w macicy.

Kiedy istota ludzka chce, aby jej matką została konkretna kobieta, zaczyna gromadzić wokół niej substancję astralną. Jasnowidzowie są w stanie dostrzec to w aurze danej kobiety, nie tylko po akcie poczęcia dziecka, ale także przed nim. Rozwój ludzkiego embrionu to fascynujący proces, w
którym symbolicznie rozpoznajemy rozwój zewnętrzny i wewnętrzny, który może nastąpić już po urodzeniu (patrz ilustracja poniżej).

Wiele można wywnioskować ze sposobu, w jaki zarodek zmienia swój kształt. Omawiamy tutaj embriologię z punktu widzenia fenomenologii. Jest to ruch filozoficzny, który wykorzystuje bezpośrednie i intuicyjne doświadczanie zjawisk i na tej podstawie próbuje dotrzeć do podstawowych i istotnych cech tego, czego się doświadcza. Ważną zasadą jest to, że możliwe jest odkrycie zjawisk niewidzialnych poprzez zjawiska widzialne. Takie fenomenologiczne podejście zastosował Johann Wolfgang von Goethe w swoich naukowych badaniach nad roślinami i kolorami.

Embriologia

W zygocie lub zapłodnionym jaju istnieje już pewne połączenie z ludzkim mikrokosmosem. W ciągu pierwszych trzech dni po zapłodnieniu w zygocie, gdy przemieszcza się ona przez jajowód w kierunku macicy, zachodzi kilka podziałów komórkowych. Nazywa się to fazą mineralną, ponieważ zarodek rośnie, ale pozostaje tej samej wielkości. Czwartego dnia pojawia się kula komórek zwana „morulą”. Z niej wyrasta struktura komórkowa, posiadająca otwartą przestrzeń zwaną „blastulą”, która osadza się w ścianie macicy około siódmego dnia. Faza ta nazywana jest fazą roślinną, ponieważ przypomina rozwijającą się roślinę, która silniej łączy się z pożywką.

Komórki zarodka zaczynają się różnicować około dwa tygodnie po zapłodnieniu. Następnie rozpoczyna się faza zwierzęca, w której każda komórka ma określone przeznaczenie. Komórki, które później utworzą szkielet, kierują się na zewnątrz zarodka, a komórki, które będą tworzyć jelita, przemieszczają się do środka. Powstaje zarodek, który początkowo nie różni się zbytnio od zarodka zwierzęcego, lecz który po około dziesięciu tygodniach od poczęcia wyraźnie przekształca się w ludzki płód. Wtedy w zasadzie istnieje już wszystko, co potrzebne do stworzenia ludzkiego ciała, chociaż naturalnie wiele jeszcze musi się zmienić i dojrzeć. W miarę jak embrion, a później płód rośnie, połączenie pomiędzy rozwijającym się ciałem fizycznym a ludzkim mikrokosmosem staje się coraz silniejsze.

W szesnastym tygodniu ciąży dziecko staje się w pewnym stopniu wrażliwe na światło. Około czwartego miesiąca rozwija podstawowe odruchy i mimikę twarzy. Po pięciu lub sześciu miesiącach jest już tak samo wrażliwe na dotyk jak noworodek. Od dwudziestego czwartego tygodnia nieprzerwanie słyszy dźwięki – nasłuchuje odgłosów dochodzących z ciała matki oraz dobiegających z zewnątrz głosów, muzyki i innych dźwięków. Pomiędzy dwudziestym ósmym a trzydziestym czwartym tygodniem nerwy czaszkowe są tak zaawansowane, jak u noworodka, a kora mózgowa jest wystarczająco uformowana, aby mogla zacząć funkcjonować świadomość. Kilka tygodni później można rozpoznać fale mózgowe, w tym te występujące w fazie R.E.M. Od szóstego miesiąca płód wyposażony jest w większość możliwości fizjologicznych noworodka.

Zarodek ludzki rozwija się inaczej niż zarodek ssaków. Ponieważ rośnie od środka na zewnątrz, zaczyna się poruszać. Na początku zwrócony jest do wewnątrz, jednak w pewnym momencie rozwoju, zaczyna podnosić głowę. Ten ruch rozwojowy wiąże się z tym, że miednica obraca się na zewnątrz, i zarodek wzrasta dalej w pozycji pionowej. Podobny ruch obserwujemy u małego dziecka, które wstaje i zaczyna chodzić w pozycji wyprostowanej. Żaden ssak nie stoi naturalnie na dwóch nogach i nie ma wyprostowanego kręgosłupa. Ludzki embrion ćwiczy się w prostowaniu kończyn i kręgosłupa już w łonie matki.

Nie jesteśmy zwierzętami czworonożnymi, ponieważ chodzimy w pozycji wyprostowanej. Możemy więc zobaczyć, że jesteśmy duszami, których przeznaczeniem jest utworzenie żywego połączenia między ziemią a niebem. Od innych ssaków różnimy się sposobem myślenia. Procesy myślowe są możliwe dzięki naszemu mózgowi. Aby mózg mógł dobrze funkcjonować, głowa człowieka chodzącego w pozycji wyprostowanej wspiera się na szyi i tułowiu.

Narodziny

Po powyższym wyjaśnieniu stanie się jasne, że dziecko nie przychodzi na świat jako czysta karta. Narodziny dziecka są wydarzeniem, z którym związana jest niepewność i radykalna zmiana zarówno dla rodziców, jak i dziecka. Zaraz po urodzeniu dziecko zaczyna żyć i oddychać w innym świecie i w nowym żywiole. Następnie odrzuca pewne elementy, które wcześniej były niezbędne: łożysko i pępowinę. Łożysko jest kojarzone z matką, lecz w rzeczywistości pochodzi z zygoty, pierwszej komórki niosącej w sobie wszystkie cechy nowego człowieka. Łożysko zatem należy do płodu.

Fizyczne narodziny są często postrzegane jako metafora narodzin duchowych. I tak jak w przypadku narodzin fizycznych coś umiera, tak samo w przypadku tych duchowych umiera stary człowiek, ego, które było skupione głównie na samo-utwierdzaniu i pogoni za posiadaniem, władzą i zaszczytami. W baśniach ego reprezentowane jest przez takie postaci jak np. macocha, czarownica czy wilk, którzy umierają pod koniec opowieści. Na ścieżce duchowej człowiek musi porzucić swoją starą naturę, aby zrobić miejsce dla rozwijającej się Duszy Duchowej. Tak jak nowo narodzone dziecko zaczyna oddychać w świecie zmysłów, tak nowo narodzona dusza przyswaja siły ze świata Duszy. Rodzicom nowo narodzonego dziecka zaleca się zadbanie o jego optymalny rozwój w sposób, który został pięknie opisany w książce „Prorok” Kahlila Gibrana:

I kobieta, która trzymała dziecko, tuląc je do swego łona, powiedziała: „Mów nam o Dzieciach”.

A on odpowiedział:

„Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi. Są synami i córkami Życia, które pragnie istnieć.
Przychodzą przez was, ale nie od was i chociaż są z wami, nie są waszą własnością.
Możecie dać im miłość, lecz nie myśli. One mają swoje własne myśli.
Możecie gościć ich ciała, ale nie dusze. Ich dusze zamieszkują w domu przyszłości,
do którego nie macie wstępu nawet w swoich snach.
Możecie starać się być jak one, lecz nie próbujcie czynić ich podobnymi do was,
gdyż życie się nie cofa i nie zatrzymuje na dniu wczorajszym.
Jesteście jak łuk, z którego wasze dzieci, jak żywe strzały wyleciały naprzód.
Łucznik widzi ten znak na ścieżce wieczności i nagina was swą siłą tak,
by Jego strzały leciały szybko i daleko.
I bądźcie radzi ręce Łucznika, bo kocha On strzałę, która wzlatuje,
ale tak samo kocha łuk, który jest opoką”.