Refleksja 3 – Rozumienie cykli

Skarbnica tekstów duchowych

Zdobywaj wiedzę o ukrytej w Tobie boskości za pośrednictwem naszych bezpłatnych programów internetowych.

MISTERIA NARODZIN, ŻYCIA I ŚMIERCI

REFLEKSJA 3 – ROZUMIENIE CYKLI


ROZUMIENIE CYKLI – PODCAST

Naszym powołaniem jest wolność. Jednak, czy jej doświadczamy? A może, pomimo że niewolnictwo zostało oficjalnie zniesione dawno temu, czujemy się zniewoleni? W społeczeństwie istnieją różnego rodzaju siły, które chcą, abyśmy wierzyli że jesteśmy wolni, że mamy prawo do wspaniałego i dostatniego życia oraz do swobodnej manifestacji. Jednocześnie siły te koncentrują się na wysysaniu energii życiowej ze swych ofiar, aby pozostały nieświadomymi niewolnikami. Utrzymują nas w iluzji, żebyśmy nie zaczęli szukać sensu swojego życia i sensu życia w ogóle.

Żył raz w Jerozolimie mądry król, który pragnął wspaniałego życia. Robił różne rzeczy, o których sądził, że dadzą mu szczęście. Budował piękne domy, tworzył imponujące ogrody i parki.
Wiązało się to z dużym wysiłkiem, ale nie miało to znaczenia. Zbierał kosztowności, jadł najsmaczniejsze potrawy, organizował występy artystów, niczego sobie nie odmawiał. Lecz mimo że jego życie było naprawdę fantastyczne, był jeden problem – nie dawało mu satysfakcji. Piękno, którego doświadczał, przez chwilę sprawiało mu przyjemność, lecz była ona ulotna – jak wszystko na tym świecie – i nie dawała mu trwałego szczęścia. Król stał się boleśnie świadomy swojej śmiertelności i tego, że nie zabierze swoich dzieł do grobu, lecz będzie musiał pozostawić je swoim następcom. Gdy umrze, całe jego bogactwo trafi w ich ręce i nie wiadomo, czy będą oni potrafili mądrze nim zarządzać. To odbierało mu radość życia i sprawiło, że zaczął poważnie dociekać przyczyny, dla której wszystko istnieje.

Powyższa historia jest zwięzłym streszczeniem drugiego rozdziału biblijnej Księgi Koheleta, zwanej również Księgą Eklezjasty lub Księgą Kaznodziei Salomona. Ta ostatnia nazwa może budzić zdziwienie, ponieważ autor nie wygłasza żadnych kazań lecz poddaje wszystko w wątpliwość. Jego hebrajskie imię to Kohelet, co tłumaczy się dosłownie jako „poprzednik” lub „kolekcjoner”. Jest on tym, który jako pierwszy zdobył i zgromadził wszystko, co jest pożądane na Ziemi: bogactwo, wiedzę, sławę. Na podstawie swojego doświadczenia uczy nas, że życie tu można porównać do pogoni za wiatrem; nic nie wynika z całego trudu, który człowiek zadaje sobie pod Słońcem.

Jakiś czas później tego samego naucza swoich uczniów również Jezus, lecz natychmiast pozytywnie ich ukierunkowuje. W swoim słynnym Kazaniu na Górze mówi na przykład:

„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6: 19- 21)

Charakter uniwersalny

Nie trzeba być królem, żeby zrozumieć myśli i uczucia Koheleta. Jego doświadczenia mają charakter uniwersalny. Każdy człowiek instynktownie szuka sensu życia, a gdy dojrzewa, zaczyna nadawać rzeczom inne znaczenie. Eklezjasta opisuje siebie jako mądrego króla Jeruzalem, który całym sercem dążył do mądrości, lecz wszystko, czego doświadczył i co zgromadził, przyniosło mu jedynie rozczarowanie.

Możliwe, że ten mędrzec nie był żadnym królem. Wielu ludzi uważa wprawdzie, że Księgę Koheleta napisał król Salomon, lecz autor raczej tylko podaje się za niego, żeby jego pisma cieszyły się większym poważaniem. Osiągnął swój cel, bo chociaż jego księga powstała prawdopodobnie w III lub IV w. p. n. e., i chociaż jest sprzeczna z wieloma księgami judaizmu, to pomimo wątpliwości hebrajskich skrybów, została umieszczona w Biblii.

Ów Kaznodzieja mógł nie być królem żadnego narodu, lecz z pewnością był władcą swojego własnego wewnętrznego królestwa. Jeruzalem jest zarówno stolicą, jak i świętym miastem. Centrum, z którego rządzi się krajem, może symbolizować świadomość lub Duszę. Kaznodzieja jest świadomy swoich myśli i uczuć, a ponadto ma odwagę zadawać sobie trudne pytania i wyciągać bolesne wnioski. Zupełnie słusznie zauważa, że na tym świecie nie istnieje nic trwałego, ponieważ wszystko bezustannie się zmienia, a ostatecznym końcem wszystkiego i wszystkich jest śmierć. Nikt nie może temu zaprzeczyć. Wszystko, cokolwiek się pojawia, w końcu znika. Każdy z nas zna niekończący się cykl wzrastania, kwitnięcia i przemijania, lecz nie zawsze jest nam go łatwo zaakceptować.

Według Koheleta, błędem jest myślenie, że człowiek jest nagradzany za swoje dobre uczynki, a karany za złe. Czynienie dobrych rzeczy na Ziemi w celu zapewnienia sobie atrakcyjnego miejsca w niebie, lub przyjemnej kolejnej inkarnacji, nie ma sensu. Wzmocniłoby to jedynie nasze egocentryczne uwarunkowanie, które należy przezwyciężyć. Eklezjasta zaprzecza, jakoby człowiek wkraczał po śmierci w życie pozagrobowe. Dostrzega, jak wiele cierpienia jest wśród ludzi i początkowo dochodzi do niepokojącego wniosku, że lepiej jest być martwym, niż ponownie się narodzić. To odbieranie życiu wszelkiej wartości jest bardzo ponurą wizją. Być może Kohelet rozsnuwa ją w celach dydaktycznych, aby zachęcić czytelników do zbadania, co jest dla nich naprawdę dobre. Czy nic w życiu nie jest godne wysiłku? Eklezjasta najwyraźniej tak nie uważa, gdyż w dalszej części swojego wywodu, pisze:

„Nuże więc! W weselu chleb swój spożywaj i w radości pij swoje wino! Bo już ma upodobanie Bóg w twoich czynach. Każdego czasu niech szaty twe będą białe, olejku też niechaj na głowę twoją nie zabraknie! Używaj życia z niewiastą, którąś ukochał, po wszystkie dni marnego twego życia, których ci [Bóg] użyczył pod słońcem. Po wszystkie dni twej marności! Bo taki jest udział twój w życiu i w twoim trudzie, jaki zadajesz sobie pod słońcem. Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz.” (Koh 9: 7- 10)

Czy ta rada nie jest nazbyt powierzchowna i hedonistyczna? Bynajmniej! Te wskazówki mogą być przydatne dla każdego. Ukazują nam naszą własną odpowiedzialność i sugerują, żebyśmy nie postępowali ślepo według zasad narzuconych przez autorytety. Księga Koheleta zachęca swoich czytelników, aby korzystali z życia takiego, jakim jest; aby nim żyli! Uważni słuchacze, uczniowie Duszy, mogą rozpoznać głębsze, duchowe znaczenie ukryte w radach tej księgi. Przekazują one: Żyj ze szczęśliwym sercem, jedz swój chleb, pij wino, noś białe szaty, lej oliwę na głowę, kochaj swoją żonę i zadawaj sobie trud pod Słońcem. Słowa te można rozumieć również w sposób duchowy, odbierać je w sensie metaforycznym.

Panowanie nad Pełnią

W drugim wersecie Ewangelii Tomasza, Jezus mówi do swoich uczniów:

„Kto szuka, niech nie ustaje w poszukiwaniu, aż znajdzie. A jeśli znajdzie, zadrży. Jeśli zadrży, będzie zdumiony i będzie panował nad Pełnią”.

W tym stwierdzeniu Jezus początkowo zdaje się zgadzać z Koheletem, jednak w dalszej części tekstu te dwa stanowiska zaczynają się rozmijać. Księga Koheleta mówi o człowieku, który umiera, zostaje wrzucony do grobu i w nim kończy, natomiast Jezus naucza o Człowieku, który będzie panował nad Pełnią. Czy można pogodzić oba te podejścia?

Tak, z pewnością! Nasz problem jako społeczeństwa polega na tym, że generalnie nie potrafimy rozróżnić różnych wymiarów i poziomów świadomości człowieka. Problem ten nie dotyczy jedynie zwykłych ludzi, lecz również profesjonalistów, którzy intensywnie zajmują się człowiekiem (teologów, filozofów, psychologów, pedagogów, antropologów, lekarzy, etc.) więc teoretycznie powinni wiedzieć więcej.

Niemal wszyscy dali się zwieść materialistycznej i redukcjonistycznej koncepcji człowieka, wywodzącej się z nauk przyrodniczych. Jest to przestarzały paradygmat, który w pewnym określonym kontekście może być przydatny, lecz jest w swej istocie bardzo ograniczony.

Na początku swej wypowiedzi Kohelet zauważa, że wszystko, co widzimy na zewnątrz, jest niezwykle ulotne. W swej wypowiedzi odnosi się do czterech żywiołów. Gdy mówi o przychodzeniu i odchodzeniu pokoleń, odnosi się do żywiołu ziemi. Gdy wspomina o pojawianiu się i odchodzeniu Słońca, ma na myśli żywioł ognia. Gdy mówi o zmianach wiatru, nawiązuje do powietrza, a kiedy mówi o wpływaniu rzek do morza, odnosi się do żywiołu wody. Zauważa występującą w przyrodzie cykliczność, która jest według niego niewymownie wyczerpująca. Jako bystry obserwator stwierdza, że cykle te wymagają od nas ciągłej uwagi, lecz „nie nasyci się oko patrzeniem ani ucho napełni słuchaniem.”

Eklezjasta wyjaśnia nam, że doświadczenie wyższej formy istnienia jest niemożliwe, gdy pozwalamy, aby nasza świadomość ograniczała się wyłącznie do postrzeżeń zmysłowych. Z jednej strony możemy widzieć wschód Słońca czy wodospad jako coś niewyobrażalnie męczącego, a z drugiej – patrząc na te naturalne zjawiska z wyższej duchowej perspektywy – możemy w nich widzieć manifestację boskości; dowód na jej istnienie. Księga Koheleta adresowana jest do ludzi, którzy zdobyli już pełnię doświadczeń. Zachęca ich, aby porzucili swoje przywiązanie do świata. W Ewangelii Tomasza Jezus wyraża to słowami:

„Ten, kto znalazł świat i stał się bogatym, niech się świata wyrzeknie”. (Ewangelia Tomasza 110).

Jako ludzie podlegamy wielu cyklom. W naszych ciałach mamy układ oddechowy, układ krążenia i system przemiany materii. Na nasze funkcjonowanie ogromny wpływ wywierają również rytmy dnia i nocy oraz krążenie Księżyca wokół Ziemi. Według astrologii istnieje wyraźny związek pomiędzy ruchem ciał niebieskich (planet i gwiazd) na niebie a naszym życiem na Ziemi. Związek ten nie jest związkiem przyczynowym, lecz relacją opartą na równoczesności, na synchronicznym połączeniu, korelacji.

Intuicyjne poruszanie się w harmonii

Kluczem do rozwoju istoty wewnętrznej jest uświadomienie sobie, że podlega ona wpływom wielu cykli. Poznanie ich wszystkich (np. poprzez rysowanie i interpretację horoskopów) nie jest z pewnością konieczne. Mogłoby ono nawet wywrzeć efekt przeciwny do zamierzonego. Liczy się to, że człowiek uczy się wsłuchiwać w harmonię sfer w nowy sposób i intuicyjnie poruszać się z rytmami kosmosu. Dlatego Antoine de Saint Exupéry w swej książce „Mały Książę” wypowiada poprzez lisa słowa:

„Dobrze widzi się tylko sercem; to, co najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.

Eklezjasta doświadcza, że nie ma niczego nowego pod Słońcem. Z ograniczonego punktu widzenia zaledwie kilku pokoleń żyjących w prymitywnym społeczeństwie rolniczym pogląd ten jest rzeczywiście prawdziwy. Jednak patrząc z perspektywy wewnętrznej oraz zewnętrznej historii Ziemi i ludzkości, wyłania się nam zupełnie inny obraz, ponieważ Ziemia i ludzkość znajdują się pod bezustanną opieką zastępów niebieskich, które wywierają na nie wpływ. Kohelet zapewne doskonale zdawał sobie z tego sprawę, a w swoim poetyckim tekście odnosił się do tego, co nazywamy pełnią doświadczenia. Być może chciał w ten sposób zachęcić swych czytelników, by nie skupiali się wyłącznie na świecie zmysłów, lecz zwrócili uwagę na to, co jest naprawdę istotne i niezniszczalne.

Na szczęście, w naszym świecie czasu i przestrzeni, dokonuje się bez przerwy postęp we wszystkich dziedzinach życia. Postęp ten z pewnością nie następuje automatycznie. Byłoby to sprzeczne z drugą zasadą termodynamiki, która głosi, że każdy zamknięty system dąży do maksymalnej entropii, lub inaczej – nieporządku. Ziemia i ludzkość mogą się rozwijać, ponieważ otrzymują ciągłe wsparcie i energię z zewnątrz, głównie w formie świadomości, uwagi i siły Światła.

Znani autorzy książek o tematyce ezoterycznej, tacy jak: Max Heindel, Helena Bławatska, czy Rudolf Steiner opisują, jak poprzez siedem cykli, w siedmiu sferach i w siedmiu światowych erach dokonało się stworzenie kosmosu i człowieka (kosmogeneza i antropogeneza). Według Heindla rozwój w siedmiu światowych erach przynależy do tzw. siódmej sfery kosmicznej, a ich nazwy pochodzą od nazw siedmiu planet Układu Słonecznego. Są to po kolei:

  • era Saturna
  • era Słońca
  • era Księżyca
  • era Ziemi, w której żyjemy obecnie (podzielona równo na część Marsa i Merkurego)
  • era Jowisza
  • era Wenus
  • i era Wulkana.


Niebezpieczeństwo tego podejścia polega na tym, że ów rozwój został osadzony w czasie, podczas gdy tak naprawdę dotyczy on poziomów świadomości, których można doświadczyć w dowolnym czasie i miejscu. Trzech wspomnianych autorów znajdowało się pod wpływem dziewiętnastowiecznego paradygmatu darwinowskiego, który błędnie postrzegał postęp jako automatyczną ewolucję. Obecnie żyjemy w piątej epoce ery Ziemi, tzw. epoce aryjskiej. Okres ten poprzedzony był przez epokę polarną, hiperborejską, lemuryjską i atlantycką. Rudolf Steiner wyróżnił siedem głównych okresów kulturowych, występujących w naszej obecnej epoce aryjskiej, trwającej 2160 lat – czyli w czasie trwania jednej rundy precesji równonocy, związanej z wirowym ruchem osi Ziemi.

Innowacje kulturowe

Siedem wyróżnionych przez Steinera okresów ery postatlantyckiej to kolejno:

  • okres praindyjski
  • okres praperski
  • okres egipsko- babiloński
  • okres grecko-łaciński
  • okres germańsko–anglosaski
  • okres słowiański
  • i okres kultury chińskiej.


Nazwy te wskazują na obszary geograficzne, z których wypływała i będzie wypływać odnowa kulturowa. Grafika nr 3 przedstawia te siedem okresów kulturowych i odpowiadające im daty, zgodnie ze strukturą tworzenia i odtwarzania przedstawioną na grafice nr 1.

Możemy tu znaleźć odniesienie do wielkiej wizji, którą według żydowskiego proroka Daniela (Dan 2), król Nabuchodonozor otrzymał we śnie. Z wizji tej jasno wynika, że wszystko przemija w czasie i przestrzeni. Cztery poziomy korespondują również z królami ze złota, srebra, brązu i mieszanych metali, zamieszkujących podziemną świątynię w baśni Goethego „O Zielonym Smoku i Pięknej Lilii”.

Rysunek 3 ukazuje, że okres kultury germańsko-anglosaskiej, w którym żyjemy teraz, stanowi swego rodzaju lustrzane odbicie kultury egipsko-babilońskiej. W starożytnym Egipcie dużą wagę przywiązywano do rzeczy materialnych: powstawały wielkie rzeźby i budynki, a ludzie oddawali cześć martwym ciałom poprzez ich balsamowanie i mumifikację. W okresie kultury germańsko- anglosaskiej, od około XV wieku zaczęła rozwijać się nauka materialistyczna. Obecnie jako ludzkość stoimy przed zadaniem uduchowienia materialistycznego rozwoju na podstawie Chrystusowego impulsu, który rozpoczął się w nowożytnym Egipcie i uaktywnił w okresie grecko-łacińskim mniej więcej na początku naszej ery.

„A jakiż to cel może mieć nasze krótkie życie w tym gigantycznym i niewyobrażalnym procesie rozwoju?”- możemy pomyśleć. Na to pytanie nie da się udzielić jednej ogólnej odpowiedzi. Możemy być jednak pewni, że naszym zadaniem jest stać się ważnym trybikiem w wielkim Boskim Planie Rozwoju, w oparciu o unikatowe cechy, jakie każdy z nas posiada. Zadanie to wykracza daleko poza nasze ciała i osobowości, ponieważ te należą do czasu i przestrzeni i nie mogą panować nad Pełnią.

Według kosmologii Maxa Heindla, nasza najgłębsza istota pochodzi pochodzi z szóstej sfery kosmicznej. Jest jednak połączona z siódmą sferą kosmiczną, w której przeszła przez niezliczoną liczbę obrotów koła. Nasza najgłębsza istota, czyli mikrokosmos, w którego centrum znajduje się uśpiona Iskra Ducha, została wezwana do powrotu do szóstej sfery kosmicznej.

Istota, którą znasz i którą jesteś, podlega rozkładowi i śmierci. Gdy nasze ciało umiera i zostaje skremowane, przekształca się w parę wodną i dwutlenek węgla. Para wodna stanie się częścią obiegu wodnego, przyjmując najprawdopodobniej formę chmury, z której deszcz spadnie do rzeki i wraz z nią spłynie do morza. Dwutlenek węgla natomiast rozrzedzi się w powietrzu i będzie wchłonięty w obieg węgla. Zostanie prawdopodobnie zaabsorbowany przez drzewa, które w procesie fotosyntezy przekształcą go w materiał roślinny, który następnie stanie się częścią ich pnia.

Nasze prochy rozrzucone po ziemi mogą przyczynić się do wzrostu traw i dżdżownic, form życia, które są absolutnie niezbędne dla rozwoju wszelkiego życia, które znamy na Ziemi. Jesteśmy częścią kręgu życia, który został opisany w piosence z bajki „Król Lew” Disneya jako: „Wieczny Krąg Życia, co prowadzi nas”. Podczas naszej krótkiej egzystencji, poszukujemy swojego miejsca w tym kręgu tak długo, aż go znajdziemy. Po śmierci, cząsteczki naszego rozpadającego się ciała fizycznego wracają do większej całości, jak to zostało opisane w Księdze Rodzaju;

„Prochem jesteś i w proch się obrócisz” (Rdz 3: 19).

Podobnie rzecz się ma z naszą strukturą psychiczną, z substancją naszej Duszy. W trakcie swojego życia budujemy duszę osobowości z substancji eterycznych, astralnych i mentalnych, które następnie znajdują odzwierciedlenie w naszej krwi. Dlatego mówi się o tzw. duszy krwi. Ta dusza krwi jest częścią znanej nam natury, w której wszystko porusza się między dwoma biegunami i dlatego jest śmiertelne.

Dusza krwi

Gdy ciało człowieka umiera, dusza krwi rozpada się na części. W tym kontekście buddyzm mówi o skandach. Gdy zmarły był osobą świadomą, obdarzoną silną indywidualnością, jego dusza krwi może zostać przekazana w spadku jego krewnym żyjącym na Ziemi. Natomiast jeśli zmarły był uczniem Duszy, z jego duszy krwi może zostać wyzwolona pomocna siła. Możemy się zastanawiać: „czy coś ze mnie pozostanie po śmierci?”.

Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, co rozumiemy przez słowo „mnie”. Jeśli utożsamiamy się ze swoim ciałem fizycznym, to rzeczywiście wraz z jego śmiercią nadchodzi nasz kres. W naukach przyrodniczych i w świecie medycznym zakłada się błędnie, że świadomość ulega po śmierci całkowitemu rozproszeniu. Właśnie dlatego prowadzi się tak wiele badań w dziedzinach, które są tak bardzo wątpliwe z uniwersalnej perspektywy duchowej
.
Autentyczne tradycje duchowe nauczają, że po śmierci ciała, świadomość człowieka może być jeszcze przez długi czas aktywna, a także, że w człowieku istnieje jeszcze coś, co jest nieśmiertelne. W 4 wersecie swej księgi „Tao Te King” Lao Tse pisze: „Duch Doliny nigdy nie umiera”.

W księdze „Pymander” lub „Poimandres” legendarnego mędrca egipskiego, Hermesa Trismegistosa, czytamy:

„Z wszystkich stworzeń w naturze, jedynie człowiek jest podwójny, mianowicie: śmiertelny podług ciała i nieśmiertelny podług duszy”.

Księga Koheleta również stwierdza, że w człowieku obecny jest duch, który po śmierci ciała i usunięciu srebrnego sznura, łączącego świadomość z ciałem eterycznym, powraca do Boga.

„Odczuwać się nawet będzie lęk przed wyżyną i strach na drodze; i drzewo migdałowe zakwitnie,
i ociężałą stanie się szarańcza, i pękać będą kapary; bo zdążać będzie człowiek do swego wiecznego domu i kręcić się już będą po ulicy płaczki; zanim się przerwie srebrny sznur i stłucze się czara złota, i dzban się rozbije u źródła, i w studnię kołowrót złamany wpadnie; i wróci się proch do ziemi, tak jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał. Marność nad marnościami – powiada Kohelet – wszystko marność”. (Koh 12: 5- 7)

Jezus odnosi się do tej nieśmiertelnej części w człowieku, gdy mówi:

„Królestwo Boże jest w was” (Łk 17: 21).

Jednak to wewnętrzne królestwo popadło w ruinę. Izajasz mówi w tym kontekście o pałacu, który został opuszczony: „pałac jest opustoszały” (Iz 32: 14). Ten pałac to mikrokosmiczny system ludzki, który powinien być czystym odzwierciedleniem makrokosmosu, lecz już nim nie jest. Popadł w ruinę i musi zostać odbudowany dzięki sile emanującej z Iskry Ducha, tak aby człowiek mógł panować nad swoją mikrokosmiczną Pełnią. Zakończmy tę refleksję opowiadaniem z książki Ericha Kanioka:

„Pewien człowiek wyruszył w podróż, aby zasięgnąć rady mędrca. Gdy przybył do miasta mędrca i zapytał miejscowych, gdzie dokładnie mieszka, ci zabrali go do obskurnej
chaty na obrzeżach miasta. W izbie znajdowało się jedynie chybotliwe łóżko i stół pełen książek, które studiował stary człowiek.
– Gdzie jest mędrzec? – zapytał człowiek.
– Jestem tym, którego szukasz – odpowiedział starzec. – Dlaczego jesteś taki zaskoczony?
– Nic z tego nie rozumiem. Mówią, że jesteś sławnym mędrcem, który ma wielu uczniów. Twoje imię jest znane w całym kraju. Nie wydaje mi się właściwe, że mieszkasz w tak
obskurnej chacie. Powinieneś mieszkać w pałacu.
– A ty gdzie mieszkasz? – zapytał starzec?
– Mieszkam na osiedlu, w pięknym domu pełnym drogich sprzętów i mebli.
– A jak zarabiasz na życie?
Mężczyzna powiedział, że jest biznesmenem, udającym się dwa razy w roku do dużego miasta, w którym kupuje surowce, a następnie przywozi je do swojego miasta, aby sprzedać
je lokalnym kupcom. Mędrzec wysłuchał go z uwagą a potem spytał, gdzie się zatrzymuje, gdy przyjeżdża do tego dużego miasta.
– Wynajmuję pokój w małej gospodzie. – padła odpowiedź mężczyzny.
– A gdyby ktoś zobaczył cię w tym pokoju, czyż nie zapytałby: „Co robisz, zamożny biznesmenie, w tak nędznym pokoju?”- A wtedy ty najprawdopodobniej odpowiedziałbyś:
”Zatrzymałem się tu przejazdem, będę krótko, więc nie potrzebuję niczego lepszego. Odwiedź mnie w moim prawdziwym domu, a ujrzysz coś zupełnie innego”. Cóż, mój
przyjacielu. To samo dotyczy mnie – ciągnął mędrzec. Jestem tu przejazdem. Świat to tymczasowe miejsce pobytu. W moim prawdziwym domu ujrzałbyś coś zupełnie innego. Odwiedź
mnie w mym duchowym domu, a zobaczysz, że w rzeczywistości mieszkam w pałacu”.

https://spiritualtexts.academy/mysteries-of-birth-life-and-death/reflection-3/