PRAWDZIWE CENTRUM ŻYCIA

„Szukajcie najpierw Królestwa Bożego, a wszystko inne będzie wam przydane”. U kogoś, kto postępuje jak człowiek obdarzony duszą związaną z duchem, te powszechnie uznawane słowa z Ewangelii spełniają się w całej rozciągłości. Czło­wiek, który umieszcza Królestwo Boga na pierw­szym miejscu w swoim życiu, odkrywa, że cała reszta idzie za tym. Człowiek tej natury ma pewne zadanie w planie rozwoju mikrokosmosu. To, co na zewnątrz, musi się zwrócić ku wnętrzu. Chodzi o umieszczenie budowy nowej duszy w cen­trum, tj. o nowy sposób życia i postępowania, zogniskowany na duszy i ukierunkowany pionowo w stosunku do aktywności i postępowania egocent­rycznego.

W jaki sposób postępować na podstawie nowej duszy? Przez dogłębne zastanawianie się, oddanie same­go siebie i neutralizację wszelkiej nieczystości i ego­centryzmu. Albowiem poszukujący, jeśli wszystko idzie dobrze, wstępuje do wewnętrznego świata ciszy i spokoju, na prawym brzegu życia. Miejsce niedostępne dla egocentrycznego, dialektycznego pragnienia, miejsce pojednania, miejsce odnalezio­nego dziecięctwa bożego odnaleźć można jedynie w sercu, w róży serca. Kandydat na ścieżce uwol­nienia postępując w procesie oczyszczenia i uwol­nienia przenika coraz głębiej do podstawowego centrum prawdziwego życia, które przedstawia się jako próżnia pośród natury dialektycznej. Oddaje się całkowicie temu procesowi, zgodnie ze słowami manichejczyków: „Oczyść ranie, Boże mój, oczyść mnie wewnętrznie i zewnętrznie. Oczyść moje ciało, mą duszę i ducha, by promienne jądro w mym wnętrzu wzrosło i stało się płomienną pochodnią. Spraw, bym stał się płomieniem zmieniającym wszystko we mnie i wokół mnie w światło.

Żyć z serca i z duszy

Prawdziwe oczyszczenie możliwe jest jedynie w ciszy. Prawdziwa cisza znajduje się jedynie na wyspie pierwotnej duszy, ukrytej w głębi bytu. Jest to wyspa Patmos, wyspa samotności, niosąca wszystkim poszukującym wielką obietnicę zjed­noczenia z Bogiem. Ten, kto przenika coraz głębiej do sanctuarium serca, dociera do miejsca narodzin nowego człowieka. Jeśli więc serce trwa w ciszy i samotności, staje się miejscem, w którym na­stępuje odrodzenie i w którym odnajduje się po­karm wyższy. Wszystko, co ukryte, może się wtedy objawić. W księdze Mirdad czytamy: „By się modlić, nie potrzebujecie ani warg, ani języka, lecz serca przebudzonego i cichego, najwyższego prag­nienia, najwyższej woli, która nie zna ani wahania ani wątpliwości. Albowiem słowa są bezużyteczne, jeśli w każdej ich sylabie serce nie jest świadomie obecne. Natomiast jeśli serce jest obecne z całą świadomością, lepiej, by język milczał i trzymał się za zapieczętowanymi wargami. Modlić się, to na­stroić się w taki sposób, by narodziła się doskonała harmonia z tym, czego modlitwa dotyczy.”

Przez świadomą więź z jądrem, znajdującym się w centrum życia, – z różą serca, różą ciszy – człowiek nawiązuje kontakt ze środkiem, z centralnym pun­ktem koła życia. Łączy się ponownie z podstawo­wym początkiem. Wyzuta z sensu egzystencja człowieka tej natury, dzięki narodzinom duszy na podstawie róży serca nabiera fundamentalnego znaczenia. Związany z tym centralnym punktem życia (różą serca) człowiek wchodzi na dobrą drogę. Koło jego życia obraca się wokół żywego centrum; człowiek żyje z prawdziwej duszy. Za­czyna się nowa młodość. Jeśli natomiast człowiek oddala się od tego centralnego punktu, ponownie traci kontrolę nad swym życiem. Nić wymyka mu się z rąk, a jego siły życiowe umykają we wszystkich kierunkach. Nie żyje już wtedy pod kierunkiem „Pana środka”. Ten natomiast, kto poddaje się temu centralnemu principium, jest odważny i pra­wdomówny. Zachowując się w ten sposób istota naturalna w coraz mniejszym stopniu postępuje wedle samej siebie, a coraz bardziej zdaje się w sensie absolutnego posłuszeństwa na nową, pozytywną aktywność, zainspirowaną przez duszę. Nowa dusza staje się więc pierwszą naturą człowie­ka i człowiek całkowicie oddaje się w służbę tej duszy.

Przez świadomą więź z jądrem, znajdującym się w centrum życia, – z różą serca, różą ciszy – człowiek nawiązuje kontakt ze środkiem, z centralnym pun­ktem koła życia. Łączy się ponownie z podstawo­wym początkiem. Wyzuta z sensu egzystencja człowieka tej natury, dzięki narodzinom duszy na podstawie róży serca nabiera fundamentalnego znaczenia. Związany z tym centralnym punktem życia (różą serca) człowiek wchodzi na dobrą drogę. Koło jego życia obraca się wokół żywego centrum; człowiek żyje z prawdziwej duszy. Za­czyna się nowa młodość. Jeśli natomiast człowiek oddala się od tego centralnego punktu, ponownie traci kontrolę nad swym życiem. Nić wymyka mu się z rąk, a jego siły życiowe umykają we wszystkich kierunkach. Nie żyje już wtedy pod kierunkiem „Pana środka”. Ten natomiast, kto poddaje się temu centralnemu principium, jest odważny i pra­wdomówny. Zachowując się w ten sposób istota naturalna w coraz mniejszym stopniu postępuje wedle samej siebie, a coraz bardziej zdaje się w sensie absolutnego posłuszeństwa na nową, pozytywną aktywność, zainspirowaną przez duszę. Nowa dusza staje się więc pierwszą naturą człowie­ka i człowiek całkowicie oddaje się w służbę tej duszy.

Innymi słowy to, co wieczne, posiada doskonałą formę, doskonałą strukturę, która utrzymuje w ha­rmonii wszystkie procesy życiowe. Jest to złoty krąg, który promieniuje ze swego środka odnawia­jącym ogniem. Jeśli to nie ten złoty krąg i jego centrum sprawiają, że człowiek żyje, życie jest ekscentryczne, odśrodkowe, i takie też będą jego wyniki. Życiowy kosmos, niby bezkształtna masa, oscyluje, błąka się na drodze życia. Pozbawiony stałego centrum, staje się łupem bezładu, smutku i cierpienia. A kiedy rozmaite pola życiowe człowie­ka obracają się koncentrycznie jedne w drugich, a róża stanowi ich serce, ich ognisko, które staje się najważniejsze i stwórcze, człowiek zyskuje jedność, harmonię i doskonałość. Jedynie życie w ten spo­sób określone przez to centrum jest rzeczywiste. A ponieważ centrum mikrokosmosu koresponduje także z centrum kosmosu i makrokosmosu, życie określone przez to centrum jest równocześnie ży­ciem w służbie świata i ludzkości.

Człowiek, który doszedł do tego, jest w stanie uczestniczyć w wyzwalającym rozwoju. Opierając się na róży serca czyni zadość wymaganiom du­chowym według formuły pięciokrotnej Róży: zrozumienie, pragnienie zbawienia, oddanie sa­mego siebie, nowa postawą życiowa oraz nowa świadomość. Etapy te nie następują po sobie w czasie, lecz krzyżują się i przenikają się na­wzajem. Znaczy to, że zawsze – na bazie zro­zumienia i dzięki Łasce Boga – czerpie się wszystko z róży serca. Im- większe jest zrozumienie, tym większa wyzwalająca praca zostaje podjęta i prze­kazana na zewnątrz przez całą istotę. Serce in­spiruje głowę. Ustalone zostają słuszne priorytety. Najpierw Królestwo Boga, róża, dusza, a potem idzie cała reszta. Musi iść.

Od zastanawiania się po podstawowy zwrot Postęp na ścieżce, każdego dnia i w każdej godzinie, możliwy jest jedynie dzięki coraz głębszej refleksji i dzięki coraz pełniejszemu otwarciu się na sens życia. Refleksja, zastanawianie się oznaczają rozwój i postęp na ścieżce. Dzięki zastanawianiu się uczeń dochodzi do podstawowego, fundamental­nego zwrotu. To, czego użycza człowiekowi zro­zumienie, objawia się i udowadnia w praktyce. Od tej chwili zastanawianie się i modlitwa nie oznacza­ją jedynie asymilacji, przyjmowania siły, lecz także – wypromieniowywanie jej, oddawanie z powro­tem. Czyn powinien następować po refleksji. Na­strojenie się do pionowego strumienia Gnozy win­no pociągać za sobą ekspansję i aktywność po linii horyzontalnej. To w ten sposób dochodzi się do urzeczywistnienia różokrzyża, żywego krzyża, z ró­żą pośrodku. Kandydat na ścieżce uwolnienia nie jest już wtedy tylko tym, kto wypowiada słowo, lecz także tym, kto je przeżywa. Potwierdza on mak­symę: żywy przykład znaczy więcej od długiego wykładu. Znaczy to, że uczeń na ścieżce – dla duszy, dla Gnozy – prowadzi życie dynamiczne i zorien­towane na cel. Znaczy to również, że jest on, jako pracownik, człowiekiem-duszą-duchem w praw­dziwym znaczeniu tego słowa, że przenika on naukę aż do przeżycia jej i do naśladowania Chrystusa; że przechodzi on od objawienia formy do żywego tworzenia, do boskiego samourzeczywistnienia; że ustawicznie widzi i odczuwa, że Duch Boga, „Pan środka”, jest Rzeczywistością, jest centralnym słońcem, które daje i tworzy wszelkie życie.

Pentagram nr 12 – (5/1991)
Tytuły artykułów:
1. Praca w służbie Gnozy.
2. „Kto z was chciałby być trzciną milczącą i głuchą, gdy wokół wszystko śpiewa…?”
3. Święty Ogień.
4. Praktyka nie-działania.
5. Prawdziwe centrum życia.
6. Nosiciel Światła.
7. Siła grupy.
8. Młody Parsifal.
9. Ora et labora.
10. Cyrkulacja Światła.

https://www.czasopismopentagram.pl/index.php/site/katalog/21
https://www.czasopismopentagram.pl/index.php/site/katalog