Pozwólcie, aby duszy urosły skrzydła

Dedal, sławny budowniczy labiryntu w Knossos, tak opowiada grecką legendę: „Zbudowałem dla siebie i dla syna Ikara skrzydła z piór i wosku, aby ujść karze śmierci zarządzonej przez króla Minosa.” Pomimo ojcowskiego ostrzeżenia, Ikar za bardzo zbliżył się do słońca. Wosk stopił się, a Ikar runął w morze. Nie, wiemy, dlaczego Ikar nie zastosował się do zaleceń ojca. Czy nie zdołał ocenić niebezpieczeństwa w wyniku lekkomyślności lub zarozumiałości? Na licznych malowidłach Ikar przedstawiany jest jako młodzieniec. Czy jego czysta dusza chciała się zjednoczyć z promieniującym światłem płonącego słońca? Także w mistycznej ekstazie nie może człowiek przekroczyć ustanowionych granic, aby nie spłonęły mu skrzydła. I tak runął nagle Ikar w głębie. Jednak jego ciało nie roztrzaskało się o skały Krety. Zanurzył się w falach Morza Egejskiego. Nie były to ciemne bramy Hadesu, które otworzyły się przed nim. Przyjęła go oczyszczająca, uzdrawiająca, niosąca pomoc „woda życia”, która po drodze pełnej walki zaprowadziła go do królestwa nieśmiertelnych dusz.

Zupełnie inaczej przedstawia nam się inna postać greckiej mitologii: Prometeusz, syn Tytana i Themis, córki Uranosa. Wyłania nam się on z mroków mitologii nie jako młodzieniec, lecz jako mężczyzna. Chce przeciwstawić się Zeusowi, wszechpotężnemu ojcu bogów, jako stworzyciel nowego rodzaju ludzi. Ludzi, którzy sami będą mogli określić i kształtować swoje życie w wolności i niezależności od władzy bogów. Posługując się podstępem, zabrał on z Olimpu podtrzymujący i osłaniający życie ogień. Za karę został przykuty łańcuchami materii do skał Kaukazu. Dzień po dniu orzeł wyszarpuje mu wątrobę, która w nocy odrasta. Dopiero Herakles, syn Zeusa, uwalnia go z męczarni strzelając do orła z łuku.
Artyści nieustannie próbują przedstawiać los Ikara i Prometeusza zarówno w literaturze, jak i w rzeźbie, malarstwie i na scenie. Wykorzystania ich losów jako motywu artystycznego nie należy upatrywać jedynie w tym, że życie tych bohaterów było pełne dramatyzmu. Fascynacja leży z jednej strony w tęsknocie człowieka za wzniesieniem się z ciemności ziemskich do nieskończonej i bezgranicznej przestrzeni pełnej światła, a z drugiej strony z chęci identyfikowania się z Prometeuszem: „Pozwólcie nam stworzyć świat według naszego wyobrażenia, a nas samych nie poniżajcie.” Czyż człowiek nie jest powołany do wolności? Dlaczego został tak strasznie ukarany, gdy spróbował urzeczywistnić wolność?

Pomyłka Prometeusza

Piękna jest ziemia ze swoimi zmiennymi porami roku, strumieniami, bystrymi potokami i rozciągającymi się daleko morzami, ze śnieżnobiałymi szczytami górskimi wysoko sterczącymi nad zielonymi dolinami. Ponad nimi wznosi się niebo unoszone na barkach Atlasa, brata Prometeusza. Podarował on ziemi ochładzające, przynoszące owoce, deszcze, chmury wędrujące na tle niebieskiego nieba, firmament z planetami i mnóstwo gwiazd święcących nocą niczym ochraniająca kopuła nad śpiącą ludzkością. Tak, piękne jest niebo i ziemia, któż chciałby temu zaprzeczyć! I dla tego świata Prometeusz, syn Boga, ulepił z wilgotnej gliny człowieka. Od każdego zwierzęcia dał mu właściwości.
Teraz tylko brakowało jego stworzeniu życia. Od słonecznego rydwanu, tak opowiada historia, zapalił Prometeusz pochodnię i przy pomocy tego niebiańskiego światła ożywił swoje dzieło. Stopniowo ziemia zaludniała się, a bogowie mieli w tym zadowolenie. Zstąpili z nieba, aby zawrzeć układ z ludźmi: postanowili ludzi ochraniać, a ci powinni ich ubóstwiać i składać im ofiary. Bogom składać ofiary? Dlaczego? Czy po to Prometeusz, zwany „Przewidującym”, stworzył rodzaj ludzki? Czy po to skradł dla nich ogień i czy po to nauczył ich sztuki garncarstwa i wszelkiego rzemiosła? Po co nauczył ich odkrywać swoje duchowe uzdolnienia i pozwolił powstać kulturze? Z siebie samego stworzył człowiek nowy świat. Bez zewnętrznego wzorca pozwolił, aby zaistniała piękność w coraz to nowych, niekończących się bogatych odblaskach, wymyślona przez własnego ducha stwórczego, uformowana w jego własnych rękach. Czy byłoby do pomyślenia życie bez tego piękna? Kto może się bez niego obyć?

Ale nasz świat zna nie tylko piękno; są także choroby, głód, wojny, troski i cierpienia, gdyż Zeus nakazał uroczej Pandorze zejść na ziemię.” Wzięła ona ze sobą naczynie gliniane, a w nim wszystkie możliwe nieszczęścia i cierpienia, które rozsypała nad ziemią. Tak ukarał Bóg ojciec nieposłusznych ludzi. A żeby nie zamartwiali się zupełnie pozostawił im z litości nadzieję. Nie ma możliwości ucieczki od tej zależności. To była wielka pomyłka Prometeusza. I pozostanie to również pomyłką prometeuszowych ludzi, tak długo jak długo będą chcieli ten nasz świat, świat ładu z konieczności, uczynić rajem. Śmierć i upadki są tutaj zaprogramowane, nie tylko dla materialnej osobowości, lecz również dla każdej epoki kulturowej i czasowej z jej wykutymi ideami. A przecież jest to zasługą wszystkich zbuntowanych postaci w historii ludzkości, że poprzez nowe impulsy stale próbują ocucić ludzkość z przytępionego i bezładnego lenistwa. Właśnie w wyniku niepowodzeń powstaje szansa, że wielu ludziom, którzy wcześniej się radowali, otworzą się oczy. Mit o Prometeuszu opowiada dalej:
„Miał brata o imieniu Epimeteusz, co znaczy Rozpoznający później.” Bez zdolności Epimeteusza nie mogłaby ludzkość kroczyć drogą ciągle nowych doświadczeń świadomości. Tylko nieliczni byliby zdolni do świadomego zrozumienia swego postępowania, a przez to mieliby wgląd w swój własny stan „skrępowania łańcuchami”. Dzięki tej zdolności sami możemy zadbać o to, aby obraz nieprzemijalnego, który każdy nosi w sobie, a który często jest głęboko zakopany, nie został na zawsze zasklepiony przez urojenia, kłamstwa, fałsz, egoizm i spekulacje.

Czego nas uczą mity?

Mity przekazują nam wiadomości o tym, jak żyli ludzie w pradawnych epokach oraz o ich zainteresowaniu pytaniem: „Kim jestem, skąd przychodzę, dlaczego istnieje prawo przeznaczenia i kto je określa?” Wynikające stąd postawy wiary są przedstawiane i utrwalane przy pomocy alegorii i symboli, ukazywane za pomocą legendarnych postaci i opisywane przez ich stosunek do nadrzędnych boskich istności. Uczynki bohaterów i ingerencje bogów są wielostronnie wyjaśniane, odpowiednio do zmieniającej się świadomości ludzi i ich indywidualnego punktu widzenia. Przy powierzchownych rozważaniach mitologiczne wypowiedzi wydają się nam sprzeczne. Mając dokładny wgląd możemy podzielić wszystkie mity, mimo różnorodnych przedstawień, na dwa główne nurty, które w naszym przykładzie są symbolicznie przedstawione jako legenda Ikara i Prometeusza. Jeżeli słyszymy słowo „mity”, nie powinniśmy ulegać pomyłce, że mity powstawały jedynie w odległej przeszłości. Powstają one i teraz. Każda epoka, również i nasza, stwarza nowe mity, gloryfikuje swoich bohaterów na polu walki, polityki, sztuki i nauki, i stwarza wokół nich tajemniczość i nadprzyrodzoność. Patrząc na niebo bogów widzimy, że stało się ono całkowicie wymienialne i ciągle uaktualniane, jedni wymieniani są na drugich – idole na high-society, sport na show-biznes. Wszystkim tym bogom konsumpcji i „potwornemu monstrum wysokiej technologii” płacony jest teraz haracz. Wieczne pytanie-zagadka: „Kim jestem, skąd pochodzę, kto określa moje przeznaczenie?” jest ciągle stawiane tak jak kiedyś, i ciągle dawane są przeciwstawne odpowiedzi: albo przez cudowny, nieprzemijalny system wtajemniczeń uniwersalnej Gnozy, który jest kierowany do wszystkich, których serce gotowe jest przystąpić do procesu endury, albo przez wiarę w bogów i demony z ich różnorodnymi ocienieniami i praktykami. Nic się więc nie zmieniło, nowy jest jedynie język symboli.

Dlaczego człowiek jest taki, jaki jest?

Ponieważ w każdym człowieku działają bliźniacze siły dwóch przeciwstawnych natur. Kto nosi w sobie boską iskrę pierwotnej istoty duszy duchowej, ten przeczuwa swoją nieśmiertelność, tęskni za wolnością, której szuka niespokojnie i której nie może tutaj znaleźć. Zrodzony z grubej materii, żyjący w polu dialektycznych wibracji, człowiek uległ bezlitosnym prawom materialnego świata ze wszystkimi jego przymiotami. Broni się rozpaczliwie, próbuje zlikwidować ustanowione granice, jednak pozostaje w nich uwięziony; nie może rozerwać zasłony iluzji, odsuwa ją coraz wyżej; pozostając głuchy, idzie dalej. Może nawet nie zauważy tego, że przyznano mu więcej luzu i swobody działania, bo łańcuchy urodzenia w naturze były stale wydłużane przez wszystkich mikrokosmicznych poprzedników, którzy też byli tymi łańcuchami przykuci. Może zaakceptował swój stan bytu, a swoją osobowość pokochał. Wówczas jego następca mikrokosmiczny będzie jeszcze mocniej doznawał ucisku kajdan. Co powinien on zatem uczynić? W naturze ludzkiej leży to, że człowiek chciałby zapomnieć o swojej marnej egzystencji, o swoim ograniczeniu, pozorze życia i śmiertelności. Czy będzie próbował możliwie jak najbardziej komfortowo urządzić się w tym świecie śmierci? A może będzie chciał od wszystkiego uciec? Może przypomni sobie słowa poety:
I gdy przyjdą
i tobą zawładną
i runą na ciebie:
waśnie i zawiść i nienawiść i brzemię,
to nie zapomnij, że masz skrzydła!
Pozwólcie, aby duszy urosły skrzydła!

Każdemu człowiekowi dano skrzydła i każdy używa ich zgodnie ze swoimi możliwościami i swoim stanem świadomości: Czy poleci on do boga tej natury czy do nieba bogów przez siebie stworzonych? Czy wzniesie się fizycznie upojony lataniem? Czy będzie śnił, łudząc się, że leci dalej na skrzydłach okultyzmu, mistycyzmu? Czy będzie tworzył piękno jako namiastkę boskiej piękności, której nie zna? Zawsze będzie to samo. I tak czepia się on jeszcze mocniej swej postaci naturalnej, swojego samozniewolenia; pozostaje przykuty ustawicznie do obrotu koła narodzin i śmierci w dialektycznym świecie cieni. Dopóki nie usłyszy głosu pierwotnej duszy, która chce go wydźwignąć z jego niewoli, której skrzydła są dostatecznie silne by wynieść go poza wszelkie przeszkody do królestwa Światła Gnozy. Tam prawa czasu i przestrzeni, bycia i nie-bycia tracą nad nim swoją moc. I stanie on przed decyzją: czy być wolnym u Boga, czy pozostać przykutym do boskiej imitacji.

Pentagram nr 36 (3/1999)
1. Siedem szal sprawiedliwości
2. „Dualistyczna herezja” Bogomiłów
3. Człowiek jako maska
4. Rozkoszować się i mieć dystans
5. Czy jestem stróżem brata mego?
6. Prawo przeznaczenia
7. Moc słowa
8. Ofiarujcie złu waszą miłość
9. Spokój i niepokój
10. Odpowiedzialność
11. Pozwólcie, aby duszy urosły skrzydła

https://www.czasopismopentagram.pl/index.php/site/katalog/21
https://www.czasopismopentagram.pl/index.php/site/katalog