OFIARUJCIE ZŁU WASZĄ MIŁOŚĆ

„Ofiarujcie złu waszą miłość” (sentencja manichejczyków)
Miłujcie nieprzyjaciół waszych (wypowiedź Jezusa w Kazaniu na Górze). Jezus w Kazaniu na Górze postawił swoich słuchaczy przed pozornie niewykonalnym zadaniem: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych (…) a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek nadstaw mu i drugi (…)A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz.” (Mat.5:44, 39, 40) Czy mowa jest tu o św. Marcinie, który oddał połowę swego płaszcza żebrakowi i przez to mówiono o nim jako o świętym? Jeżeli to miałoby wystarczyć, dlaczego powinno się dawać jeszcze więcej? Słowa Jezusa były i nadal będą gorliwie interpretowane i objaśniane. Wielu próbowało wypełnić to zalecenie wiernie co do litery. Odkrywali oni szybko, że byłoby lepiej nie brać dosłownie tego niepospolitego wymagania, a najlepiej byłoby całkowicie je odrzucić. Przecież ten, kto postępowałby według słów Jezusa, pozbywałby się swojej podstawy życiowej. Czy we wszystkich religiach mamy do czynienia z takim wymogiem? Co sądzą o tym inne religie? Czy np. buddyzm stawia swoim wyznawcom również takie ekstremalne wymagania? Nie jest to wyraźnie sformułowane. Powiedziano przecież o Gautamie Buddzie, że podnosił nawet chrząszcza, który wbiegł mu pod nogi i usuwał na bok, by go nie rozdeptać. Mówi się tu wprawdzie nie o wrogach, a tylko chrząszczu, ale można sobie wyobrazić, że jeżeli ktoś ma takie nastawienie do zwierząt, to również swoich wrogów traktowałby z miłością i byłby gotów im wszystko przebaczyć. Ten jednak, kto Jezusa czy Buddę uważa za ludzi o szczególnie wysokiej moralności, szybko znajdzie się na bocznej drodze. Sentencja manichejczyków „ofiarujcie złu dobro” przybliża poszukujacego nieco bardziej do zrozumienia, ponieważ jest w niej mowa nie o osobie, lecz o złu jako takim. Czy nie może to jednak doprowadzić do nieporozumienia, jeżeli zastanowimy się, co jest właściwie tym złem, o którym tu się mówi?

Być poza Bogiem albo świadomie żyć z Boga

Manichejczycy, bogomiłowie, katarzy i inne gnostyczne nurty średniowiecza opierały się na dwóch porządkach natury. Dlatego w związku z tym mówi się w XX wieku o religii dualistycznej, chociaż nie jest to to samo. Według czysto gnostycznego poglądu „złem” jest wszystko to, co związane jest z dialektycznym porządkiem natury, obojętnie czy należy to do postrzegalnego życia materialnego, czy do mniej zagęszczonego stanu bytu po drugiej stronie zasłony śmierci. W tym znaczeniu złem nie jest przeciwieństwo „dobrego”, jak uważa się w dialektycznym świecie, lecz to co jest „poza Bogiem”, co jest przeciwieństwem „świadomego życia z Boga”. Ziemskie dobro i zło są zawsze relatywne i zależą od stale zmieniających się okoliczności. Są one biegunami tego samego pola, które są w ciągłym ruchu. Jeżeli manichejczycy mówili: „Ofiarujcie złu waszą miłość” to mieli na myśli to, że totalne zło może być zbawione i unicestwione tylko przez totalną miłość. Teraz dokładnie widzimy, że mówiąc o „miłości” miano na myśli coś zupełnie innego, że wcale nie chodziło o wykładnię moralną „dobrego zachowania”. Gdyż na tej drodze nie da się rozwiązać dialektycznego stanu bytu. Dlatego manichejska myśl miała następujące znaczenie: „Przetransformować promieniowanie boskiej natury w siłę, która zaatakuje człowieka i świat, i pchnie ich do celu”. Aby to osiągnąć potrzebna jest wewnętrzna rewolucja, całkowity przewrót we własnej istocie; musi zrodzić się konsekwentne ukierunkowanie na źródło życia. To przezwyciężenie ziemskiego „ja” stwarza przestrzeń, w której może dojść do rozwoju pierwotnego boskiego planu. To zalecenie dotyczy tych, którzy doszli z Jezusem na górę, na której Jezus wygłosił kazanie zaczynające się słowami: „Tedy Jezus, widząc tłumy, wstąpił na górę. A gdy usiadł, przystąpili do niego jego uczniowie.” (Mat. 5:1)

Siła Chrystusowa jest bezosobowa

Wszyscy poszukujący najwyższej prawdy tworzą transformator, który umożliwia przekształcenie siły Chrystusowej w promieniowanie, które może działać na ziemi, chociaż samo nie należy do śmiertelnego pola życiowego. Siła ta jest bezosobowa i przenika wszystko i wszystkich. Kocha ona świat i człowieka, ale nie w ten sposób, w jaki chciałby tego człowiek. Boska miłość nie chce niczego dla siebie, lecz przenika wszystkie stworzenia i stawia każdą istność, która odwróciła się od Boga, przed własną wewnętrzną pustką, aby stała się świadoma oddzielenia od Boga. Reakcje są zróżnicowane. Od całkowitego tłumienia boskiej miłości do najżarliwszej imitacji, której zamiarem jest ulepszenie zbłąkanego świata, by stał się możliwy do zaakceptowania przez Boga. I tak miotając się między ziemskim dobrem i złem budzi się coraz więcej „martwych dusz”. Uświadamiają one sobie, że nie można tego świata ulepszyć, lecz trzeba przezwyciężyć siły, które zatrzymują tu dusze, i skierować je ponownie do „królestwa, które nie jest z tego świata”. Ofiarujcie złu waszą miłość, tak aby innych też uwolnić z tego uwięzienia.

Pentagram nr 36 (3/1999)
1. Siedem szal sprawiedliwości
2. „Dualistyczna herezja” Bogomiłów
3. Człowiek jako maska
4. Rozkoszować się i mieć dystans
5. Czy jestem stróżem brata mego?
6. Prawo przeznaczenia
7. Moc słowa
8. Ofiarujcie złu waszą miłość
9. Spokój i niepokój
10. Odpowiedzialność
11. Pozwólcie, aby duszy urosły skrzydła

https://www.czasopismopentagram.pl/index.php/site/katalog/21