Tak więc ta siła, to pole promieniowania Chrystusowego nie jest żadną abstrakcją, lecz rzeczywistością,którą można pojąć. Podobnie jak znana nam Ziemia wytwarza pole promieniowania, którego siła utrzymuje człowieka dialektycznego, tak też z pierwotnej, Boskiej Ziemi emanuje pole promieniowania. Jest to Chrystusowe pole promieniowania, bowiem Chrystus jest uduchowiającą istotą tej świętej Ziemi.
To chrystocentryczne pole promieniowania otacza i przenika dialektyczne pole życiowe i nie pozwala mu trwać w bezruchu, gdyż jego działaniu przyświeca cel, polegający na kierowaniu ludzkiej fali życiowej do objawienia człowieka o Duszy Duchowej. W rzeczywistości żaden człowiek nie może uniknąć działania tego pola sił, ani umknąć wołaniu: „Bądźcie doskonali, jak wasz Ojciec w niebie jest doskonały”. W ten sposób ludzkość przynaglana jest do poszukiwania doskonałości i pod wpływem tej siły pędzi naprzód, niczym spłoszone zwierzę. Wołanie o kulturę, wieczna pogoń za postępem i cały łańcuch niezrozumiałych indywidualnych doświadczeń wyjaśnić można na tej właśnie podstawie. Miliony ludzi zna te niepokoje z własnego doświadczenia. Jednak ich rzeczywistej przyczyny nikt już dzisiaj nie pojmuje. Zdolność zrozumienia tego „człowiek-ja” utracił z biegiem czasu. Spontanicznie staje nawet do walki z tym wewnętrznym niepokojem i pogrąża się on w szaleństwie codziennego życia. Tak więc jego walka o byt, doświadczenia życiowe, powodzenie i niepowodzenie, radość i cierpienie,jego stosunek do społeczeństwa i bliskich uzależnione są również od tego oddziaływania.
Dążenie do ideałów to ślepa reakcja człowieka na ciągle wołanie Chrystusowego pola promieniowania; „Idź, sprzedaj wszystko, co masz i chodź za mną”.
Tak więc indywidualnie i kolektywnie człowiek jest pędzony aż do granic swoich możliwości w dialekty- ce, w wielkiej szkole przygotowawczego życia, tak długo, aż stanie się człowiekiem poszukującym i zacznie badać przyczynę swojego istnienia. Tak długo będzie przynaglany, aż zrozumie, że w odniesieniu do życia w pierwotnym świecie jego życie jest całkowicie chore.
Rozwija się w nim świadomość choroby, defi nitywnego oddzielenia od tego, co boskie i duchowe. I pojmuje, że przez swoje zachowanie istota ludzka oddala się coraz bardziej od boskiego, duchowego świata.
Teraz człowiek może poznać, kim naprawdę jest Chrystus. Doświadcza Go bowiem jako lekarza świata,jako żyjącego uzdrowiciela, jako siłę, którą człowiek utracił, a bez której jest w swojej istocie całkowicie chory. Bez niej nie będzie mógł nic uczynić, musi przyjąć ją znowu do siebie i zatracić się w niej. Jest to naśladowanie Jezusa Chrystusa. Podobnie jak Chrystus został przyjęty przez Jezusa z Nazaretu, tak będzie On musiał zostać przyjęty przez każdego człowieka.
Jest to żywe chrześcijaństwo. Kieruje się ono ku Rzeczywistości i żąda samorewolucji ludzkiej istoty.
Jan van Rijckenborgh, „Ścieżka Różokrzyża w naszych czasach”