Zbyt długo już trwamy w zapatrzeniu w przywódców, hamując własny rozwój. Co takiego wyjątkowego mają w sobie osoby, które uznajemy za autorytety? Koncepcja przywództwa, w której ktoś inny przejmuje odpowiedzialność za nas, jest przecież całkowicie przestarzała. Dopiero jednak prawdziwy kryzys może wytrącić nas z naszych przyzwyczajeń i dać okazję do czegoś naprawdę nowego
Kryzys oraz utrata zaufania do panujących struktur i władzy wiąże się z ryzykiem nieuwzględniania i braku identyfikacji z własnymi powinnościami i odpowiedzialnością, z uznawaniem za bardziej istotny fakt, czy dają one jakąkolwiek przyjemność. Coraz bardziej zapominamy przy tym o naszym głębokim związku z kosmiczną całością i innymi, coraz łatwiej tracimy z oczu naszych bliskich i akceptujemy to. Nasze działania nie są już wprawdzie z góry określone przez gotowe idee, nabyte lub określone przez przeszłość, niemniej jednak jeszcze długo nie postępujemy zgodnie z własnym wewnętrznym systemem wartości, który odpowiadałby naszej najgłębszej wewnętrznej jaźni. Do tego bowiem trzeba wiedzieć, kim jest się naprawdę. Odpowiedzi na to pytanie szukają w pewien sposób wszyscy i choć każdego gryzą jakieś wątpliwości, to jednak w czymś pokłada się ufność, wierzy się w swoje poszukiwania. Bardzo kusząca staje się przy tym idea, że wszystko można kupić, ponieważ otwiera się w ten sposób przed nami inną rzeczywistość, określoną przez prawo konsumpcji, które każe nam wierzyć, że wolność od pragnień możliwa jest tylko wtedy, kiedy natychmiast i całkowicie je zaspokajamy. A ta część życia, w której człowiek próbuje zrozumieć, skąd biorą się te pragnienia, została w całości całkowicie wymazana i pozbawiona jakiegokolwiek sensu istnienia. Obecnie zbliżają się do nas nieuchronne zmiany, na co zwracają uwagę również pozostałe artykuły niniejszego wydania Pentagramu. Stajemy więc przed pytaniem, jaką chcemy wybrać sobie rzeczywistość i jaką przyszłość? Pomyślmy na przykład o końcu czasu, Armagedonie, o walce wszystkich przeciw wszystkim. Czy kiedy przychodzi życiowy kryzys, potrafimy w ogóle myśleć o końcu bez jednoczesnego projektowania czegoś nowego w sensie konsumpcyjnym? Czy też ma się zaufanie, że jest to krytyczny punkt zwrotny, rodzaj podziału i selekcji, okres przejściowy, który otwiera nowe możliwości? Czy chodzi nam tylko o perspektywę czegoś nowego, co przychodzi wraz z kryzysem, jak o prognozę pogody, czy raczej o szanse, jakie kryzys oferuje każdemu z osobna?
CZY DOPUŚCIMY ZMIANĘ?
Przy każdej naturalnej zmianie mamy do czynienia z prawem bezwładności, z oporem, który trzeba przezwyciężyć. Nie chodzi tu o niezrozumienie i bunt, które też podlegają zmianie. Prawdziwy życiowy kryzys jest częścią świadomego życia. Taki kryzys wyrywa nas z dotychczasowych przyzwyczajeń i pobudza do potraktowania go jako punktu zwrotnego, do tego, aby samemu stać się punktem zwrotnym! Przyzwyczajanie się do unikania momentów kryzysowych przez rozpatrywanie ich jedynie w kontekście przeszłości lub przyszłości, wspomnień lub oczekiwań, zamyka nas na potencjalną przemianę i reakcje wynikłe z mechanizmu tracenia i zyskiwania. W prawdziwym kryzysie ma się poczucie utraty kontroli nad biegiem wydarzeń, świadomość brutalnego „powrotu na ziemię”, w teraz, którego – jako jedynego – naprawdę można doświadczyć. Dzięki temu jednak, że tracimy wszelką kontrolę, wytwarza się pewna otwartość, w której powstaje naturalne uporządkowanie, pomimo nas samych, którzy nieustannie zakłócamy równowagę, podczas gdy sama natura stara się ją przywrócić. Ale czy faktycznie potrafimy świadomie zaufać temu przywróceniu, doświadczyć w sobie jedności z naturą? Czy to strach wprawia nas w ruch? Czy – rozpatrując w szerszym kontekście – możliwie szybkie ustanowienie nowego porządku, innego systemu społecznego, innej kultury jest naszym sposobem na wyeliminowanie przeszkody z naszego pola życiowego i z ciała naszej planety? A na czym zasadza się ten nowy porządek i kultura? I kim w ogóle jest człowiek
kulturalny?
ZOBACZYĆ W SOBIE PUNKT SKRZYŻOWANIA
„Ci, którzy posiedli Tao, nie zajmują się kulturą”. Myśl ta relatywizuje wszelki kulturowy porządek i postrzega go z perspektywy większej rzeczywistości, Całości, która nie opuszcza człowieka w żadnym jej kulturowym okresie. Ta Całość wznosi ludzkość na inny poziom życia, do którego ludzkość nie jest przyzwyczajona, znajdujący się poza wszelkimi osobistymi opiniami i próbami wytłumaczenia kryzysu oraz chaosu poza wszelkimi formami krytyki i opozycji, wiążącymi ludzkość z kryzysem i chaosem jeszcze silniej.
Jeśli dostroimy się do tej wyższej rzeczywistości, to postawi nas ona przed możliwością, szansą dostępną dla każdego. Zaczniemy postrzegać kryzys osobisty i społeczny jako zakłócenie magnetyczne w polu elektromagnetycznym, które jako ludzkość, sami stworzyliśmy. Inne pole magnetyczne wyższej Rzeczywistości wywiera na nasze pole elektromagnetyczne ukryty wpływ. Oprócz przywracania naturalnej równowagi, wspiera je ono za pośrednictwem kosmicznie uwarunkowanych zmian oraz ponagla do zmiany polaryzacji, transformacji rzeczywistości w taką, która umożliwia nam znalezienie się jedną nogą w innym wymiarze.
W obliczu wyższej Rzeczywistości nie wolno już wskazywać palcem na źródła sił zewnętrznych, ponieważ odbijają one naszą wewnętrzną rzeczywistość. Zrozumienie tego umożliwia definitywne zerwanie z krytyką i oburzeniem. Jako istoty współistniejące ze sobą, znajdujemy się wszyscy w tej samej atmosferze, jesteśmy tą atmosferą, oddychamy tym samym powietrzem. Stanowimy jedno ciało, a każdy atom tego ciała wnosi do niego swój własny rozwój.
TO MY JESTEŚMY TYMI CZASAMI
Przyjdzie czas, aby przyzwyczaić się do myśli, że kryzys nie tylko coś nam odbiera, ale również że wiele nam daje. Poprzez własne działania determinujemy nasze doświadczenia i stale kreujemy rzeczywistość. Ponieważ jednak wszystko, co tworzymy, zawsze pozostaje w bliskości z tym, z rzeczywistością, którą stworzyliśmy uprzednio, nie jesteśmy w stanie sobie tego procesu tworzenia w pełni uświadomić. To, czy okoliczności, w jakich żyjemy, tworzymy mniej lub bardziej świadomie, zależy całkowicie od naszego punktu wyjścia, a dalej od kierunku, w którym rozwinie się dla nas okres przejściowy. Znów będziemy czekać na inny czas, czy może skierujemy wreszcie całą uwagę na jądro, istotę spraw i otworzymy się na nieprzemijający byt w Tao?
Obecnie doświadczamy wszelkich społecznych przemian, ale wewnętrzna przemiana ukierunkowana na nasze prawdziwe „Ja”, które stoi ponad czasem i przestrzenią, jest we wszystkich czasach tak samo aktualna. Stajemy przed najważniejszym pytaniem, czy możliwe jest dotarcie do tego tajemniczego punktu skrzyżowania wymiarów i przekroczenie granic pozornej rzeczywistości?
Możliwe jest życie bez projekcji i oczekiwań. Jest to możliwe, kiedy wchodzimy w wielką ciszę i wewnętrzny spokój, gdzie mieszka nasza prawdziwa Jaźń. Kiedy przestajemy bezustannie kontrolować i stan ten nie wydaje nam się już niczym nienormalnym, okazuje się, że nie tylko nie prowadzi on do chaotycznego kryzysu i nie zagraża życiu, lecz staje się wręcz naturalny i oczywisty. W ciszy, na którą zezwoliliśmy, możemy bezpośrednio przenieść się do innej Rzeczywistości, której ani nie pożądaliśmy, ani nie oczekiwaliśmy, ani nie wykreowaliśmy. Pochodzi ona od Tao, jest wszystkim i tworzy wszystko. Jest to bezgraniczne zaufanie, które wlewa się w nas, i w którym nasze zwykłe „ja” przestaje nad wszystkim panować, a wraca na swe właściwe miejsce – oddanego i uczynnego sługi w potężnym procesie nieustających przemian.