Człowiek zna trzy wymiary: wysokość, długość i szerokość. Za pomocą tych trzech wymiarów doświadcza swojej przestrzeni życiowej. Niezależnie od tego, jak wielką można sobie wyobrazić tę trójwymiarową przestrzeń, ma ona zawsze granice, oznacza uwięzienie. To, że w naszych czasach nieświadomie zauważa się to uwięzienie, ponieważ nasza kula ziemska, postrzegana trójwymiarowo, jest w pełni zbadana, poznajemy na przykład po trudzie nauk przyrodniczych zmierzających ku zdobyciu innych ciał niebieskich. W niepowstrzymanym naporze wywieranym na człowieka przez ewolucję trzy wymiary stają się dla niego za ciasne, zbyt uciskające go. A nauka reaguje na ten ucisk w sposób trójwymiarowy, to znaczy dąży do tego, by tę przestrzeń możliwie najbardziej poszerzyć.
Jasne jest, że pojawiające się przy tym trudności zostałyby natychmiast usunięte, gdyby był czwarty wymiar, który mógłby być doświadczany przez naukę jako rzeczywistość.
I ten czwarty wymiar istnieje! Jest to wymiar określany niegdyś mianem absolutnej przepuszczalności. Chcielibyśmy wyrazić go jako rzeczywistość wszechobecności. Jest to wymiar, czas, oddalenie, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, który całkowicie usuwa 'teraz’ i 'wkrótce’.
Gdyby ludzkość posiadała ten czwarty wymiar, wówczas z pewnością nie byłoby już zapotrzebowania na wyprawę np. na Księżyc, Marsa, Merkurego czy Wenus. Ponieważ w czwartym wymiarze myślenie o Księżycu znaczyłoby przebywanie na Księżycu. Ujmując rzecz krótko można powiedzieć, że czwarty wymiar jest mocą wszech-obecności. Wyobrażenie sobie takiej mocy jest dla człowieka świadomego trójwymiarowo rzeczą bardzo trudną. A jednak czwarty wymiar jest zaledwie bramą do piątego, szóstego i siódmego wymiaru.
Tych siedem wymiarów leży u podstaw atomu, który posiada siedem aspektów. Dlatego z zasady, fundamentalnie, człowiek jest wszechobecny, ponieważ egzystencjalnie zbudowany jest z atomów. Ale nie jest tego świadom. Jego świadomość i jego chwilowe możliwości są trójwymiarowe.
Catharose de Petri „Żywe Słowo”