Kiedy człowiek Zachodu pragnie zrozumieć chrześcijaństwo, gdy chce zostać wiedzącym, tj. gnostykiem, wtedy musi stać się pusty. Nie jesteśmy w stanie pojąć chrześcijaństwa poprzez jego historię; nie możemy zrozumieć go za pomocą Biblii; nie możemy nauczyć się go od innych. Chrześcijaństwa musimy doświadczyć jako wiedzący, jako gnostycy – w sobie samych.
Dlatego konieczne jest stanie się pustym. Dla człowieka Zachodu jest to trudne. Dla dzisiejszego człowieka jest to bardzo trudne, gdyż jest on nieustannie karmiony informacjami. Można oddalić się od chrześcijaństwa, studiując jego historię, która, niczym książka z obrazkami, ukazuje targowanie się o ludzkie wartości i godność.
„Bycie pustym” znaczy, że trzeba zostawić za sobą wszystko, co za sprawą krwi i wiedzy nagromadziło się w ludzkiej świadomości. Jest to trudne dla człowieka Zachodu. Historia kultury i rozwoju Zachodu jest ściśle związana z głoszeniem przez ludzi chrześcijańskiej nauki zbawienia, a ta chrześcijańska nauka zbawienia jest ściśle związana z materializacją wartości niematerialnych. Dlatego konieczne jest bycie pustym. Pomijamy nawet Biblię. Pomijamy wszelkie analizy tekstów. Bowiem cechą tego, który wie, czyli gnostyka, jest to, że obywa się on bez mediów, bez pośredników, bez doktryn. Jest pusty i dlatego otrzymuje życie – pełne, doskonałe życie, zwane przez nas Chrystusem.
Zbliżenie się do chrześcijaństwa, przyjęcie Chrystusa, życie bez Biblii jako pośrednika lub drogowskazu wywoła u wielu szok. Szok jednak szybko minie, gdy uświadomimy sobie, że na świecie żyją ludzie, którzy Biblii nigdy nie posiadali, a cóż dopiero mówić, że ją czytali, lub gdy pomyśli się, że ludzie żyli, zanim pojawiły się wartości czy też normy chrześcijańskie.
Życie w swoim najwyższym godnym ludzi ideale nazywamy Chrystusem. Jest to życie ze świadomością Chrystusową, bycie pustym.
To jest trudne!
Czy możecie rozpoznać chrześcijaństwo w sobie samym; bez kościoła, bez kasty kapłańskiej, bez nauczycieli, którzy by je wam wyjaśnili?
Chrześcijanin – gnostyk żyje w Chrystusie i przez Chrystusa, bez pośrednictwa kasty kapłańskiej, bez kościoła.
Czy widzicie wewnętrznym wzrokiem, jak upada cała hierarchia? Czy wytrzymacie samodzielne życie bez nauczycieli? Czy odważycie się jako ludzie żyć z jedynym przewodnikiem, jakim jest pełne życie w was samych? Z Chrystusem w was?
Czy widzicie teraz, jak wiele przekonań, bardzo wiele instytucji i bardzo wielu ludzi uważanych w chrześcijaństwie za drogowskazy, przestało być potrzebnych?
Jest to przyczyna napięcia, jakie zawsze wywołuje chrześcijaństwo gnostyczne. Człowiek gnostyczny to człowiek wolny. Jest on niezależny, nie zależy od żadnego przewodnika. Wprowadzenie w błąd jest wykluczone, arogancja jest wykluczona, ucisk jest wykluczony.
Chrystus jest pełnym życiem. Chrześcijaninem gnostycznym jest ktoś, kto może przyjąć to pełne życie. Czy to potraficie? Człowiek podchodzi do tego prawie zawsze z rezerwą. Żyje, myśląc fałdami swojego mózgu, które wytworzyły się w biegu czasu. Kto żyje z głębokiego przekonania wynikającego z jakiejś tradycji – i nie gra tu roli, czy ma ona charakter religijny, czy społeczny, ten musi być bardzo silny, jeśli na podstawie swoich przekonań nie chce innych osądzać i wykluczać.
Człowiek walczy o pokój.
Uciska jednych dla dobra drugich! Lecz nie gołymi rękoma, tylko za pomocą narzędzi, ideologii, filozofii, systemów religijnych itd. Sądzi on, że w ten sposób może swoim bliźnim umożliwić udział w doskonałym życiu, w Chrystusie. Znamy przecież dobrze fanatyzm nawracania.
Spróbujcie zgłębić siebie samych i uwolnijcie się przy tym od swojej własnej przeszłości, zostawiając ją za sobą. Wasza przeszłość jest zbiorem doświadczeń, radości i bólu.
Książki historyczne są zbiorami ważnych wydarzeń. Wydarzenia te są najczęściej ekstremalne tak w odniesieniu do życia jednostki, jak i społeczeństwa.
Gdy pragniemy pojąć to życie, które nie zna śmierci, tzn. gdy chcemy poznać Chrystusa, trzeba abyśmy potrafi li być takimi, jakimi jesteśmy, bez pośrednictwa przeszłości. Nie jest to zanik pamięci, lecz jest to właśnie bycie pustym.
U chrześcijanina żyjącego w sposób gnostyczny, procesy stwórcze i asymilacyjne wolne są od pozostałości. Żyje on całkowicie w chwili obecnej, to znaczy tak, że w następnej chwili nie pozostaje nic z chwili minionej. A jak ma się sprawa z nami? Czy nie patrzymy na siebie samych, a przez to również na naszych bliźnich, przez okulary naszej – względnie ich – przeszłości? Na podstawie wczorajszego spotkania? Z powodu tego, co nam wczoraj uczynili? Z powodu dobra, jakie nam wczoraj wyświadczyli? Czy Chrystus nie jest czczony za czyny, które uczynił wczoraj, na podstawie rękopisów sprzed dwóch tysięcy lat?
„Być pustym” – pokój powróciłby do serc, a przez to i do ludzi, gdyby byli puści. Wszystko, co zatrzymujemy, co chcemy zatrzymać, staje się bronią, którą zadajemy ból sobie samym i innym. Nauki chrześcijańskie są groźną bronią, gdy się krystalizują wskutek ich zatrzymania. Tak jest ze wszystkim. Tak jest ze wszystkimi wzniosłymi wartościami, jeżeli nie zostaną zwrócone życiu. Chrześcijaństwo gnostyczne wymaga od człowieka, aby stał się biedny; aby nie chciał niczego posiadać, aby stał się dzieckiem, tj. bez trosk, bez przeszłości: śmiać się i zapomnieć; płakać i zapomnieć. Po prostu być; być wolnym. Warunkiem jest bycie pustym tak, aby można było wszystko porzucić i na nowo otrzymać. Kto to potrafi , ten jest człowiekiem zdrowym. Choroby spowodowane są przez zatrzymanie, gdy się czegoś nie przerobiło do końca.
Pełne życie – Chrystus – jest zawsze i wszędzie gotowy do leczenia chorych ludzi, którzy się czegoś mocno uchwycili. Gnostyk to człowiek wiedzący, a poprzez chrześcijaństwo gnostyczne dociera on do żywej wiedzy. Musi przeżyć taką fazę, w której usunie się ze świata. Musi porzucić swoje sieci, którymi wszystko chwyta i zatrzymuje. Musi opuścić swoją rodzinę, swoją rasę, swoje pole oddechu; krótko mówiąc – wszystko, co go więzi i o co się dotychczas troszczył. Nie jest to żadne zjawisko zewnętrzne, lecz proces wewnętrzny.
Musi stworzyć przestrzeń wokół siebie, w której nie będzie już żadnych więzi, żadnego kamienia, na którym mogłaby spocząć jego głowa, tzn. gdzie już nic nie mogłoby się zagnieździć w jego świadomości. Taki człowiek opuszcza pole walki i osiąga pokój, który przewyższa wszelki rozum. Jest on błogosławieństwem dla tych, którzy tego pokoju szukają… z pustymi rękami.
Wszystko, czym jest człowiek i co potrafi , zawdzięcza sile życiowej, którą sam nie potrafi sterować i której na pewno nie może pojąć. Gnostyk – człowiek wiedzący – nie robi nic sam z siebie i na koszt niosącego go życia wytwarza tak mało rzeczy, jak to tylko jest możliwe. On sam niczego nie potrafi , nic nie posiada i jest niczym. Wszystko istnieje dzięki pełnemu życiu; przez Chrystusa, który wszystko umożliwia. Czyż zbliżanie się do życia poprzez rzeczy i osoby pośredniczące, które zabarwiają wszystko tak, że niemożliwe jest poznanie całkowitej rzeczywistości, jak również i prawdziwe życie w takim stanie, nie jest wielkim niedocenianiem i trwonieniem energii? Człowiek może się uwolnić od bycia ślepym, sparaliżowanym i kalekim. Kto akceptuje takie wybawienie, ten musi być odważny i łagodny. Bowiem przyczyna tego, że człowiek nazywa coś bogactwem, zawarta jest w jego ślepocie. Człowiek tworzy i pomnaża swój majątek, aby zrekompensować sobie fakt, że nie widzi. Tworzy systemy naukowe, ponieważ nic nie wie.
Warunkiem życia są puste ręce.
Ludzie pragnący pełnego życia, nie uznający kompensacji, to ludzie, którzy od wewnątrz uwalniają się od wszelkiego wykluczenia i wyzysku. Wiedzą, że mają tylko jeden cel: mianowicie doprowadzić do rozkwitnięcia Boga, Chrystusa w sobie samym. Tak, aby Bóg mówił przez ich usta, ich oczyma widział, ich uszami słyszał.
Ponieważ Chrystus jest takim żywym, wibrującym polem, więc w każdej minucie wszystko w nim jest nowe; z każdą chwilą kończy się to, co stare. Aby móc harmonijnie przeżyć tę zmianę losu, niezbędnie konieczne jest bycie pustym. Chrześcijaństwa gnostycznego nie można zatrzymać na siłę. W obiegu jest niezliczona ilość nauk i systemów. Nie po to, aby nam coś dać, lecz aby nas opróżnić. Chrześcijanin gnostyczny to lekarz-uzdrowiciel. Jeżeli pragnie on pomóc człowiekowi choremu, rozbitemu i skrystalizowanemu, to musi umieć nazwać tę krystalizację, chorobę po imieniu. Ponieważ człowiek może pozostawić coś za sobą tylko wtedy, gdy wie, co to musi być. Z tego powodu powstało wielkie nieporozumienie. Mianowicie uważano chrześcijaństwo gnostyczne za barwną mieszaninę dogmatów, gdyż uważano określenia i opisy tego, co dane zostało człowiekowi dla jego uzdrowienia, za to, co najistotniejsze w chrześcijaństwie gnostycznym. Stąd pochodzą te często dziwne przekazy. To, co człowiek zatrzymuje na siłę, jest niekiedy bardzo dziwne. Kto pragnie pomóc chorym, musi zacząć od umożliwienia im samopoznania. Nie od powierzchownego poznania, lecz od poznania tego, co w człowieku jest ukryte; co wcisnęło się i zagnieździło się w jego najgłębszych zakamarkach. Kto, jako wiedzący, znajduje się w przeżywaniu Chrystusa, ten wypędza demony. Jego obecność jest śmiertelnym zagrożeniem dla wszystkiego, co się ukrywa i żyje dzięki dualizmowi światła i ciemności. Tym tłumaczy się ogromny ruch, jaki powstaje w polu dualistycznym, gdy pojawi się tam życie Chrystusowe. Wtedy zostaje zniesiona dwubiegunowość.
Człowiek, który chce służyć dwóm panom: światłu i ciemności, ginie w rozwoju Chrystusowym.
Gnostyk jest pusty. I jako pusty wychodzi on swojemu bliźniemu, swojemu być może choremu bliźniemu, naprzeciw. Wiedząc, że w człowieku znajduje się nie tylko sama choroba, lecz także i lekarz. Nie zamierza on niczego dać swemu bliźniemu, lecz jedynie zwrócić mu uwagę na to, że istnieje możliwość położenia kresu dualizmowi, czyli przyczynie wszelkiego cierpienia.
Dlatego chrześcijaństwo gnostyczne nie jest powszechnie lubiane. Człowiek w swojej bezradności chciałby coś otrzymać od drugiego człowieka, lecz chrześcijanin gnostyczny mówi: „Nie mam ci nic do ofiarowania, nie chcę ci niczego dać. Mogę ci jednak ze swojego doświadczenia powiedzieć, że wszystko, co potrzebne do przezwyciężenia choroby, znajduje się w tobie.”
Człowiek chory, który np. pragnie wyzdrowieć jedynie przy pomocy medycyny, to ten, który powstrzymuje się przed szukaniem w sobie samym. Chrześcijaństwo gnostyczne jest jedynie dla tych, którzy pragną dociec wszelkich przyczyn, którzy odnajdują źródło wszelkiego życia i pragną z niego czerpać.
I jeszcze raz jedynym tego warunkiem jest bycie pustym. Trzeźwe, a zarazem bardzo trafne jest stwierdzenie, że: „Wielu jest powołanych, lecz niewielu wybranych (…)”. Wytrwałość i cierpliwość to także cechy tego, kto kroczy ścieżką, będąc pustym. Na pierwszym miejscu stoi cierpliwość wobec siebie samego. To stanie się pustym następuje w sposób właściwy, najczęściej wskutek okoliczności życiowych, których nie da się wyjaśnić rozumem. Często wskutek postaw życiowych, które dla stojącego z boku wydają się zasługiwać na naganę.
Nieosądzanie i cierpliwość to cechy człowieka, który opuszcza zmienną grę rzeczy. Nie osądza on, aby nie utworzyć żadnej szczególnej więzi z tym, z czym się nie zgadza. Cechuje go cierpliwość w stosunku do przebiegu procesu uwalniania się, który wymaga czasu. Krystalizacja przebiega w czasie. Uwolnienie się też wymaga czasu!
Gdy człowiek tak ujrzy siebie, doświadczy wtedy swojego balastu, który zapragnie zrzucić i w ten sposób stanie się lżejszy, aż w końcu zostanie uwolniony od wszystkiego. Żyjąc w polu Chrystusowym doświadczy on, że niewola jest łagodna, a brzemię lekkie. Tak będzie potem stał w Świetle. Ono go opromieni i będzie wielkim zagrożeniem dla ciemności. Nie przyniesie on pokoju do królestwa dualizmu, lecz miecz.
On sam nigdy nie walczy, inni walczą dla niego i pod jego kierownictwem. Inni ustanawiają dogmaty, jako rezultat załamania Światła w ciemności. On sam nie ma żadnej nauki. Lecz nauka jest skutkiem jego pojawienia się. A tam gdzie jest nauka, tam także jest spór i niezgoda. Nieświadomie człowiek pragnie żyć zgodnie z nauką, a przez to z jedną z fasad; z rozszczepionym promieniem Światła. Skutkiem tego jest jeszcze większe niezrozumienie, jeszcze większa ciemność i jeszcze większa blokada.
Dogmaty są tylko wtedy wyzwalające, gdy służą jako most na drugą stronę. Lecz wielu zatrzymuje się na moście, gdyż są urzeczeni jego konstrukcją i dźwiękiem. Tak blokują siebie samych i są tam przeszkodą dla innych.
Kto będąc opróżniony, otrzymuje dogmaty i wskazówki, ten stosuje je i znowu oddaje, ten odpowiada podstawowemu warunkowi przejścia na drugą stronę; do życia; do pola Chrystusowego: mianowicie jest pusty.
Gdy później
stanę przed bramą,
zniknie świat,
zniknie most,
zniknie człowiek,
zniknę ja sam.
Zapytasz mnie:
Czy przeminął w tobie świat?
Czy przeminął w tobie most?
Czy przeminął w tobie człowiek?
Czy ty sam przeminąłeś w sobie?
Wtedy powiem:
Czy to wszystko przeminęło?
Kłamstwo nie jest możliwe,
ponieważ Ty
będziesz sam siebie widział we mnie,
a jeśli czegoś z siebie samego
we mnie nie ujrzysz,
wtedy doświadczę sam w sobie,
że to jeszcze nie przeminęło.
Poprowadź mnie wtedy z powrotem
przez most
do świata
do ludzi
do mnie samego,
aby tam rozpuścić to, co
jeszcze nie przeminęło,
to, czego Ty w Sobie samym nie
rozpoznałeś.
A gdy powrócę
przez most,
ze świata,
od ludzi,
ode mnie samego,
wtedy będę wiedział:
nic już nie pozostało,
co by było przeszkodą,
abyś Ty sam był we mnie.
Pentagram nr 5
1. Wyższa rzeczywistość
2. Nowa świadomość poza „ja”
3. Religia różokrzyżowców
4. Chrześcijaństwo gnostyczne
5. Postęp na ścieżce
6. Wieczerza Pańska
7. Zasłona Izydy
8. Współczesna muzyka odbiciem dekadencji (2) – muzyka „new age”
9. Współczesna muzyka odbiciem dekadencji (3) – muzyka muzyka klasyczna
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/product&path=49&product_id=97
https://rozekruispers.pl/index.php?route=product/category&path=49&limit=100