Nauka Powszechna zwraca uwagę na to, że można postępować tylko jedną drogą, która jest określona przez ludzki los. Jest to droga do, której człowiek dojrzał i jest ona dostosowana do jego położenia. Wgląd w nią nie powstaje w wyniku decyzji podjętej na podstawie rozumowego planu lub uczucia lecz musi być zaczerpnięty z odpowiedniej jakości duszy osobowości, która znajduje się we krwi i świadomości.
Kiedy pierwszy Dzień ”alchemicznych godów” dobiegł końca, Chrystian Różokrzyż (C.R.C.) opuścił ochoczo swoją komórkę, by rozpocząć podróż do sali zaślubin. Celem Pierwszego Dnia było uwolnienie go od elementarnych więzów. Od więzów tych jest się wolnym wtedy, kiedy dusza, poczynając od fluidu krwi, może wystarczająco umocnić swoją istotę w przybytku głowy i w ten sposób człowiek może rozwinąć dostatecznie dużo nowej siły, by dokonać tego, czego wymaga się od niego w związku z podróżą.(…)
Jednak być wolnym od elementarnych więzów nie oznacza jeszcze bycia uwolnionym od wszystkich trudności na drodze do ”alchemicznych godów”. Sądzić tak byłoby naiwnością, ponieważ stan bytu ziemskiego człowieka jest wtedy jeszcze odległy od ideału, a to dlatego, że jest on zrodzony z materii; aczkolwiek możliwość urzeczywistnienia ideału została uwolniona. Proces tego urzeczywistnienia jest jak podróż, podróż z Betlejem na Golgotę.(…)
Podczas uwalniania z więzów pojawia się jeszcze jeden problem. Porusza go bliżej Drugi Dzień. Są ludzie, którzy na mocy swego urodzenia w naturze są bardzo pewni siebie i czują się bardzo silni, i mogliby sądzić: „Wszystko uczynię, wszystko jest dla mnie możliwe, wszystko wiem, nie ma niczego, co mogłoby mi jeszcze stanąć na przeszkodzie”.
Obecnie funkcjonuje nawet pewna metoda wychowawcza, która dąży do tego, aby dzieciom już w młodych latach wpajać tę pewność siebie. Jest to jednak tylko kultura dialektyczna, opierająca się na niewiedzy i bezczelności.
Ten stan bytu można by bardzo łatwo pomylić z wolnością od więzów i z uczuciem bycia wewnętrznie uzbrojonym, w sensie Gnozy, przeciw trudnościom. Dlatego kandydat na ścieżce musi wiedzieć, na czym polega bycie wolnym od więzów. Musi się tego nauczyć z doświadczenia i uzyskać wgląd w tę sprawę, aż po krew. Tylko w ten sposób dowiaduje się on, czy rzeczywiście pozostawił za sobą Pierwszy Dzień.(…)
Tak też C.R.C wyrusza teraz w drogę, ponieważ wie z doświadczenia, że może to uczynić. Jednakże sam przebieg podróży nie jest jeszcze doświadczeniem. Są to tylko wytyczne, według których się postępuje.
Okazuje się, że są cztery drogi, które prowadzą do tymczasowego celu podróży C.R.C. Widzi on je przed sobą. Jedna z nich jest przeznaczona dla niego, to znaczy: wszyscy ludzie muszą dokonać właściwego, uwalniającego czynu na podstawie uwalniającego życia duszy.
Ważne jest więc teraz pytanie: W jaki sposób uczeń, który zaczyna wykazywać odpowiednią jakość duszy, zawsze może bezbłędnie obrać właściwą drogę ?
Dialektyczni ezoterycy uważają, że są tylko dwie drogi: droga głowy i droga serca, lub wyrażając się inaczej: ścieżka okultystyczna i ścieżka mistyczna. Faktycznie jednak są cztery drogi do uwolnienia:
1. ścieżka ezoteryczna,
2. ścieżka ewolucji,
3. ścieżka gnostyczno-magiczna,
4. ścieżka astralna.
Pod pojęciem ŚCIEŻKI EZOTERYCZNEJ nie mamy tu na myśli – co często przyjmuje się w dzisiejszych czasach – treningu „ja” i rozwoju określonych jakości przez ćwiczenia i przymuszanie się, jak we wszystkim, co się pod tym pojęciem rozumie. Z pewnością nie mamy też na myśli wyłącznie intelektualno-naukowego treningu, w którym serce, aspekt mistyczny, nie odgrywa w ogóle żadnej roli.
Nie, wskazuje się tu na możliwość, na podstawie prawdziwej wewnętrznej jakości, która musi być obecna już przy narodzinach, a zatem pochodzi z przeszłości mikrokosmosu, osiągnięcia absolutnego samooddania i szybkiej transfiguracji w jednym życiu – a więc w okresie stosunkowo niewielkiej liczby lat – kiedy to wszystkie wewnętrzne jakości zostają zmobilizowane i zastosowane, i wkroczenia w ten sposób do Królestwa Boga jakby szturmem. O tych ludziach mówi się w Biblii, że zadają gwałt Królestwu Niebios. Słusznie zostają oni zaliczeni w Alchemicznych godach do cesarzy i królów. Przy postępowaniu tą ścieżką rozwijają się jednak tak wielkie niebezpieczeństwa egocentryzmu, niedoskonałości, błędów i degeneracji atomowych, że ścieżkę tę, gdyby była ona możliwa także dla nas, należałoby zdecydowanie odradzić.
Chodzi np. o zagrożenia, które Pani Helena Pietrowna Bławacka rozpoznała i dlatego zaczęła walczyć przeciwko tzw. „niższemu okultyzmowi” w formie spirytyzmu i pragnień niejednego człowieka, by przyswoić sobie tzw.„nadzmysłowe” zdolności dla zaspokojenia swojego „ja”.
Rzecz w tym, że jeśli zerwie się zasłonę materializmu, to ujawnią się zarówno impulsy pochodzące z pierwotnego świata Ducha, jak również, zrazu dla człowieka niemal nierozpoznawalne, wpływy zaświatów w formie niższego okultyzmu. Pani Bławacka wpierw uważała, że spirytyzm jest stosownym środkiem pozwalającym człowiekowi zwrócić uwagę na rzeczywistości niematerialne – i tym samym także na pierwotny świat duchowy.
Jednakże szybko poznała, że spirytyzm, zajmowanie się zaświatami, jedynie odwodziło od świata duchowego, i dlatego konsekwentnie rozstała się z tym ruchem. Poza tym była ona wrażliwa na wpływy parapsychiczne i sama posiadała zdolność wywoływania „fenomenów” nadzmysłowych. W pierwszych latach swej działalności sądziła, że fenomeny tego rodzaju mogły stanowić most do świata duchowego. Poźniej jednak zauważyła, że właściwa ludziom wiara w cuda stanowiła wielką przeszkodę dla samodzielnego doświadczenia świata duchowego, i świadomie zrezygnowała z produkowania tego rodzaju fenomenów. Ba, szybko przyjęła zdecydowane stanowisko przeciw spirytyzmowi i zjawiskom nadzmysłowym, jako rzekomym środkom rozwoju duchowego.
W związku z tym jej ostatnia książka, przekład tybetańskiego wprowadzenia na drogę duchową, ”Głos ciszy” wyraża czyste wpływy pierwotnego świata duchowego i z tej perspektywy charakteryzuje zaświaty i świat doczesny w całej ich ograniczoności.
Drugą ścieżkę nazwaliśmy ŚCIEŻKĄ EWOLUCJI. Jest to droga rozwoju tych, którzy na
wewnętrzne wołanie do przebudzenia odpowiadają intensywnym pragnieniem i dążeniem
do doskonałego oczyszczenia życia i jego wyniesienia, przy czym jednak za przedmiot tego wyniesienia i kultywowania uznaje się osobowość !. Jako życiowy pokarm skwapliwie przyjmują oni wszystko, co oddycha pięknem, czystością i wewnętrznym udoskonaleniem, w wyniku czego do rozkwitu i wzrostu życia wewnętrznego na dłuższy czas dochodzi jeszcze miłość człowieka i prosta służebność.
Oczywiste jest, że dzięki takiemu udoskonaleniu postawy życiowej rozwijają się także jakości duszy osobowościowej, jednakże z powodu braku uwalniającego wglądu ścieżka zbawienia nie zostaje rozpoznana. I tak idzie się dalej na fałszywej podstawie kultury osobowości !. Na tej równej i łatwej drodze, na której jednak brak wglądu wielokrotnie prowadzi do pomyłek, sprowadza na manowce lub popycha ku śmierci. Stąd trzeba wielu pełnych doświadczeń żywotów, zanim wreszcie świadomość dotrze do rozpoznania, że ta ścieżka ma swoje nieprzekraczalne granice, a dusza, zmęczona niekończącymi się powtórkami i błędami, przypomni sobie o Duchu i ukierunkuje się na niego.
Szkoła Duchowa zna tego rodzaju ludzi. Takie osoby przy wszystkich swoich wybitnych wewnętrznych właściwościach, miłości i oddaniu, zwracają uwagę swym biernym posłuszeństwem w odniesieniu do ścieżki, a więc swoją postawą życiową, która nie zna, albo prawie nie zna samo-urzeczywistnienia. Ich zachowanie się jako uczniów jest skądinąd nienaganne, jednakże brak im jeszcze akurat tego, co dla osiągnięcia wielkiego urzeczywistnienia niezbędne. Brak im jeszcze wglądu, który w sensie Gnozy prze do samoaktywności, do prawdziwego ducha samo wolnomularstwa, do samo-uwalniającego magicznego postępowania.
Dlatego tacy uczniowie muszą w swym uczniostwie tak długo dojrzewać poprzez doświadczenie, aż odkryją prawdziwy rodzaj i wymagania uwalniającej drogi Chrystiana Różokrzyża.
Szkoła Duchowa zna tego rodzaju ludzi. Takie osoby przy wszystkich swoich wybitnych wewnętrznych właściwościach, miłości i oddaniu, zwracają uwagę swym biernym posłuszeństwem w odniesieniu do ścieżki, a więc swoją postawą życiową, która nie zna, albo prawie nie zna samo-urzeczywistnienia. Ich zachowanie się jako uczniów jest skądinąd nienaganne, jednakże brak im jeszcze akurat tego, co dla osiągnięcia wielkiego urzeczywistnienia niezbędne. Brak im jeszcze wglądu, który w sensie Gnozy prze do samoaktywności, do prawdziwego ducha samo wolnomularstwa, do samo-uwalniającego magicznego postępowania.
Dlatego tacy uczniowie muszą w swym uczniostwie tak długo dojrzewać poprzez doświadczenie, aż odkryją prawdziwy rodzaj i wymagania uwalniającej drogi Chrystiana Różokrzyża.
Czwarta droga jest dla ucznia wykluczona, ponieważ mogą ją przejść tylko istoty, które po śmierci okazują, że posiadają tak wiele nowej jakości duszy i wewnętrznego ukierunkowania na ścieżkę, że utrzymują się w mikrokosmosie pewną częścią swej osobowości i stąd mogą się poważyć na to, by w ciele astralnym powierzyć się nowemu ogniowi astralnemu.
I tak pozostaje już tylko trzecia ścieżka, zwana drogą prawdziwie królewską, ŚCIEŻKA GNOSTYCZNO-MAGICZNA: ścieżka, na której pączek róży zostaje obudzony ze swego śmiertelnego snu, ścieżka, którą się wskazuje poszukującym ludziom.(…)
Dotychczas jednak tylko stosunkowo niewielu udało się dojść tą drogą do uwalniającego końca, ponieważ „ja” stale płata człowiekowi figle i przedkłada szaleństwo doczesności nad wieczne zbawienie. I tak np. czyni się wysiłki, by wspinać się po drabinie społecznej, by zyskiwać pozycję w społeczeństwie, i w tym celu przyjmuje się na siebie największe ofiary i chętnie naraża się na wielkie niebezpieczeństwa. Przez pewien czas wszystko idzie dobrze, póki nie dotkną człowieka cierpienia serca lub jakaś inna plaga.
Przyjęcie lub odrzucenie ścieżki uwolnienia nie jest sprawą wiary, bądź jej braku, jak często się twierdzi. Nie pozwólmy sobie tu niczego wmówić! Jest to albo kwestia głębokiego pragnienia prawdziwego stania się człowiekiem albo pragnienia pozostawania w ”normalnym” (zwierzęcym), dotychczasowym stanie bytu. Nie na darmo mówi się w Kazaniu na Górze:
„Gdzie jest skarb twój, tam jest i serce twoje”.
Międzynarodowa Szkoła Złotego Różokrzyża – Lectorium Rosicrucianum jako współczesna Szkoła Duchowa w pełni dopasowuje się do trzeciej ścieżki, ŚCIEŻKI KRÓLEWSKIEJ, ponieważ druga i czwarta droga (ścieżka ewolucji i astralna) są wykluczone, podczas gdy pierwsza ścieżka (ezoteryczna) dotyczy tylko niewielu. Tak więc również i my, jeśli jesteśmy uczniami tej Szkoły, wyruszamy tak jak C.R.C. W drogę do świątyni wtajemniczenia, do sali godowej.
I tak stojąc przed wyborem, C.R.C. pragnie rozwiązania i odwołuje się do swego wewnętrznego posiadania, do swych wewnętrznych wartości. Je chleb i dzieli się nim z białym gołębiem. Ale natychmiast pojawia się tam również czarny kruk.
Kiedy kandydat znajduje się w drodze do alchemicznych godów, przemawiają w nim zawsze dwa głosy: głosy dwóch natur. Odnawiająca się natura duszy mówi z Gnozy, a stara natura mówi z dialektycznego „ja”. Obie są ze sobą w ciągłym konflikcie. Nie da się ich doprowadzić do zgody i dlatego spór między nimi będzie trwał tak długo, aż stara natura zginie!
Konieczność słuchania tych dwóch głosów jest niezwykle męcząca i staje się powodem wielkich rozterek. Kto chciałby tego uniknąć i szuka jakiegoś kompromisu, a więc chce wybrać jakąś drogę pośrednią, ten zawsze schodzi na fałszywą drogę. W danej chwili staje z pustymi rękoma, a czasem jest nawet jeszcze gorzej.
Zatem kto dokonał tego odkrycia i zyskał to często bardzo gorzkie doświadczenie, ten decyduje się nigdy więcej nie słuchać starego głosu. Człowiek taki będzie wtedy zawsze odrzucał czarnego kruka, to znaczy samo-utwierdzające się „ja”, i będzie stale ochraniał białego gołębia – to znaczy nowy stan duszy. Dlatego, że Głos Gnozy, światło w człowieku, nigdy nie walczy, zawsze uchyla się od tej walki. Ogranicza się do promieniowania w ciszy.
Natomiast głos natury działa przeciwnie i walcząc stale próbuje zagłuszyć ten inny wpływ i przejąć przewodnictwo. Budzi to wewnętrzne napięcie, przede wszystkim w chwilach, w których musi zostać podjęta ostateczna decyzja.
Jeśli teraz uczeń w takim stanie, spontanicznie, od wewnątrz zwraca się ku głosowi duszy, jeśli więc przepędza „czarnego kruka” i w pełni chce utwierdzić i szerzyć swą wewnętrzną jakość, to zawsze i natychmiast obiera dobrą drogę, drogę, która odpowiada jego przeznaczeniu. Od tej reguły nie ma żadnych wyjątków, nawet jeśli czasami wydaje się być inaczej.
Jest jeden aksjomat ścieżki prowadzącej do życia, że zawsze odnosi sukces i błogosławiony jest ten, kto postępuje za głosem nowej duszy, ponieważ rozwój tej duszy nigdy nie jest ukierunkowany na „ja” i dotyczy procesu, który prowadzi do celu określonego przez Boga.
Natomiast głos zwykłego „ja” jest fikcją. Tylko pozornie wskazuje na cel, po czym znów od niego odwodzi. „Ja” jest w najwyższym stopniu kapryśne i zawsze pozostaje w samotności. Ostatecznie nie pozostaje nic więcej, jak tylko ruina. Dzieje się tak, ponieważ dialektyczna świadomość mózgowa jest wyizolowaną świadomością „ja”, prowadzi człowieka do indywidualizacji, do wielkiej samotności i ostatecznie pozostawia swą istotę jakby w środku bagna.
Inaczej jest ze świadomością duszy. Wypływa ona z wielkiej wspólnoty, zwanej wspólnotą Boga. Uwolnienie nowej siły duszy udostępnia jednocześnie tę siłę całej ludzkości duszy i łączy ją z nią.
Dlatego jeśli dusza jakiegoś człowieka w jakimś stopniu jest obudzona, to jest ona przyciągana do tej wielkiej wspólnoty Boga, w której rozróżniamy trzy aspekty.(…)
W związku z tym, kto pozostaje niezmiennie wierny tej wspólnocie w sobie, ten zawsze będzie zwyciężać. Dlatego Biblia nazywa tę potrójną wspólnotę wspólnotą pocieszenia. Jest ona środkiem do tego, by zawsze iść dobrą drogą.
Z tekstu wynika, że C.R.C. stosuje ten środek spontanicznie, od wewnątrz, nie z rozumowego rozważania, ponieważ spontaniczność jest tu absolutnym wymogiem. Jeśli jej nie ma, to zawsze skończy się to niepowodzeniem; -postępowanie będzie wtedy podobne do teologii moralnej.
Z opowieści dowiedzieliśmy się, że C.R.C. stoi na podstawie gnostycznej jedności grupowej. Spontanicznie chroni gołębia w sobie, i tym samym idzie dobrą drogą. W ten sposób odkrywa, że w danej chwili nową duszą czyli nową świadomością obrał drogę, na której nie pozwala mu się zawrócić ani na krok. Jest to także znakiem rozpoznawczym życia duszy; czyny dokonane w tym aspekcie są niezmienne.
Po jakimś czasie okazuje się, że C.R.C. pozostawił pod drzewem swój chleb i nie może już po niego wrócić. Gdy tylko próbuje zawrócić, zrywa się tak silny wiatr, że uniemożliwia mu pójście w kierunku przeciwnym.
Posiadanie torby na chleb wskazuje na bardzo dobrze znane przyzwyczajenie. Chciałoby się mieć zapas tego, czego się dużo potrzebuje. Chce się zdecydowanie chronić przed wszelkimi ewentualnościami. Nikt nie zaprzeczy, że w naturze śmierci w odniesieniu do wielu rzeczy jest to konieczne. Trzeba się zawsze liczyć z potencjalnym niebezpieczeństwem, na przykład z tym, że w pewnym momencie nie będzie się miało żadnego pokarmu.
Jednak stosowanie tego rodzaju postawy życiowej w żywym stanie duszy jest nastawieniem całkowicie fałszywym, ponieważ kto żyje z duszy, ten czerpie ze stale bijącego źródła żywej siły i nigdy nie znajdzie się w takim położeniu, że nie będzie miał chleba. Torba na chleb jako środek do tworzenia zapasów jest więc w tych okolicznościach całkowicie zbyteczna.
Oprócz tego człowiek-dusza jest zobowiązany do tego, by wszystko, co z żywej siły duszy zostanie w nim uwolnione, bezpośrednio wypromieniowywać i rozdzielać.
Dlatego jest on człowiekiem, który nigdy nie odkłada na jutro tego, co może zrobić dzisiaj.
Siła duszy wypływa z wiecznego źródła Boskości, z wielkiej wspólnoty Dzieci Boga.
Chleb jest tu symbolem pierwszego gnostycznego misterium, które współdziała z różą serca. Chleb jest produktem siły duszy zrodzonej w krwi. Stąd też posiadać tę siłę duszy oznacza pracować z nią, wypromieniowywać ją w aktualnej teraźniejszości, a nie typowo dialektycznie, kiedy to akurat komuś odpowiada.
Dlatego Chrystian Różokrzyż w rozumnym oddaniu idzie dalej, do następnego kamienia milowego na uwalniającej ścieżce.
PODSUMOWANIE
Wiemy, że Chrystian Różokrzyż udał się w podróż z chlebem, wodą i solą.
Chleb życia kieruje naszą uwagę na wspomniane powyżej pierwsze misterium, misterium Różokrzyża.
Dzban z wodą lub woda życia jest drugim misterium, misterium Braterstwa Czystych.
A sól życia zwraca naszą uwagę na trzecie misterium, misterium Świętego Graala.
Jest to też podstawą gnostycznej jedności grupowej, warunkiem przyjęcia do wspólnoty grupowej prawdziwej ludzkości-duszy jak wynika to np. z I Listu Jana, roz.1, wersety 5-7:
(5) A zwiastowanie to, które słyszeliśmy od niego i które wam ogłaszamy, jest takie, że Bóg jest światłością, a nie ma w nim żadnej ciemności.
(6) Jeśli mówimy, że z nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy.
(7) Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu”.
Kto wkroczył w te trzy misteria, a więc kto udaje się w podróż z chlebem, wodą i solą, ten może obchodzić i rozdzielać prawdziwą świętą wieczerzę. Jest on w stanie urzeczywistnić swoje zmartwychwstanie w Złotej Głowie, najwyższym aspekcie Żywego Ciała nowoczesnej Szkoły Duchowej.