Skarbnica tekstów duchowych
Zdobywaj wiedzę o ukrytej w Tobie boskości za pośrednictwem naszych bezpłatnych programów internetowych.
WYZWANIA NARODZIN, ŻYCIA I ŚMIERCI
Esej 6 – Kreowanie szczęścia
Kreowanie szczęścia – podcast
W tym pochodzie świata zawsze daje się zauważyć wzloty i upadki. Istnieją wzloty, które przysparzają radości i powodów do wdzięczności; ale czy w trakcie waszej tułaczki po tym padole materii zakosztowaliście kiedyś radości i doznaliœcie wdzięczności, które nie byłyby połowiczne, po których nie byłoby nieuchronnego upadku?
W jaki więc sposób doznajemy tych cierpień i tych licznych, różnorodnych doświadczeń? Dlaczego musimy je znosić i cierpieć? Dlaczego zapadają one tak głęboko w ludzką istotę?
Przyczyną tego jest ogień. Każde doświadczenie, tak, wszystkie nasze doświadczenia wywoływane są ogniem astralnym. Albowiem człowiek żyje z astralnego ognia, z astralnego ognia żyje również śmiertelna dusza. Ten ogień astralny podtrzymuje nasze „ja”. I kiedy człowiek gloryfikuje swoje „ja” i wszystkie jego uczynki skoncentrowane są na jego „ja”, to wtedy wykazuje, że żyje z ognia piekielnego i przez ogień piekielny. I dzień zawsze to objawi!
Catharose de Petri, Żywe Słowo, rozdział 38
Miło jest być szczęśliwym. Niezliczone badania pokazują, że szczęśliwi ludzie są zdrowsi, mają lepsze relacje z innymi, wyższe dochody, lepiej radzą sobie ze stresem, szybciej wracają do zdrowia po chorobach i trudnych wydarzeniach oraz żyją dłużej. Możemy wiele zrobić, aby zadbać o swoje szczęście. Sonja Lyubomirsky, jedna z czołowych badaczek szczęścia na świecie, wywodzi na podstawie badań, że różnice w odczuwaniu szczęścia przez ludzi można wyjaśnić w 50% czynnikami dziedzicznymi, w 10% okolicznościami i w 40% podejmowanymi przez ludzi działaniami.
Czym właściwie jest szczęście? I co możemy zrobić, żeby być szczęśliwi? Pytania tego typu są od dawna przedmiotem intensywnych poszukiwań „zwykłych ludzi”, wielkich filozofów, oświeconych proroków wszelkiego rodzaju religii i naukowców, którzy uczynili ludzkie szczęście obiektem swoich badań. Celem tradycyjnej psychologii było niegdyś odkrywanie, radzenie sobie i leczenie trudności psychologicznych związanych na przykład z zaburzeniami osobowości, depresją, wypaleniem zawodowym i problemami w relacjach. W ostatniej dekadzie ubiegłego stulecia jednakże doszedł do głosu nurt psychologii pozytywnej. Nacisk kładziony jest w nim na pozytywne doświadczenia – szczęście, nadzieję i miłość, oraz na pozytywne cechy – wytrwałość, witalność i mądrość.
Amerykański psycholog Martin Seligman, jeden z twórców psychologii pozytywnej, wyróżnia trzy następujące domeny szczęścia, które są również uważane za przejawy sztuki życia (patrz rysunek 6):
• przyjemne życie: doświadczanie satysfakcji i pozytywnych uczuć
• życie zaangażowane: osobiste spełnienie doświadczane poprzez rozwój i wykorzystanie talentów
• życie znaczące: doświadczanie radości poprzez przyczynianie się do czegoś, co przekracza własną osobę, wnoszenie wkładu do większej całości
Tam, gdzie te trzy domeny nakładają się na siebie, można mówić o doświadczeniu optymalnym. Jednak z doświadczenia wiadomo, że ludzie, którzy prowadzą przyjemne, zaangażowane i sensowne życie, również mogą być nieszczęśliwi. Przychodzi tu na myśl autor biblijnej Księgi Koheleta. Ten król Jerozolimy miał wszystko, czego człowiek może zapragnąć, wykorzystywał wszystkie swoje talenty, aby przyczynić się do dobrobytu swoich rodaków. A mimo to nie był szczęśliwy. Możemy także pomyśleć o znanych i odnoszących sukcesy artystach, którzy mieli wszystko, czego chcieli, ale nie byli szczęśliwi, a niektórzy z nich nawet przedwcześnie zakończyli życie.
Osobiste poszukiwania
Być może powinniśmy być wdzięczni, jeśli nie czujemy się szczęśliwi, mimo że mamy wszystko. Uczucie to może nas bowiem zachęcić do próby nadania sensu naszemu życiu w inny sposób: nie nastawiony na zmianę okoliczności zewnętrznych, lecz na zmianę naszego własnego wnętrza, naszego „ja”. Poczucie niezadowolenia egzystencjalnego może stać się motorem poszukiwań, osobistego szukania sensu i znaczenia, które zakończy się, gdy dostąpimy połączenia z wymiarem wertykalnym, z Powszechnym Braterstwem czy z Bogiem, zgodnie z obietnicą: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam” (Mt 7,7).
Wiedza i informacje w tej wewnętrznej podróży z pewnością mogą być cenne, ale można także w nich „zatonąć”, jak to zostało opisane w poniższej narracji:
Kiedy tak błądziłem w tym świecie znosząc tyranię, zdradę oraz oszustwo i nie znajdując Człowieka, którego z tak wielką tęsknotą poszukiwałem, zdecydowałem się jeszcze raz przemierzyć Morze Akademickie, mimo że często wyrządzało mi ono szkodę. I tak zaciągnąłem się na pokład statku „Fantazja”, wraz z wieloma innymi opuściłem znany mi port i wydałem moje życie na tysiąc nieszczęść, towarzyszących tęsknocie za poznaniem.
Wszystko mi się tu podobało, z wyjątkiem mnie samego. Kiedy suszyłem w promieniach słońca moją koszulę, jedyne ubranie, jakie mi zostało, nagle przyszedł do mnie jakiś mieszkaniec wyspy, jeden z wartowników. Spytał z przejęciem o to, co mi się przydarzyło, i rzekł:
„Szczęśliwyś ty, którego losem było to, że po tak strasznej katastrofie statku zostałeś wyrzucony na ląd właśnie tutaj.” A ja umiałem odpowiedzieć tylko: „Bogu niech będą dzięki! Chwała Bogu!”
Zwracając się do mego towarzysza, spytałem: „Cóż to za szczęście się tutaj osiedliło?”A on odpowiedział: „To, które istnieje w tym świecie zwykle jest bardzo nieszczęśliwe”.
Powyższy fragment jest streszczeniem kilku pierwszych stron dzieła „Christianopolis” napisanego w 1619 roku przez Johanna Valentina Andreae, który był współautorem manifestów klasycznych różokrzyżowców. Istota „ja” cierpi, ponieważ jest uwięziona w sieci losu, skomplikowanej plątaninie wzajemnie powiązanych wątków karmicznych, które powstały w poprzednich stanach istnienia jej mikrokosmosu i wielu innych. Wszędzie doświadcza wyzysku, nieprawdy i oszustwa. Ów szukający pragnie odnaleźć w sobie człowieka: swoje najgłębsze „ja”.
Chce wiedzieć, kim jest, co potrafi i po co to wszystko istnieje. Doświadczył, że poznania nie da się osiągnąć tylko poprzez medytację, lecz przede wszystkim poprzez świadome działanie. Skuteczne działanie w świecie, który bezustannie się rozwija i zmienia, wymaga zdobywania coraz to nowych umiejętności i wiedzy: uczenia się przez całe życie. Istota „ja” już od długiego czasu żegluje po Morzu Akademickim ograniczonej ludzkiej wiedzy, co już nieraz jej zaszkodziło. Nie poddaje się jednak i wchodzi na pokład statku „Fantazja”, którego załoga i pasażerowie opierają swoją twórczość na błędnych założeniach.
Będąc na Morzu Akademickim, a więc w karmicznej sieci losu, każdy stara się poprawić swoją pozycję w tej sieci kosztem innych. Nikomu nie przychodzi do głowy, że prawdziwe szczęście można znaleźć gdzie indziej, poza siecią, w której są uwięzieni. Z tego powodu rozpętują się gwałtowne burze wywołane zazdrością i oszczerstwami, które powodują, że statek wywraca się i tonie. Tylko Istocie „ja” udaje się dotrzeć na plażę małej wyspy z miastem, Christianopolis, w którym można doświadczyć niezniszczalnego szczęścia.
Christianopolis
Christianopolis to miasto Chrystusa, metafora wspólnoty, której członkowie podążają ścieżką misteriów chrześcijańskich w interakcji z powszechnym Bractwem. Ludzie, którzy w swoim życiu doświadczyli symbolicznej katastrofy morskiej i po gwałtownej burzy, aby utrzymać głowę nad wodą, przybywają ociekający wilgocią i śmiertelnie zmęczeni do Christianpolis, są zaskoczeni i zachwyceni szczęściem, którego tam doświadczają. Jest to szczęście o zupełnie innym charakterze niż szczęście światowe.
To szczęście to coś innego niż jedynie przyjemność, coś innego niż niezwykle miły zbieg okoliczności i coś innego niż sukces. Wynika ono z pewnego stanu świadomości i odpowiadającego mu stanu życia. Na wyspie Istota „ja” konfrontuje się z własnymi niedoskonałościami i dlatego pisze: „Wszystko mi się tu podobało z wyjątkiem mnie samego”.
Najważniejszy budynek Christianopolis, okrągła świątynia, znajduje się w centrum. W mieście tym nie toczy się osobista walka o zdobycie majątku, władzy i sławy, lecz podejmuje się wspólny wysiłek na rzecz uświęcenia i uduchowienia samego siebie i całej ludzkości. Uwaga nie jest tu skupiona na samo-utwierdzaniu się i sprawach zewnętrznych, lecz żyje się zgodnie ze wskazówkami Jezusa z Kazania na Górze:
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6:31-34)
Szczęście, którego doświadczają mieszkańcy Christianopolis, przez wiele osób uważane jest za wyjątkowo nudne i nieatrakcyjne; chodzi o szczęście, które na świecie jest postrzegane jako bardzo nieszczęśliwe. Co to za szczęście? Opisuje je psalmista, który mówi o radości, jakiej doświadcza człowiek zestrojony z Bogiem, a która jest często niezrozumiała dla innych:
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą. Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie, a liście jego nie więdną: co uczyni, pomyślnie wypada. (Ps 1: 1-3)
Mamy tu do czynienia z obietnicą beatyfikacji i radości, która zostaje złożona temu, kto po wielu zmaganiach nawiązuje relację z Boską Hierarchią. W piątym rozdziale Ewangelii Mateusza, na początku Kazania na Górze – zwanego także konstytucją szczęścia – czytamy o ośmiu błogosławieństwach Jezusa.
Pierwsze sześć można łatwo zrozumieć, lecz dwa ostatnie są dość paradoksalne, z jednej strony bowiem we wnętrzu człowieka panuje wielka radość, a z drugiej strony doświadcza on stanowczego odrzucenia przez bliźnich. Siódme i ósme błogosławieństwo to:
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami. (Mt 5, 10-12)
Wielcy duchowi nauczyciele, tacy jak Sokrates, Jan Chrzciciel i Jezus, wykazywali się miłością i mądrością, które dawały im i ich uczniom wiele radości, lecz przez ludzi nieprzygotowanych odbierane były jako zagrożenie. Dzięki pracy tych duchowych gigantów obnażano błędy i fałszywe przekonania słuchaczy. Niektórzy z nich zazdrościli tym prorokom wysokiej godności, wewnętrznej mocy i wielkiego zainteresowania, jakie budzili wśród innych, i dlatego zaczęli ich prześladować.
Sokrates za swoją służbę musiał wypić kielich pełen trucizny. Jan Chrzciciel został ścięty, a Jezus ukrzyżowany. Na szczęście we współczesnym społeczeństwie nie musimy się już obawiać tak strasznych szykan z powodu naszej wiary, lecz jest możliwe, że podążając ścieżką duchową, będziemy musieli stawić czoło tarciom, zadrażnieniom i konfliktom z bliskimi.
Możemy być wdzięczni za to, że w naszym społeczeństwie wolno nam robić, wierzyć
i propagować to, co chcemy, o ile nie krzywdzimy innych i przestrzegamy prawa. Nasza wiara i przekonania nie sprawią, że wejdziemy w konflikt z organizacjami rządowymi lub innymi władzami, ale jeśli pójdziemy tą ścieżką, niezaprzeczalnie wpłynie to na nasze relacje z partnerem życiowym, członkami rodziny i przyjaciółmi.
Jeśli zmierzamy w kierunku utraconego raju, zmieniamy się. Dawne zainteresowania maleją lub całkiem zanikają, a my znajdujemy czas na przykład na czytanie, milczenie, czy spotkania, podczas których karmione jest nasze wewnętrzne ja. Możemy zarzucić alkohol i inne używki, ponieważ wiemy, że zaciemniają świadomość, zanieczyszczają ciało i nie mogą iść w parze z duchowym poszerzaniem naszej świadomości. Możemy zrezygnować z jedzenia czerwonego mięsa, drobiu i ryb, ponieważ nie chcemy utrzymywać swoich wibracji na niskim poziomie i nie chcemy, aby inne istoty były tuczone i zabijane ze względu na nasze kulinarne upodobania.
Partner życiowy
Jeśli mamy partnera życiowego, może on być zaskoczony zmianami, jakie w nas zachodzą. Możliwe, że będą one przez niego odbierane jako zagrożenie dla związku. Może to prowadzić do poważnego konfliktu, szczególnie wtedy, gdy nasz partner nie jest zainteresowany pójściem obraną przez nas ścieżką. Może także pojawić się zazdrość z jego strony i obawa, że go zostawimy na rzecz jakiejś osoby z naszej nowej wspólnoty.
Każdy związek, nawet najbardziej kwitnący, gdy przestanie być pielęgnowany, słabnie i więdnie. Oczywiście pięknie jest, jeśli dwoje partnerów może wspólnie podążać tą samą duchową ścieżką, ale doświadczenie pokazuje, że często jeden z partnerów idzie tą ścieżką, a drugi nie. Aby związek przetrwał, partnerzy muszą nadal się kochać, rozmawiać otwarcie i szczerze, znajdować dla siebie czas i trzymać się wspólnych ustaleń.
Zdecydowana większość związków miłosnych to relacje damsko-męskie, ponieważ jesteśmy biologicznie zaprogramowani do rozmnażania się. Siła przyciągania, która istnieje między mężczyznami i kobietami wynika z tego, że odkrywają oni u płci przeciwnej cechy, które sami posiadają w mniejszym stopniu, dzięki czemu możliwa staje się między nimi owocna współpraca. Owa współpraca między dwiema płciami wykracza oczywiście daleko poza zachowanie gatunku
i nie ogranicza się do relacji miłosnych. Interakcja ta umożliwia obojgu partnerom rozwój osobowości i cech Duszy. Na najwyższym poziomie radosna współpraca pomiędzy mężczyzną
i kobietą prowadzi do przywrócenia kosmicznej dwoistości w ich mikrokosmosach i stanowi równocześnie pomoc dla innych mikrokosmosów.
Różnica pomiędzy mężczyzną i kobietą istnieje jedynie w wymiarach ciała i osobowości. W wymiarach Duszy i Ducha nie ma podziału na płeć. Obie płcie są równoważne i obie mają cechy zarówno męskie, jak i żeńskie. Za męskie uważa się to, co kreatywne, pozytywne, „yang”; za żeńskie natomiast to, co przyjmujące, pasywne, „negatywne”, yin. Polaryzacja poszczególnych ciał mężczyzny jest odwrotnie proporcjonalna do polaryzacji tych ciał u kobiety, co zostało ukazane na poniższej ilustracji:
Ciało fizyczne mężczyzny jest spolaryzowane dodatnio, a kobiety ujemnie. Męskie ciało jest zwykle lepiej przystosowane do wykonywania ciężkiej pracy fizycznej, i mężczyźni prawie zawsze lepiej radzą sobie w sportach siłowych i wytrzymałościowych niż kobiety.
W przypadku ciała eterycznego sytuacja jest odwrotna: ciało eteryczne kobiety jest spolaryzowane dodatnio, a mężczyzny ujemnie. Kobiety na ogół lepiej niż mężczyźni potrafią ocenić uczucia swoje i innych. Jest to zrozumiałe z ewolucyjnego punktu widzenia, ponieważ ważne jest, aby matka wyczuwała stan swoich dzieci, również na odległość. Dla mężczyzn, którzy w odległej przeszłości musieli bronić swoich rodzin przed rabusiami i drapieżnikami, empatia wobec intruzów była mniej pożądaną cechą.
Ciało astralne mężczyzny jest spolaryzowane dodatnio, a kobiety ujemnie. W praktyce życiowej rozpoznajemy to w spostrzeżeniu, że mężczyzna często kieruje się jednym konkretnym pragnieniem, które pielęgnuje i którym żyje, podczas gdy kobiety mogą doświadczać wielu pragnień jednocześnie, także tych nieokreślonych.
Ciało mentalne kobiety jest spolaryzowane pozytywnie: swoje myśli opiera ona głównie na łączeniu ze sobą istniejących myśli i koncepcji. Ciało mentalne mężczyzny jest spolaryzowane ujemnie, co oznacza, że jest on na ogół bardziej niż kobieta otwarty na przyjmowanie nowych, oryginalnych idei. W naukach przyrodniczych można zauważyć, że nowe teorie tworzą głównie mężczyźni.
Relacje pomiędzy osobami z kręgu LGBT stają się w społeczeństwie coraz bardziej akceptowane i uznawane. Skrót ten odnosi się do lesbijek, gejów, osób biseksualnych i osób transpłciowych.
Związek miłosny w jakiejkolwiek formie może przyczynić się do poczucia szczęścia partnerów. Daje im on również możliwość szlifowania charakterów, wspólnego rozwoju wewnętrznego oraz bycia dla siebie nawzajem autorytetem. Jeśli jedna ze stron wejdzie w kontakt z innym partnerem, z którym rozpocznie współżycie seksualne, z pierwotnego związku wycieknie energia, pojawi się smutek i trudno będzie powrócić do wzajemnego zaufania. Co więcej, przy każdym kontakcie seksualnym powstaje silna więź energetyczna, która wywiera destrukcyjny wpływ na dwoje ludzi, jeśli nie ma miedzy nimi mowy o trwałym związku miłosnym.
Konflikty w związku same w sobie nie są złe, ponieważ pomagają partnerom lepiej zrozumieć siebie nawzajem. Takie konflikty mogą pogłębiać relacje, bo jeśli wszystko pójdzie dobrze, „walka to szycie”. Błędem jest przekonanie, że do szczęścia potrzebny nam jest drugi człowiek. Gdy tylko zdamy sobie sprawę z tego, że nie potrzebujemy nikogo, kto by nas uzupełniał, każdy człowiek będzie czynił nas kompletnymi. Kochanie nas nie jest zadaniem innej osoby. Jest to nasze własne zadanie i dotyczy wszystkich wymiarów naszej istoty: ciała, osobowości, Duszy i Ducha.
Relacje miłosne mogą się pogorszyć i stać się więzieniem, w którym nie ma już przepływu energii życiowej, i oboje partnerzy blokują siebie nawzajem w rozwoju. Wtedy ważne jest, aby tchnąć nowe życie w ten związek, na przykład przy wsparciu terapeuty; kontynuować związek w innej formie, na przykład przyjaźni, lub całkowicie go zerwać. Desiderius Erazm (1466-1536) napisał w tym kontekście: „Małżeństwo należy szanować, dopóki jest czyśćcem, lecz trzeba je rozwiązać, kiedy stanie się piekłem”.
O Sokratesie napisano, że był żonaty z Ksantypą, zrzędliwą i kapryśną kobietą, która nieustannie mu dokuczała i utrudniała życie. Część badaczy twierdzi, że jest to narracja nieprzyjazna kobietom, i że Ksantypa mogła być w istocie kobietą inteligentną i pewną siebie, zmęczoną postawą męża, który rozmawiał ze wszystkimi w Atenach, zaniedbując tym samym opiekę materialną nad rodziną.
Praca
Dochodzimy więc do kolejnej ważnej dziedziny życia, która również może przyczynić się do szczęścia, mianowicie do pracy. Praca jest potrzebna, aby życie społeczne w świecie fizycznym zmierzało we właściwym kierunku. Praca buduje strukturę dnia i oferuje ludziom wiele możliwości dalszego rozwoju. Francuski filozof Voltaire (1694-1778) napisał, że praca uwalnia nas od trzech głównych katastrof: nudy, występku i biedy. Ludzie pracują, aby:
1) móc żyć dzięki zarobionym pieniądzom;
2) dobrze się bawić i móc robić miłe rzeczy;
3) budować i wzmacniać swoją tożsamość;
4) utrzymywać kontakty z innymi ludźmi;
5) wyrażać się twórczo;
6) zdobywać nowe spostrzeżenia i wiedzę;
7) mieć swój wkład w dobro ogółu.
Ogólnie rzecz biorąc, ludzie są szczęśliwsi, gdy dotyczy ich kilka z wyżej wymienionych aspektów. Te siedem punktów koresponduje z czakramami i z pewnością można je odnieść także do innych dziedzin życia. Najlepiej jest, jeśli praca opiera się na motywacji wewnętrznej, jeśli jest wykonywana z pasją. Wtedy staje się urzeczywistnioną miłością. Niestety, nie zawsze tak jest.
Wydaje się, że niektórzy pracodawcy i menedżerowie błędnie zrozumieli morał bajki o „Gęsi
i złotym jaju”. W bajce tej biedny rolnik miał gęś, która pewnego dnia niespodziewanie zniosła złote jajko. Rolnik był zachwycony, bo w jednej chwili stał się bogaty. Od tego czasu gęś zaczęła codziennie znosić złote jajka! Rolnik zaczął się do tego przyzwyczajać, a jego niecierpliwość
i chciwość stały się z czasem coraz większe. W pewnym momencie nie mógł się powstrzymać
i zabił gęś, aby móc wyjąć z niej wszystkie złote jajka jednocześnie. Jednakże nic nie znalazł i zabił swoją najcenniejszą „jednostkę produkcyjną.”
W niektórych organizacjach wywierana presja i wymagania są tak duże, że pracownicy, których symbolem jest gęś, cierpią na zaburzenia fizyczne lub psychiczne związane z pracą, które powodują, że są mniej wydajni (złote jajka). Oczywiście przyczyn niezadowolenia z pracy może być dużo więcej, np. złe zarządzanie, alienacja, konflikty, czy (w niektórych zawodach) konfrontacja z ludzką niedolą.
Innym częstym problemem jest to, że pracownicy mają zbyt wiele różnych zadań, co powoduje, że są rozproszeni i odczuwają ciągły niepokój. W swojej pracy czują bardzo niewielki „flow”. Flow (przepływ) to przyjemny stan świadomości, w którym człowiek jest absolutnie zaangażowany w to, co robi i znajduje się w stanie niezmąconej radości i uskrzydlenia. Tę koncepcję przepływu zaobserwował i opracował węgiersko-amerykański psycholog Mihaly Csikszentmihalyi, który jest także twórcą psychologii optymalnego doświadczenia. Według niego o przepływie można mówić wtedy, gdy ma zastosowanie wszystkie osiem sformułowanych przez niego cech. Osoba doświadcza flow, gdy:
• ma jasno sprecyzowany cel
• potrafi się skupić i pracować uważnie
• jest całkowicie pochłonięta wykonywaną pracą i zapomina o sobie
• traci poczucie czasu
• otrzymuje bezpośrednią informację zwrotną, dzięki czemu sukcesy i porażki stają się od razu jasne i może na nich oprzeć swoje działania
• postrzega tę czynność jako wyzwanie, które nie jest zbyt trudne do wykonania
• ma poczucie osobistej kontroli nad sytuacją lub swoim działaniem
• lubi tę aktywność i odczuwa ją jako satysfakcjonującą
Pułapka
Powyższy spis może okazać się pomocny w kreowaniu osobistego szczęścia. Jednak, podobnie jak w przypadku innych metod tworzenia własnego szczęścia, istnieje tu pewna pułapka, ponieważ pogoń za szczęściem nie czyni człowieka szczęśliwym, lecz raczej nieszczęśliwym. Szczęścia nie da się wymusić. Jest ono „produktem ubocznym”, który pojawia się i znika. Jeśli jest, możemy się cieszyć. Jeśli go nie ma, musimy to zaakceptować, ponieważ wiemy, że ciągła, naprzemienna gra przeciwieństw jest nierozerwalnie związana ze światem, w którym żyjemy, i prowadzi nas w stronę duchowej świadomości i odnowy. Brytyjski poeta i artysta wizualny William Blake (1757-1827) sformułował tę myśl w następujący sposób: „Kto do radości się przywiązuje, ten uskrzydlone życie rujnuje, lecz ten, kto przelotną radość całuje, we wschodzie słońca wieczności żyje”.
Szczęście nie czyni nas wdzięcznymi, lecz wdzięczność czyni nas szczęśliwymi. Nasze dobre samopoczucie zależy w dużej mierze od treści obecnych w naszej świadomości i od zdolności do kontrolowania swojego myślenia. Pozytywne myśli, ukierunkowane na jeden cel, myśli, w których nasze ja nie odgrywa żadnej roli, czynią nas szczęśliwszymi niż negatywne myśli, błędne myśli i myśli o samym sobie. Im mniej dbamy o własne szczęście, tym więcej go doświadczamy. Catharose de Petri ujęła to w ten sposób: „Zapomnienie się w służbie innym jest najbezpieczniejszą i najszczęśliwszą drogą do Boga”.
Jeśli chcesz być artystą życia w sensie gnostycko-chrześcijańskim, musisz pozwolić, aby dzięki sile Chrystusa surowy kamień, którym jesteś, zamienił się w kamień sześcienny. Wtedy będziesz mógł zostać włączony jako żywy kamień do wielkiej zbiorowej świątyni duchowej, zgodnie ze słowami Biblii: „Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa.” (1 P 2: 4-5).
Wyniki badań naukowych nad szczęściem możemy wykorzystać podczas naszej duchowej podróży. Jednocześnie warto zdawać sobie sprawę z tego, że taka wiedza zawsze dotyczy wyłącznie osobowości i dlatego jest bardzo ograniczona. W autentycznych tradycjach duchowych szczęście od zawsze kojarzone było z Duszą. Nawet dzisiaj możemy kierować się wiedzą o szczęściu, która była już znana w starożytnych szkołach misteryjnych.
Dobrym przykładem tej wiedzy są na przykład wytyczne sformułowane przez Pitagorasa w V w. p.n.e.. Dlatego kończymy ten esej następującym fragmentem z wersetów Pitagorasa (wersety od 11 do 46):
Nigdy nie czyń niczego haniebnego, ani z innymi, ani sam;
najbardziej wstydź się przed samym sobą.
Następnie; bądź sprawiedliwy w słowie i czynie
I nie przywyknij do tego, aby nigdy nie zachowywać się nierozważnie,
Lecz zrozum, że śmierć przeznaczona jest wszystkim
I że bogactwo łatwo przychodzi i łatwo odchodzi.
Ale istnieją cierpienia, które zsyłane są na śmiertelnych boskim zarządzeniem, dlatego:
Jeśli los cię dotknie, znoś go i nie bądź niechętny.
Popraw go na tyle, na ile możesz, i pomyśl:
Człowiekowi dobremu los nie przydziela go zbyt wiele.
Do człowieka dochodzi wiele wypowiedzianych słów, dobrych i złych.
Nie daj się nimi zastraszyć, ani odwieść
Od swego postanowienia; Gdy powiedzą coś kłamliwie,
Potraktuj to pobłażliwie, jednak to, o czym ja ci mówię, winienes wypełnić pod każdym względem.
Nie daj się nigdy nakłonić, ani słowem ani czynem
Do uczynienia lub powiedzenia czegoś, co nie jest najwłaściwsze.
Zastanów się przed każdym czynem, aby nie okazał się on daremnym:
Tylko człowiek niegodny mówi i czyni w sposób nieprzemyślany.
Doprowadzaj do końca to, co nie przyniesie ci potem cierpienia.
Nie rob tego, czego nie rozumiesz, lecz pozwól się pouczyć,
Na tyle, na ile jest to konieczne; w ten sposób spędzisz życie najprzyjemniej.
Nie wolno ci również zaniedbywać zdrowia cielesnego:
Miej umiar w piciu, jedzeniu i ruchu.
Umiarem nazywam to, co później nie przyniesie ci bólu.
Naucz się czystego sposobu życia, bez zbytku
I wystrzegaj się czynienia tego, co wzbudza zazdrość:
Nie rób wydatków w nieodpowiednim czasie jak ktoś, kto nie wie, co wypada.
Nie bądź jednak skąpy, umiar we wszystkim jest najlepszy.
Czyń to, co nie przyniesie ci szkody, bądź rozważny przed czynem.
Nie pozwól, aby sen spłynął na twe powieki,
Zanim trzykrotnie nie rozważysz każdego postępku minionego dnia:
„W czym zgrzeszyłem? Co zrobiłem? Czego zaniedbałem?”
Zacznij od pierwszego i przejdź przez wszystkie kolejne, a potem:
Jeśli zrobiłeś coś złego, to żałuj, jednakże ciesz się, jeśli zrobiłeś coś dobrego.
Dokładaj w tym starań, rozmyślaj nad tym i tęsknij za tym;
To sprowadzi cię na ścieżkę boskiej cnoty.