Mikrokosmos i osobowość

Istota ludzka jest czymś więcej aniżeli tylko tym, co dziś rozumiemy pod pojęciem człowieka. Jest czymś więcej niż ciało, krew, narządy, szkielet… Jest mikrokosmosem, to znaczy małym światem samym w sobie. Jest kulistym tworem o średnicy kilkunastu metrów, którego środek i jądro stanowi Iskra Ducha, czyli praatom.

W mikrokosmosie manifestują się rozmaite siły, stąd też jest on złożonym polem objawienia i tworzenia. Jego najistotniejszym wytworem jest dzisiaj to, co potocznie nazywamy człowiekiem. W całej swej poczwórnej cielesności został on stworzony z sił i materii przemijalnej natury.

Osobowość „ja” jest więc przemijalna i umierając rozpada się na te elementy, z których powstała. Mikrokosmos jest wówczas zmuszony do zapewnienia sobie nowego narzędzia, nowej osobowości. Ta również umiera po pewnym czasie, zgodnie z prawem powstawania, rozkwitu i przemijania. A zatem nie można powiedzieć, że to osobowość „ja” inkarnuje, lecz należy powiedzieć, że inkarnuje mikrokosmos. Ponieważ tylko on nie wygasa podczas śmierci osobowości.

Pierwotnie mikrokosmos żył w obrębie boskiego pola życiowego. Był on włączony w nurt wiecznego stawania się i nieustannego objawiania. Stworzona przez niego osobowość nie była przemijalna, lecz nieśmiertelna. Manifestował się w niej Duch, dla którego pośrednikiem była dusza duchowa. Tak więc pierwotny mikrokosmos był jednością złożoną z Ducha, duszy i ciała. Był on prawdziwie ludzką istotą.

O dzisiejszym mikrokosmosie z jego przemijalną osobowością nie możemy już tego powiedzieć. W efekcie wielokrotnych inkarnacji będących następstwem upadku w grzech jest on obecnie mocno uszkodzony i zdegenerowany. Z pierwotnego mikrokosmosu pozostała już tylko zasada Światła, praatom.

My zaś, jako materialne objawienie, jesteśmy tylko czasową, przemijalną osobowością upadłej istoty ludzkiej, mikrokosmosu. W konsekwencji tego stanu ścierają w nas dwie natury. Zderzenie to nadaje kształt naszemu życiu, naszym dążeniom, cierpieniu i doświadczeniom.

Z jednej strony istnieje praatom, który ma zostać ponownie uaktywniony przez moce Światła i który daje w nas o sobie znać jako prawspomnienie i pratęsknota. Z drugiej zaś strony stoją: ziemska natura i moce ciemności. Pod ich wpływem jesteśmy skłonni upatrywać celu naszego życia w ziemskich wzlotach i upadkach. Uważamy siebie za koronę stworzenia, a naturę obejmującą ten i tamten świat uznajemy za cel boskiego stworzenia.

I tak dwa przeciwstawne dążenia: utwierdzanie „ja” oraz pratęsknota, prawspomnienie, prowadzą w nas nieustanną walkę.